⚽Rozdział 7,5⚽

334 10 3
                                    

Ogólnie to tak... Dostałam pytanie dotyczące mamy głównej bohaterki. To będzie ogólnie takie krótkie wytłumaczenie w postaci krótkiego rozdziału, a w sumie to takiego wspomnienia.

Mama bohaterki ma jak coś 34 lata a urodziła w wieku 20.

Jestem Kasia Sharp. Mam młodsze rodzeństwo, Juda Sharp i Celie Hills. Spytacie się dlaczego mamy różne nazwiska, a moje imię nie jest japońskie? Co do imienia, to nasza matka była polką, i dała mi imię po swojej babci, a jeżeli chodzi o nazwiska, to dość skomplikowane a zarazem proste. Gdy miałam 16 lat nasi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Cała nasza trójka trafiła do sierocińca. Mimo iż bardzo nie chcieliśmy być rozłączeni, to niestety tak się stało. Ja z Judem zostaliśmy adoptowani przez Pana Sharp, a Celia przez Państwa Hills. W ten sposób zostaliśmy rozdzieleni. Opowiem wam teraz dzień w którym to wszystko się zaczęło.

18 lat temu:

Zajmowałam się właśnie moim ukochanym rodzeństwem. Z Judem i Cealią bawiliśmy się w chowanego. Ja szukałam a oni się chowali. Gdy odliczyłam już do 50 zaczęłam ich szukać. Doskonale wiedziałam gdzie są, ale dałam im się pobawić. Przechodziłam właśnie koło ich kryjówki.

-Jude, Celia gdzie jesteście?- spytałam dla niepoznaki.

Usłyszałam ciche śmiechy w odpowiedzi. Uśmiechnęłam się i "szukałam" ich dalej. Po około 5 minutach, gdy upewniłam się, że stracili mnie z oczu, zakradłam się po cichutku do nich. Przykucnęłam za nimi.

-Booo!- krzyknęłam za nimi

- Aaaaa!- Celia krzyknęła- Hahaha jak nas znalazłaś? Przecież byliśmy tak dobrze schowani!

-Uwierz mi-położyłam sobie rękę na sercu- nie było łatwo was znaleźć

- A teraz... Kto chce lody?!

-Ja, ja, aj chce! - przekrzykiwało się moje rodzeństwo, a zaraz po tym zaczęło pędzić z powrotem do domu

- Hahaha ale zaczekajcie na mnie! - krzyknęłam za nimi i też zaczęłam biec

Nagle zobaczyłam jakichś ludzi w naszym ogrodzie. Gwałtownie się zatrzymałam, ale zaraz znowu zaczęłam biec do młodych. Kazałam im iść do domu, ale stwierdzili ze nie chcą i że zostaną że mną. Nie miałam siły na dyskusje z tymi małymi istotami więc odpuściłam.

- Dzień dobry, Mikori Sahwi, komendant policji głównej w Tokio. Czy mam przyjemność z panią Katarzyną (nie znam nazwiska)? - usłyszałam głos za sobą więc się obróciłam

- Tak to ja. Czy coś się stało?

- Bardzo nam przykro ale wasi rodzice zginęli.- zamarłam- Jeden z silników samolotu, którym wracali do Japonii, zapalił się. Przyczyny tego są jak na razie nie znane, ale jak będziemy wiedzieli jak to się stało, natychmiast poinformujemy. Ten magazyn- podał mi do ręki magazyn sportowy- to jedyne co nie zostało doszczętnie zniszczone. Jeszcze raz bardzo nam przykro.

Stałam jak słup soli i nie mogłam przyswoić tego do wiadomości. Dopiero gdy usłyszałam płacz Cealii ocknęłam się i szybko przytuliłam moje rodzeństwo. Łzy leciały mi jak z wodospadu. Nie tylko mi bo młodym też.

Tego dnia wszystko się zmieniło. Trafiliśmy do domu dziecka. Po niecałym tygodniu rodzina Hills zaadoptowała Cealię. Mnie i Juda zaadoptował pan Sharp 2 tygodnie później. Nie mogliśmy przyjąć do wiadomości, że od tak zostaliśmy rozdzieleni. Niestety jakoś trzeba było żyć dalej, a po jakimś czasie także było nam lżej. By tylko nie myśleć o rodzicach i Cealii, uczyłam się. Uczyłam się o kulturach i historiach krajów Europy. Najbardziej jednak chciałam poznawać kulturę Polską ze względu na mamę. Zaczęłam się uczyć języka, co przychodziło mi z łatwością, i po niecałym roku umiałam Polski prawie tak dobrze jak Japoński. Wyprosiłam mojego ojczyma by pozwolił mi jechać do Polski i tam kontynuować naukę. Tydzień po moich 18 urodzinach wyleciałam do Polski. Ciężko było mi się rozstać z Judem, ale jakoś musieliśmy przeboleć. Po około 2 miesiącach pobytu w Polsce poznałam mojego przyszłego męża. Tak samo jak ja nie był jednonarodowościowy. Jego pra pra dziadkowie byli Amerykanami, przez co przejęłam po nim nazwisko White. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, wiedziałam, że to ten jedyny. Pobraliśmy się i po roku urodziła nam się córeczka. Z Judem utrzymywałam stały kontakt. Byłam na siebie też po części zła, że nie zostałam i moim bratem opiekował się taki potwór. Zapewniał, że nie ma mi tego za złe, ale nadal miałam lekkie wyrzuty sumienia. Zaproponowałam mu bycie chrzestnym, na co się od razu zgodził. Natalcia i mój brat świetnie się dogadywali, gdy polecieliśmy na FFI. Widać było że mała odziedziczyła miłość do piłki o moim braciszku.

Mam nadzieję, że osoby które nie ogarniały to teraz ogarnął i że podobała się wam taka forma rozdziału. Mój mózg parował gdy obliczałam odpowiedni wiek mamy bohaterki, by pasował do ogółu. Tak więc ten, normalny rozdział też jest w trakcie pisania tylko on i trochę gorzej idzie nwm czemu. Ale dzisiaj przez to że jest święto, to mam więcej czasu. Wykorzystuję też sytuację, że na egzamin w większości uczyłam się w tygodniu i będę się uczyć jutro, a matka mi pozwoliła zająć się dzisiaj sobą więcccc.... PODZIĘKUJCIE MOJEJ MAMIE!

TELETUBISIE MÓWIĄ PA PA

Muzyczna Napastniczka [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz