Rozdział 1

1.4K 37 0
                                    

Stałam przed bankiem już jakieś 15 minut czekając na przyjaciółkę Raven, ale mówię na nią Rev. Zauważyłam, że ktoś biegnie w moją strone. Była to szczupła, brązowooka szatynka. Rzuciła mi sie na szyje zadyszana. Sport to chyba nie jest jej najlepsza strona.
- Gdzie ty byłaś.? Stoję tu już od 15 minut. - powiedziałam to patrząc na zegarek. 
- Wiem, wiem przepraszam ale nie mogłam szyciej. 
- Ok. Chodż wejdziemy do banku musze wplacić pieniądze, bo mama zapomniała wypłacić. Odrazu idziemy na zakupy po ciuch na imprezę u Nick'a. 
- Impreza z okazji zakończenia II klasy liceum i wakacje. Bosko.!
Weszłyśmy po dużych schodach do banku. Dziś dużo ludzi w nim było. Każdy wypłacał pieniądze. Stałyśmy z Rev 10 min i gadałyśmy jak się ubierzemy. Nagle usłyszałyśmy pisk opon przed bankiem. Wszycy zwrócili swój wzrok na wejście do którego biegli uzbrojeni mężczyźni w kominiarkach. Weszli i zaczeli strzelać. Wszyscy zaczeli biegać i krzyczeć, a oni strzelali do każdego kto się ruszył.
- Nikola musimy uciekać. - slyszalam głos przyjaciółki. Stała tuż za mną, a obok mnie jeszcze inne osoby. Mężczyźni zaczęli krzyczeć, że wszystkich zabiją jeżeli spróuje ktoś uciec. Chyba Rev tego nie usłyszała, bo chciała biec już do drzwi wyjściowych kiedy kula dosłownie centymetr od mojego ramienia ją trafiła. Upadłam na ziemie a wraz ze mną martwe ciała. Chciałam płakać, ale nie moglam zwrócić na siebie uwagi. Mężczyzna chyba ich szef, patrzał sie na mnie. Podszedł do mnie i podniósł mi głowę. Nie wytrzymałam zamknęłam oczy i czekałam na śmierć, a łzy same cisnęły się do powiek. Czułam jak przykłada mi broń do głowy. Musiał być młody, zauważyłam po głosie, ale chyba nie miał serca. Jak można zabijać ludzi z zimna krwią tylko dlatego, że się poruszą. Jakim trzeba być paskudnym człowiekiem, żeby zrobić cos takiego.. . Modliłam się o śmierć w jak najmniej bolesny sposób. Otworzyłam oczy ale ich już nie było. Zostały po nich tylko martwe ciała co prawda nie wszystkich, ale były. Zginęło 7 osób w tym moja przyaciółka. Przyczołgałam się do niej wzięłam jej głowe do siebie na kolana i zaczęłam szlochać. Ten szloch zmienił się paniczny ryk. Nie mogłam sie powstrzymac była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam.
- Rev.. Prosze.. Dasz rade karetka przyjedzie i wszytko będzie dobrze.! Musi.. - szepnęłam. Po nie całych 5 min przyjechała policja i karetka wraz z naszymi rodzicami. Ratownik zbadał jej puls. Spóścił głowę w dół, po czym spojrzał się na nas i wiedziałam już, że ona nie żyje. Krzyczałam z całych sił. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam zaczęlam płakać. Rodzice zaczęli mnie odciągać, ale ja nie chciałam jej puścić byla dla mnie wszystkim. Moim światełkiem w tunelu.  Wiedziałam, że nic już nie będzie takie same. Kilka dni potem odbył sie pogrzeb. Po pogrzebie chwilę usiadłam przy grobie i tamtego dnia obiecałam Rev, że jeżeli go znajde to będzie cierpiał za nas obie. 

Jak mam Cię pokochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz