Rozdział 27 - Numerowanie zamordowanych

569 32 4
                                    

Skrzywił się lekko, gdy poczuł ból. Nie mógł ruszyć rękoma ani nogami. Klęczał na zimnej posadzce bez możliwości ruszenia się. Mógł tylko usiąść na stopach. Spojrzał w bok. Ręce miał przywiązane do muru prostopadle do swojego ciała, a nogi przykute do ściany za sobą. Jego kufer leżał pod jedną ze ścian. Pamiętał, że był w drodze do wrót Wielkiej Sali, gdzie był umówiony z Syriuszem, kiedy ktoś go oszołomił. Ledwo wyszedł z pokoju wspólnego.

— Harry...

— Erin? — szepnął, gdy ją usłyszał.

— Poznajesz — rzekła łagodnie.

— Wypuść mnie.

— Nie — odparła po chwili, klękając przed nim. — Chciałeś mnie zostawić. Uciec. Nie mogę na to pozwolić.

— Dlaczego mi to robisz? — szepnął słabo.

— Bo cię kocham, Harry. Ty też mnie kochasz. Na zawsze będziemy razem.

Zamknął oczy, gdy się do niego przytuliła. Na zawsze...

***

Czas leciał. Erin cały czas była przy nim. Prosił, żeby go wypuściła, ale nie chciała, mówiąc, że będą razem na zawsze i nigdy go nie opuści.

— Jesteś mój — szeptała.

Oczy dziewczyny pełne były fanatyzmu i chorej radości. Cały czas szeroko się uśmiechała. Całowała go, tuliła mocno, głaskała pieszczotliwie po twarzy.

— Kocham cię.

Nic do niej nie docierało. Patrzyła na niego z miłością, gdy próbował jej tłumaczyć, że to, co robi, nie jest normalne.

— Ale ja cię kocham.

Zareagował na pocałunek, mając nadzieję, że może przez to go wypuści. Ucieszyła się na odpowiedź z jego strony.

— Nie puszczę cię, bo mi uciekniesz, Harry.

Niezależnie czego próbował, dziewczyna nie miała zamiaru go wypuścić. Zrezygnował, gdy stwierdził, że to nie ma sensu.

***

Ślizgoni wspólnie obmyślali plan obszukania zamku. Draco wszystkim zarządzał. Każdy był przerażony całą sytuacją. Severus i Syriusz powiadomili o wszystkim dyrektora. Erin zaginęła wraz z Furią, co dało wszystkim jasną odpowiedź. Ślizgoni przeszukali wszystkie pomieszczenia. Bezskutecznie.

Zbliżał się wieczór. O sytuacji wiedziała już cała szkoła. Niektórzy Gryfoni, Puchoni i Krukoni pomogli Ślizgonom w ponownym przeszukaniu zamku. Nic.

— A opuszczone lochy? — rzekł Blaise.

— Są zamknięte w taki sposób, że nikt tam nie wejdzie — odparła Blake.

— Rubi, ona przebiła  ścianę, żeby się tutaj dostać — odpowiedziała logicznie Jasmine.

— Sprawdzamy — zarządził Draco. — Matt, leć po profesora Snape'a. Musi otworzyć lochy.

Niedługo później kilku Ślizgonów czekało przy lochach na opiekuna, który pojawił się po chwili. Otworzył drzwi. Cicho weszli do środka, zapalając różdżki. Lochy były obskurne i zakurzone. Po suficie chodziły pająki, a Rubi wzdrygnęła się, gdy weszła w pajęczynę. Teodor wskazał na ziemię, gdzie dostrzegli ślady stóp. Słyszeli jakieś głosy dochodzące zza któryś drzwi. Jedne z wrót były zamknięte na klucz. Kliknęło, kiedy Snape je otworzył.

Usłyszeli Erin, jej opętany głos powtarzający imię Furii. Evelyn wpadła do środka, nie mogąc dłużej czekać. Harry był związany. Nie mógł wykonać większych ruchów. Krukonka siedziała naprzeciwko niego, a chłopak patrzył na nią pustym wzrokiem.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz