prolog

324 19 29
                                    

Rio siedział na fotelu rozmyślając o coraz to ciekawszych rzeczach.

Zaczął od tego, że nienawidzi Sierry i jak tylko dorwie ją w swoje łapy, udusi gołymi rękami, a skończył na obserwowaniu Denvera, który bez koszulki zagrabiał liście.

-Jest jesień idioto! Ubrałbyś się!- krzyknęła w jego strone Nairobi, która nadal miała poważne rany postrzałowe.

-Gorąco mi!- odkrzyknął jej kierując wzrok na Sztokholm. Ta jednak w najlepsze rozmawiała z Berlinem, nawet nie zwracając na niego uwagi. Chłopak zmarkotniał i wrócił do grabienia liści.

-Denver nie przejmuj się nią.- powiedział Rio w strone przyjaciela- Jeszcze do siebie wrócicie, mówie ci.

-Stary, ty nie wiesz co się działo podczas naszej ostatniej kłótni.

-To mi opowiedz.- uśmiechnął się Rio.

-Nie wiem czy chcesz tego słuchać, Rio de Janeiro.- odpowiedział mu wywracając oczami.

-Mówiłem ci, żebyś nie mówił na mnie Rio de Janeiro.- mruknął młodszy patząc na Denvera spod byka.

-Wiem i dlatego tak mówię.- uśmiechnął się do niego kpiąco.- Więc chcesz wiedzieć co mowiła o mnie podczas kłótni? Że jestem bezwartościowym narkomanem, nic wartym pedofilem. Że jedyne co potrafie to się naćpać albo upić. Że nie chce takiego ojca jak ja dla Cincinati.

Rio wstał z zamiarem przytulenia chłopaka, ale wyglądałoby to conajmniej dziwnie, więc jedyne co zrobił to poklepał go po plecach i powiedział, że ma się naprawde nią nie przejmować i napewno znajdzie kogoś, kto bedzie go wart.

-Na przykład kogo?- prychnął pod nosem starszy.- Tokio? Nairobi? Czy Bóg wie jeszcze kogo?

-Nie, Denver ja naprawdę nie to miałem na myśli.- odpowiedział mu zakłopotany Rio.

-Wiem stary, poprostu mam parszywy humor.- spojrzał się na jego byłą dziewczyne- Zaraz Berlin przeleci ją na tym stole i zrobi jej kolejnego gówniaka.

Młodszy chłopak skrzywił się na uwage chłopaka. Owszem, Berlin ewidentnie flirtował z Monicą, sprawiając ból nie tylko Denverowi. Palermo wpatrywał się w nich ze smutnym wyrazem twarzy. Najwyraźniej facet był zakochany w Berlinie.

Nagle Rio usłyszał coś, co zdziwiło go. Usłyszał cichy szloch Denvera i pociągniecie nosem. Gdy Rio spojrzał na swojego przyjaciela, ten starał się uspokoić, lecz na marne.

Teraz Rio nie obchodziło, jak to będzie wyglądac, poprostu przytulił swojego przyjaciela. Po chwili zrozumiał co zrobił i chciał się odsunąć, ale Denver zdążył już oddać przytulasa.

W tym samym czasie Nairobi patrzyła na to z okna i sama ze sobą zakładała się, czy Rio i Denver będą ze sobą. Jednak skarciła się w duchu za to, bo przecież obydwoje niedawno zerwali ze swoimi miłościami. Chciała zejść tam do nich i przyłączyć się do nich, ale znów słabo się poczuła i musiała usiąść. Więc nie widziała drugiej części tej sceny, która była cholernie ciekawa.

-Ale to musi dziwnie wyglądać.- powiedział Denver do Rio, lecz nadal nie oderwał się od przyjaciela.

-To czemu się nie odepchniemy i nie zaczniemy śmiać?- spytał z rozbawieniem młodszy, odsuwając się od bruneta. Spojrzeli na siebie i zaśmiali się.

-Właśnie to zrobiliśmy.- skwitował ze śmiechem Denver.

-Jesteśmy zwykłymi stereotypami.

-Mów za siebie Rio de Janeiro.

-Przestań tak na mnie mówić.

-Wiesz, że nie przestanę prawda?

-Tak....

-Co Denver? Sztokholm z tobą zerwała to zamieniłeś się w geja? Ty Rio też? O jeju jak słodko.- do chłopaków podeszła Tokio, kóra nadal nie pogodziła się z tym, że Rio ją zostawił. Nie podobało jej się to, zwłaszcza, że jak widać on za nią nie teskni.

-Tokio daj se spokój i odź dręczyc kogoś innego, proszę cię.- powiedział Rio błagalnym tonem, patrząc na krótkowłosą.

-Chyba sobie śnisz! Mam okazje pośmiać się z was, więc bardzo chętnie to wykorzystam.- powiedziała do niego, uśmiechając się wrednie.

-Masz coś do gejów?- do tej trójki jakże najlepszych przyjaciół podszedł Palermo.

-Może i mam co? Ty tu się lepiej nie wtrącaj, bo wzdychasz do Berlina, a on zabawia się z byłą laską Denvera.- zaśmiała się. Albo Tokio miała okres, albo stała się jeszcze większą suką niż zwykle.

-Nie zapominaj, że to ty w mennicy lizałaś się z naszą Alison Parker.- odciął się jej za Palermo Rio. Dziewczyna spojrzała na niego wkurwiona i odeszła, wystawiając im środkowego palca.

-Jeśli jesteście gejami, to się tego nie wstydźcie.- powiedział do nich Palermo po odejściu brunetki.- To nic strasznego, to ...

-Nie jestem gejem.- powiedział w tym samym czasie Rio i Denver, na co uśmiechneli sie do siebie szczerze.

-Mówcie sobie jak chcecie.- najstarszy uniół ręce do góry- Ale na przyszłość. To nic strasznego być innym.

To dało obydwum wiele do myślenia.

Rio myślał nad tym, że gdyby okazał się gejem, czy dobrze by to przyjęli? Po chwili jednak zdzielił się w głowe lekko, bo przecież nic mu nie grozi. Jest w 100% hetero.

Denver przypomniał sobie, jak kiedyś bił ludzi innej skóry, wyznania czy orientacji. Teraz mając przy sobie Palermo, który był gejem, czy Nairobi mającą inny odcień skóry zaczął dostrzegać, że to nic złego. Poczuł sie jak idiota, zażenowany swoją osobą idiota.
Chciał teraz przeprosic każdego, komu wyrządził krzywde i jakoś mu to wynagrodzić. Potem zganił siebie za tą myśl, bo.... No nie wiedział czemu, ale odgonił od siebie te myśli, jakby bojąc sie ich.

******
Napisałam książkę z moim czwartym ukochanym shipem!

Buziaki, Tori Marquez

Love sound/ Renver ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz