Epilog (Wersja Alternatywna)

104 15 6
                                    

Sarada przyglądała się swojej matce, nie rozumiejąc, dlaczego miałby wrócić akurat teraz. Przecież poznała już go. Wiedziała, jak niechętnie wraca do Wioski.

Miałby nagle zmienić zdanie i wrócić, by świętować z nimi Nowy Rok?

— Dlaczego teraz? — zapytała głośno. Pytanie zbyt nurtowało ją żeby powstrzymała się od siedzenia cicho i nie uzyskania odpowiedzi.

— Naruto postanowił zorganizować paradę. Sądzę że to właśnie podczas niej spotkali się pierwszy raz — wyjaśniła Sakura patrząc na córkę.

— Nie mam pojęcia o czym mówisz — westchnęła młoda Uchiha.

Kobieta jej zdaniem czasami mówiła zupełnie bez sensu. Przecież poznała się z ojcem w akademii. Nie mogła mówić o sobie więc o kim? Nie mogła wyjaśnić tego wprost zamiast rzucać zagadkami?

— Poza tym dlaczego on podróżuje sam? A jeśli zostałby ranny? — zapytała, zaciskajac mimowolnie pięści.

Od dłuższego czasu nie dawało jej to spokoju, a skoro zaczęły już temat Sasuke mogła wyznać co leży jej na sercu. Nie dość że mógł trafić na kogoś silniejszego, takiego jak Otsutsuki i oni nic, by o tym nie wiedzieli. To jakby na domiar złego utracił rękę co ograniczało jego ruchy!

Słysząc śmiech Sakury, Sarada otworzyła szeroko oczy z niedowierzaniem.

— Nie musisz się o to bać, skarbie — powiedziała ciepło i skręciła gaz w kuchence, nie chcąc, by ich kolacja się spaliła.

Podeszła do córki, kucając przed nią, sięgnęła po jej dłonie, które ujęła w swoje.

— Sasuke jest bezpieczny. Musisz mi jednak obiecać, że to co ci powiem zostanie między nami. To tajemnica — oznajmiła stanowczo.

— Dobrze — przytaknęła ciemnowłosa, nie rozumiejąc wciąż o co tu chodzi.

— Twojemu ojcu towarzyszy medyk. Jest zdolniejszy niż ja czy Tsunade. Nie może jednak podobne, jak Sasuke przebywać w Wiosce, dlatego podróżuje razem z nim — wyjaśniła uśmiechając się ciepło.

Sarada jednak nie mogła tego pojąć. Jak to medyk? Na dodatek zdolniejszy od jej matki? Kim on był, że nie mógł przebywać w Wiosce? Zdawała sobie sprawę jaką ma przeszłość ojciec. Mama mówiła jej, że inni Kage nie mają do niego zaufania. Dlatego dla dobra Liścia trzyma się na uboczu.

— Już jest. Nakryj do stołu, proszę. — Z zamyślenia wyrwał ją głos Sakruy przez co podeszła do szafki wyjmując trzy talerze, słysząc jak drzwi wejściowe lekko trzasnęły.

Była lekko zdenerwowana jak za każdym razem gdy miała się z nim spotkać. Ułożyła naczynia i sztućce na stole, czekając z dozą niecierpliwości aż pojawi się w kuchni.

— Brakuje jeszcze jednego talerza Sarada — powiedział Sasuke patrząc łagodnie na córkę i objął żonę, przytulając ją do siebie.

— Gdzie Akihito? — zapytała Sakura, uśmiechając się do męża.

Uchiha westchnął cicho. Wiedział ile znaczył dla niego powrót do Konohy. W dodatku w ten dzień. Rocznicę pierwszego spotkania jego rodziców, jak i dzień urodzin Yuzurihy. Przez te wszystkie wspólnie spędzone z nim lata miał wrażenie jakby odzyskał Itachiego. Akihito bardzo mu go przypominał, chyba że coś skutecznie zburzyło jego spokój, wtedy przemawiał przez niego uparty temperament Shikuroi.

— Został jeszcze. Wiesz, jak ważne są dla niego te chwile, gdy może ich odwiedzić — mruknął cicho

Dziewczyna zagubiona w tajemnicach rodziców posłusznie ułożyła dodatkowe nakrycie na stole. Akihito? Czy tak nazywał się medyk, który towarzyszył jej ojcu? Pierwszy raz słyszała, by te imię zostało wypowiedziane w ich domu!

Chciała go zobaczyć. Poznać. Dowiedzieć się kim była osoba wystarczająco silna, żeby podróżować z Sasuke. Jej nigdy by przecież na to nie pozwolił. Nawet jeśliby nalegała.

Drgnęła, ledwo wychwytując jak ktoś wszedł do domu, a na korytarzu rozległy się ciche kroki. Kątem oka zauważyła jak na twarzy Sakury pojawia się delikatny uśmiech.

— Jesteśmy w kuchni — zawołała kobieta, a razem z jej słowami chłopak pojawił się w kuchni.

Sarada otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Gapiła się na niego, wiedząc, że jest to niegrzeczne ale nie potrafiła przestać. Wyglądał jak Uchiha! Miał te same oczy jak ona, czy Sasuke, na które opadały ciemne kosmyki włosów. Od razu zauważyła, że boki i za pewne tył głowy ma krótko ścięte, górę zaś zostawiając nieco dłuższą. W dodatku miał tatuaż! A był mniej więcej w jej wieku! Na jego policzku widziała otwarta paszczę smoka, reszta zaś wiła się za jego uchem, a ogon schodził na szyję chłopaka.

— Przepraszam za spóźnienie Sakuro. Zostałem chwilę dłużej u rodziców. — Odezwał się zupełnie ignorując nastolatkę, która natrętnie mu się przyglądała.

Miał cichy, spokojny głos. Nigdy jeszcze nie słyszała takiej barwy. Mimo młodego wieku zdawało się, że był zmęczony życiem.. Stary? Jakby jego dusza była na ziemi od lat.

— Nic się nie stało. Jesteś tu tak rzadko. Ostatni raz.. Gdy urodziła się Sarada? — zapytała Sakura wskazując by usiedli do stołu.

Akihito uniósł lekko brew i zerknął jeszcze raz na dziewczynę. Westchnął głośno, nie spodziewając się że minęło już aż tyle czasu.

— Rzeczywiście. Ostatni raz, kiedy ją widziałem była dzieckiem. Wybacz, jestem Akihito Uchiha — powiedział, wyciągając dłoń do kuzynki.

— Nie może być! Przecież jesteśmy w tym samym wieku! Tato! — wykrztusiła Sarada, czując że się rumieni, nie wiedząc czy to ze złości, czy ze wstydu, że jej matka i chłopak sobie z niej żartują.

— Jest sześć lat starszy od Ciebie — odparł Sasuke mimowolnie rozbawiony.

Wciąż pamiętał swoje zaskoczenie, gdy pierwszy raz zobaczył Yuzurihe, która zdawała się być młodsza od niego tymczasem była starsza od Itachiego.

— Przecież to niemożliwe! —zauważyła kunoichi wzburzona.

— Jestem przeklęty — parsknął cicho chłopak, wzruszając ramionami na co Sarada przyłożyła dłoń do ust.

Przeklęty?

Shikuroi?! Od lat zastanawiała się kim jest grób kobiety w dzielnicy Uchiha. Nie była jedną z nich, a jednak ktoś ją tam pochwał, a mama nigdy nie chciała z nią o tym rozmawiać. W książkach było ledwie kilka małych wzmianek odnośnie tego klanu!

— Jesteś jej synem? — zapytała cicho i zaraz chciała uderzyć się w głowę, żałując swoich słów. Brakowało jej taktu. Jak mogła powiedzieć takie głupstwo. Doskonale przecież zdawała sobie sprawę obok czyjego grobu spoczywała Shikuroi.

Oni byli jego rodzicami.

— Itachi i Yuzuriha są moimi rodzicami. Odwiedzam ich groby, gdy jestem w Konoha. Dziś jest rocznica urodzin mojej mamy. Spotkała tutaj tatę wiele lat temu — wyjaśnił Akihito, a ciepły uśmiech rozjaśnił jego twarz. 

Ulotne Szepty  || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz