~ 3 ~

99 14 4
                                    

- To zbyt łatwo było przewidzieć. - odparłem znudzony łatwością z jaką uniknąłem jego ciosu, który zapewne byłby dość mocny gdyby we mnie trafił.

- Może już chodźmy. - zaproponował lekko zdezorientowany tą sytuacją jasnowłosy łapiąc delikatnie za ramię swojego buntowniczego towarzysza.

- Żartujesz sobie?! - mruknął strasznie niezadowolony niebiesko oki chcąc ponownie wymierzyć we mnie swoją pięścią.

- Co tak odważnie? - zaśmiałem się pod nosem z jego głupiej jak dla mnie reakcji.

Chłopak spojrzał na mnie trochę dziwnie, gdyż było teraz bardziej widać moją twarz, która pokryta była dość dużymi ranami, po chwili jednak uderzył mnie w ramię.

Muszę przyznać się, że trochę mnie to niestety zabolało, a szczególnie z powodu moich siniaków znajdujących się w tym miejscu.

Posłałem chłopakowi złośliwy wzrok i po chwili wziąłem lekki rozmach, by go uderzyć, jednak w ostatniej chwili zawahałem się i szybko cofnąłem o krok do tyłu.

- Co ja właściwie wyprawiam? - zapytałem samego siebie w myślach, a moje dłonie natychmiastowo zaczęły się trząść.

Złapałem się za lekko obolałą głowę, która zaczęła mnie ściskać w swoim wnętrzu.

- Co mu jest? - zapytał szarowłosy spoglądając na swoich kolegów pytającym wzrokiem.

- Skąd mam wiedzieć? - mruknął zdezorientowany lider tej grupy i zaczął się powoli wycofywać.

- Może powinniśmy coś zrobić? - odezwał się wreszcie ciemnowłosy widząc, że coś jest ze mną nie tak.

- Pff...nie tracimy na to czasu. Idziemy stąd. - zadecydował od razu rudowłosy idąc szybkim krokiem, by być już jak najdalej ode mnie.

Żaden z nich nic już więcej do mnie nie powiedział tylko zwyczajnie odeszli za swoim przyjacielem.

- Uff... - odetchnąłem z lekką ulgą, ale jednocześnie czułem na sobie wiele wyrzutów sumienia.

Nie byłem w stanie teraz wytłumaczyć swojego zachowania czy też tych moich dzisiejszych odzywek.

- Czy to możliwe, że tak szybko się zmieniłem i to wcale nie na lepsze? - zapytałem siebie samego w myślach, po czym zauważyłem z daleka niedużego busa, który był prawdopodobnie tym na którego ja właśnie czekałem.

Gdy pojazd podjechał pod przystanek to powoli się zatrzymał, a ja wstałem z ziemi szybko otrzepując się, następnie łapiąc za swoją torbę wsiadłem do środka zajmując jedno z  wolnych miejsce, jednak tych bardziej z tyłu.

Na moje szczęście było tutaj dość mało ludzi i wątpię by ktokolwiek z nich mógł zauważyć we mnie coś podejrzanego.

Po chwili przeszły mnie dreszcze, a dlatego, że usłyszałem jak mój telefon wibruje w torbie.

Wyjąłem go jak najszybciej tylko potrafiłem, a ekranie wyświetlił się numer należący do Endou.

Nie zastanawiając się już nad niczym wyciszyłem komórkę, a potem wyjąłem z niej kartę mojego numeru wiedząc, że teraz nikt nie będzie do mnie wydzwaniał.

- Gdy tylko wysiądę na swoim przystanku wyrzucę ten telefon do jakiejś rzeki. - postanowiłem mówiąc do siebie dość cicho i znów wsunąłem komórkę do torby, a następnie poczułem jak bus zaczął już powoli jechać.

Oparłem się o okno, a następnie wpatrując się we wszystko co znajdowało się poza nim po jakimś czasie zasnąłem.

Nie wiedziałem że kiedykolwiek to przyznam, ale w tej chwili spanie to chyba najlepsze co mnie kiedykolwiek mogło spotkać.

Nie zmusza mnie do myślenia i sprawia, że czuję jak narastają we mnie nowe siły na kolejny dzień.

Po chwili bus jednak dość gwałtownie zahamował, a ja uderzyłem twarzą w twardy fotel, który był przede mną.

- Auu... - wydusiłem z siebie przykładając od razu swą chłodną dłoń do obolałych miejsc, po czym wyjrzałem, aby zobaczyć co się właściwie mogło stać.

- Przepraszam, jest już tak ciemno, że nie widziałem, że stoją panowie na przystanku. - odparł pan, który kierował tym busem, a ja spojrzałem znów za okno.

- Naprawdę jest już strasznie ciemno. - przyznałem mówiąc do siebie w myślach i znów zaciekawiony wychyliłem się delikatnie.

- Nic nie szkodzi. - odparł ktoś, a ja byłem pewien, że już raz słyszałem ten głos.

Po chwili zauważyłem, że osobami, które wchodzą teraz do busa są Ci trzej chłopcy.

Przełknąłęm ślinę i natychmiastowo schowałem się znów przekręcając swoją głowę jeszcze bardziej do okna z nadzieją, że nie pójdą również na tyły i nie będą w stanie mnie rozpoznać.

Rozejrzeli się trochę i zajęli miejsca akurat bardzo blisko mnie, gdyż z przodu było ich trochę mniej.

- Ah...Ale jestem zmęczony! - odparł trochę ziewając szarowłosy i jednocześnie przeciągając się.

- Tak szybko? - zaśmiał się pod nosem rudowłosy wyjmując ze swojego plecaka niedużą butelkę z sokiem jarzynowym.

- Nie narzekajcie. - mruknął ciemnowłosy siedząc na osobnym siedzeniu za nimi i podkładając ręce pod głowę dmuchnął w swoją krzywkę.

Ja jednak jeszcze bardziej wpatrzyłem się w szybę czując jak moje serce wręcz wyrywa się, by uciec z tego miejsca jak najszybciej tylko potrafi.

Jednak jednocześnie słuchałem ich rozmów, które wydawały się dość ciekawe, ale po chwili przestali między sobą rozmawiać, a ja znów poczułem wzrost ciśnienia.

Jeden z nich szepnął coś do reszty i po chwili nastała pomiędzy nimi wielka cisza, która wcale nie była jak dla mnie wogóle przyjemna.

- My się już chyba raz widzieliśmy. - powiedział rudowłosy przekierowując swój wzrok dużo bardziej w moją stronę.

Czułem teraz lekką panikę, więc  postanowiłem stanowczo, że nic im teraz na to nie odpowiem.

Po chwili ciemnowłosy jak gdyby nigdy nic usiadł na wolnym siedzeniu obok mnie, a ja nie wiedziałem co mam właściwie zrobić.

- Nic nie powiesz? - odparł rzucając na mnie swój nietypowy wzrok z którego nic praktycznie nie byłem w stanie wyczytać.

Niestety zmuszony byłem się do nich odwrócić i coś wreszcie powiedzieć.

If I killed someone for you // Zawieszone //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz