JUSTIN
Jest czwartek, godzina 12:00. Siedzę razem z Rey w szpitalu od 11 godzin. Chcę zobaczyć Emily ale lekarze i pielęgniarki cały czas mówią :
-Tylko najbliższa rodzina.
Więc o wszystko dopytuję jej mamę, która za każdym razem wychodzi zapłakana, że jej córka nadal się nie obudziła.
Godzina 16:00
Siedzimy już 15 godzin w szpitalu. Byłem tylko dwa razy w domu, aby się umyć i coś zjeść, natomiast Rey została wyciągnięta siłą przez jej mamę. Rey krzyczała, że musi być teraz obok swojej najlepszej przyjaciółki. Obok Emily. Lecz jej mama nie ustępywała. Rey wróciła o 18. Moja mama się o mnie martwi. Śpię tylko na niewygodnych krzesłach. Pielęgniarki gdy widzą, że do nich idę od razu mówią :
- Nie! Nie może pan wejść!
A ja cofam się na miejsce,na którym siedziałem. Straciłem przytomność w szpitalu. Spędziłem 24 godziny leżąc na sali. Gdy mnie wypisali, poszedłem pod korytarz do sali Emily. Rey nadal tam siedziała. Nie było praktycznie nikogo na korytarzu publicznym, tylko pielęgniarka i Rey.
- Psst, chodźcie tu. - usłyszałem jak woła nas pielęgniarka.
Podeszliśmy do niej a ona szeptem powiedziała:
- Macie 10 minut. Ubierzcie się w to. - podała nam specjalne reklamówki na buty, płaszcz jednorazowy i specjalną "maskę" zakrywającą usta.
- Dziekuję proszę pani. - szepnąłem.
- Dobrze, nie dziękuj. Idź już, idź.
I poszliśmy... Podszedłem do łóżka Emily. Wyglądała jak śmierć. Blada twarz, sine usta, podsinione oczy. Chwyciłem jej dłoń i pocałowałem ją i mimo, że starałem się być silny rozpłakałem się. Rey stała za mną, a ręce trzymała na moich ramionach. Cicho szlochała. To trudne, gdy leży tutaj osoba, z którą jeszcze kilka dni temu rozmawiałeś, że za 2 dni wyjdzie, a teraz jest tutaj. W takim stanie, przeze mnie. Przez moją pieprzoną protezę. Płaczę jeszcze mocniej. Ocieram łzy, Emily podłączona jest do różnych przyrządów, narządów. To jest takie kurwa niedorzeczne, jak bardzo się o nią martwię. Bardzo się do niej przywiązałem. A teraz czuję się jak najgorsze gówno świata, że znajduje się tutaj przeze mnie. Jeszcze to pierdolone sumienie. Muszę jej to powiedzieć. Po prostu muszę, nie mogę ukrywać co zrobiłem w przeszłości... Nie powiem jej teraz, nie kiedy od razu się obudzi, później.. Kiedy będzie na to odpowiedni czas. Znowu całuję jej dłoń, odgarniam jej włosy z twarzy. Mimo,że wygląda tak jak wygląda,jest piękna. Pielęgniarka przyszła po nas. Po raz ostatni pocałowałem dłoń Emily i schyliłem się by oddać pocałunek na jej czole. Chwyciłem jej rękę i poczułem coś. Poczułem lekkie uściśnięcie! Czy to możliwe? Może tylko mi się wydawało?
- Proszę pani! Proszę pani! - niegłośno krzyknąłem.
- Tak? - zapytała pielęgniarka gdy opuściliśmy korytarz i weszliśmy na korytarz publiczny.
- Emily! Emily uścisnęła moją dłoń!Naprawdę!
- Nie wydawało się Panu? To było na pewno uściśnięcie? Może się panu zdawało?
- To było napewno!
Rey jest zszokowana.
- Dobrze. - odrzekła pielęgniarka, pośpiesznie ubrała się w odpowiedni strój i poszła do Emily.
Po kilku minutach wybiegła z sali i pobiegła do gabinetu lekarzy.
Krzyczy:
- Emily Rose Beth! Oznaki przebudzenia!
Lekarze szybko wybiegli z gabinetu,ubrali się w strój i pobiegli do Emily.
Nie wychodzili przez ponad godzinę, a ja siedziałem na korytarzu publicznym. Czułem, że pożerały mnie nerwy.
Nagle wyszedł jeden lekarz. Podszedłem do niego z Rey, pytając się o stan Emily, na co lekarz odrzekł:
- Emily obudziła się, lecz jest bardzo osłabiona. - lekarz lekko uśmiechnął się, a ja zadzwoniłem do mamy Emily, która przejechała się przespać.
- Pani Beth?
- Tak, slucham?
- Tu Justin, Emily obudziła się, lecz jest bardzo osłabiona.
- Już tam jadę - krzyknęła i rozłączyła się.
Po niespełne 15 minutach mama Emily już była w szpitalu, kierując się do lekarza. Zapukała do drzwi gabinetu, a gdy usłyszała "proszę" weszła do środka.
*
Tydzień później Emily została przewieziona na swoją starą salę, więc mogłem ją po raz drugi odwiedzić. Jej stan zdecydowanie polepszył się. Rey była u niej kilka godzin temu.
- Emily! - krzyknąłem, gdy tylko wszedłem do jej sali.
Przytuliłem ją znacznie dłużej niż powinienem ale nie przeszkadzało mi to.
- Justin, jak dobrze Cię widzieć.
- Tak się o Ciebie martwiłem kochanie.
EMILY
- Tak się o Ciebie martwiłem kochanie.
- Dziękuję Ci Justin.
- Hm? Za co? - chłopak był zaskoczony.
- Za to, że praktycznie nie zostawiałeś mnie. Caly czas byłeś przy mnie. Dziękuję. Nie musiałeś..
-Ohh, za to mi dziękujesz? Naprawdę?Kurde martwiłem się o Ciebie, Słonko.
Nie chciałam nic odpowiedzieć na to. Po prostu przytuliłam Justina. Wiem,że płakał, gdy byłam w śpiącce. Uwierzcie mi, ale wszystko słyszałam.
Justin odwzajemnił przytulenie, co bardzo mnie cieszylo. Poczułam na serduszku taką ulgę, zadowolenie. Cieszę się, że wreszcie mogę go przytulić.
-
Nie ma to jak dodawać rozdział po 5 nad ranem!:D Napisałam już 2 następne rozdziały,dodam je dzisiaj po południu.To o czym się tam dowiecie prawdopodobnie zaskoczy Was.:)
CZYTASZ
Przeszłość powraca/J.B.
ФанфикEmily jadąc na rozmowę kwalfikacyjną,ma wypadek.Spowodował go Justin Bieber.Jednak na tym sprawa się nie kończy.Tych ludzi połączy miłość do siebie czy rozdzieli nienawiść?Co Justin skrywa?Jakie wspomnienia z przeszłości Emily powrócą?