-22-

233 16 12
                                    

Taehyung czuł błądzące po jego skórze dłonie i delikatny dotyk warg. Zesztywniał. Jego nieświadomy jeszcze umysł podsunął mu obrazy jego ojca, który z chorą satysfakcja go dotykał, który zostawiał na nim swoje brudne ślady... Jęknął cicho, gdy poczuł usta otaczające jego poranną erekcję. To nie mógł być ojciec. On nigdy by się do tego nie posunął... Świadomość powoli wracała. Był u Jeona. W jego łóżku. W nocy obaj się trochę bawili. Jungkook najwyraźniej polubił lizanie kutasa Taehyunga.... Ale najważniejsze było to, że zdobył dane, których potrzebował. To oznaczało koniec misji... Co prawda żeby oficjalnie zakończyć relacje z Jungkookiem musiał czekać na rozkazy. Szef musiał się upewnić, że ma wszystko, czego chciał.
Uśmiechnął się lekko. Jego problemy z utrzymywaniem dwóch związków już niedługo się skończą. To sprawiało, że jego ciało i umysł ogarniała ekstaza. Doszedł szybko, w usta młodszego, który wszystko ładnie połknął delektując się smakiem ukochanego.
- Kookie... Dlaczego...?
Chciał zapytać dlaczego to zrobić, ale usta przyciskające się do jego warg uniemożliwiły mu dalsze mówienie. Tae musiał przyznać, że Jk całuje niesamowicie, z dziwną pasją. Podobało mu się to. Miał wrażenie, że jest w centrum jego wszechświata. To było miłe.
- Kocham cię. Czy to nie jest wystarczający powód? Pragnę cię uszczęśliwić. Chcę zawsze widzieć twój uśmiech, tulić się do ciebie, móc cię całować, robić zwykłe, codzienne rzeczy... Jesteś najważniejszy.
Taehyung zadrżał. Taka uwaga była uzależniająca. Yoongi rzadko skupiał się tylko i wyłącznie na nim. Zbyt dużo się działo, ciągle czegoś pilnował, coś musiał załatwić. Jungkook zaś widział tylko jego. I pod tym względem Tae trochę żałował, że to się kończy. Karcił się w myślach za to, że jest tak samolubny i, że pragnie uwagi. Czasem po prostu chciałby mieć ukochanego tylko dla siebie, bez żadnych zmartwień. I choć kochał Suge do szaleństwa, to co miał z Kookiem, podobało mu się.
- Ja...
Jungkook znów przerwał mu pocałunkiem, nie pozwalając dokończyć myśli.
- Wiem, Taeś... Jeszcze mnie nie kochasz albo nie wiesz, że kochasz, albo nie potrafisz jeszcze tego powiedzieć... Rozumiem... Ja cię kocham za nas obu. To wystarczy.

Hoseok wcisnął mocniej pedał gazu. Pędzili z ogromną prędkością po bocznych drogach, w krwi czując adrenalinę. Zostawiali za sobą kurz i echo krzyków radości. Tak bardzo kochali prędkość.
- Hobi, zatrzymaj się.... Dostaliśmy zadanie.
Hoseok zatrzymał auto i spojrzał na skupionego Jimina. Uwielbiał tego młodego mężczyznę w każdej postaci. Mochi zaś sprawdzał wszystkie informacje dokładnie, a potem podał mu adres.
- Mały szantaż, bo wrócili w końcu do domu... A potem jedziemy do ciebie na obiad... Twoja babcia cudownie gotuje.
J-Hope zaśmiał się cicho i ruszył, znów wbijając ich obu w siedzenia, zwalniając dopiero, gdy musiał włączyć się do normalnego, miejskiego ruchu.
Sprawę załatwili niezwykle szybko. Wystarczyło, że się pojawili, a kobieta, która zaciągnęła długi i nie powiedziała o niczym mężowi, obiecała w ciągu tygodnia oddać pierwszą ratę. Nie musieli się nawet starać. Wystarczyło, że zobaczyła odpowiednie znaki wyszyte na ich maskach.
Potem spokojnie pojechali do domu Hoseoka. Rodzeństwo chłopaka od razu przybiegło do Jimina. Park był przez nich uwielbiany. Bawił się z dziećmi przez chwilę, podczas gdy Hobi pomagał swojej babci przy obiedzie. Starsza kobieta patrzyła na nich z pobłażaniem. I choć wolałaby żeby jej wnuk miał dziewczynę, nie odzywała się. Bała się, że jeśli zaczęłaby go krytykować, straciłaby z nim kontakt.. A to też oznaczało brak pieniędzy, których mało, dzięki Hoseokowi, nie było. Żyli na naprawdę dobrym poziomie, a ona sama nie mogłaby tego zapewnić wnukom. Dlatego też starała się być tolerancyjna, a to, że Jimin był bardzo sympatyczny i go lubiła, naprawdę w tym pomagało.

Namjoon spojrzał na złego Seokjina i uniósł brew. Jego partner rzadko się na niego wkurzał i młodszy zastanawiał się co tym razem zrobił źle. Bo gdyby chodziło o kogoś innego już dawno słyszałby rzucane dookoła obelgi za niekompetencje. A tym razem Jin po prostu patrzył na niego wrogo i dłuższą chwilę milczał.
- Powiedz mi, KOCHANIE, dlaczego jedna z naszych dziwek leży u siebie półprzytomna?!
Warknął starszy i uderzył ze złości w biurko. Namjoon drgnął. Nie spodziewał się, że Jin będzie na niego tak zły za takie traktowanie dziwek, a już w szczególności matki Taehyunga. Obaj jej przecież nienawidzili.
- Przecież wiesz, że to mimo wszystko mama Tae... Mieliśmy ją w miarę dobrze traktować.
Warknął ponownie Jin. Zawsze pilnował żeby Namjoona nie poniosła za bardzo wyobraźnia i złość jeśli chodziło o tę kobietę. Żeby inne nie zostały za mocno uszkodzone też dbał, ale ta jedna miała szczególną uwagę. Żaden z nich nie chciał za mocno skrzywdzić V, który może nienawidził matki ale wymusił na wszystkich obietnicę, że nie będą zbyt brutalni.
- Kim Nayeon błagała o spotkanie z Taehyungiem. Tae nie chce jej widzieć więc ta kurwa musiała zasłużyć na to żebym się zgodził...
Jin zacisnął pieści i wziął głęboki wdech. Usiadł przy biurku, na przeciwko partnera i westchnął.
- Dlaczego chce go widzieć? I dlaczego ona jest w takim stanie? Wiesz jak Tae zareaguje...
Namjoon odwrócił wzrok. Myślenie o tym, że mogą stracić Taehyunga sprawiało, że coś w środku mocno bolało.
- Chce go przekonać żeby z nią odszedł... A Tae powiedział żebym zrobił wszystko żeby ją zniechęcić od prób spotkania z nim... On... Tae niby nie chce jej słuchać, ale...
Jin westchnął.
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?
Namjoon spojrzał na ukochanego zbolałym wzrokiem.
- Nie chciałem żebyś się martwił...
- Powinieneś mi powiedzieć Joon... Razem zrobilibyśmy wszystko żeby chronić nasze maleństwo...
Podniósł się i skierował do drzwi.
- Ma same pochwały więc chyba musisz się zgodzić na ich spotkanie... Nie zbliżaj się do mnie przez jakiś czas, muszę ochłonąć.

Taehyung wyszedł z gabinetu szefa. Nie wiedział czy się cieszyć z tego, że wykonał misje perfekcyjnie i mężczyzna jest z niego zadowolony, czy płakać bo kolejna misja nie była zbyt kusząca. Co prawda mógł nie przyjąć tego zadania bo zrobił wszystko co musiał i Szef zgodził się żeby zrobił sobie na jakiś czas wolne, odpoczął, a misja zostanie przekazana komuś innemu, ale Tae wiedział, że wtedy pan Min nie będzie zbyt zadowolony. Dano mu czas do namysłu i V chciał najpierw porozmawiać o tym z Yoongim. Już to zadanie sprawiło, że mieli dla siebie mało czasu, a kolejne wcale nie polepszyłoby sytuacji.
Wszedł do sypialni Sugi bez pukania. Jako jedyny nigdy nie musiał tego robić. W końcu ten pokój w jakiejś części był też jego skoro spędzał tu od dawna bardzo dużo czasu. Stanął jak wryty widząc, że Yoongi zapina zamek od spodni, a na jego łóżku leży jakaś kobieta. Z trudem powstrzymał cisnące się do jego oczu łzy. Wiedział, że to nastąpi. Yoongi musiał mieć dziecko, a najlepiej dzieci. Tae był świadomy tego, że w przyszłości będzie miał dwie lub trzy dziwki przeznaczone tylko do tego żeby urodziły mu potomstwo. Obiecali sobie jednak, że zanim to nastąpi, wyjadą gdzieś tylko we dwoje. A jeśli nawet nie mieli jak wyjechać, Yoongi powinien mu powiedzieć, że to już się zaczęło albo, że ma się zacząć... Bolało go to, że dowiedział się w ten sposób. Wcześniej nie wierzył Szefowi, że już wybierają dziewczyny do bycia żywymi inkubatorami. Uważał, że to tylko próba zachęcenia go do tego żeby nie powstrzymywał się z Jeonem. Teraz jednak widział, że to prawda. Że Suga nie mówi mu o wszystkim. Jakim prawem był o niego tak zazdrosny skoro sam miał dostęp to kilku kobiet?!
- M.. Mam nadzieję, że się udało i będzie z tego piękne dziecko... Chciałem Cię tylko poinformować, że ukończyłem zadanie...
Powiedział, wymuszając uśmiech. Nie mógł wybuchnąć. Był wściekły i zraniony, ale nie zazdrosny. Wiedział, że Yoongi nie lubi kobiet, a seks z nimi to wyłącznie proces reprodukcji, ale... Taehyunga miał dotykać tylko jeden chłopak, Yoongiego kilka kobiet... Chyba się wyrównywało...
- Taehyung... To... Dowiedziałem się wczoraj...
Tae prychnął cicho i skierował się do wyjścia.
- Nie chcę z tobą teraz rozmawiać, Suga... Obiecaliśmy coś sobie... Ja swojej obietnicy dotrzymałem... Nie doszło do stosunku... Ty miałeś mnie tylko uprzedzić, że zaczynasz starać się o dzieciaka... Wystarczyła jedna wiadomość... Nie spodziewaj się teraz, że będę się powstrzymywał...
Powiedział i wyszedł szybko z sypialni zostawiają osłupiałego Yoongiego i nie rozumiejącą nic kobietę. Poszedł do gabinetu Szefa i zapukał.
- Tak? Stało się coś, synu?
Pan Min spojrzał zaskoczony na chłopca.
- Zrobię to...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz