Co to za wybór?

1.2K 50 5
                                    


Rose pov 

Siedziałam  na parapecie w dormitorium, oglądając zachód słońca. Miałam zaczerwienione oczy od ciągłego płaczu .Pare godzin temu skończył się pogrzeb mojego najlepszego przyjaciela, a ja nie miałam na nic ochoty.  Wylałam już wszystkie łzy i aktualnie czułam  w sercu pustkę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że jeszcze tydzień temu rozmawiałam z nim i śmiałam a teraz on leży martwy pare metrów pod ziemią. W mojej głowie panował chaos. Ciagle miałam nadzieje że to wszystko to tylko sen a on wejdzie zaraz do mojego dormitorium i zaczniemy planować nowy psikus. Jack był moim najlepszym i zarazem jedynym przyjacielem. Nie żeby nikt w szkole mnie nie lubił, po prostu z nikim nie miałam tak dobrych relacji jak z nim. Podeszłam do szafki przy łóżku i chwyciłam ramkę z naszym wspólnym zdjęciem . Zrobił je nam na trzecim roku jakiś znajomy Jacka. Machaliśmy na nim do obiektywu oboje uśmiechnięci i bardzo szczęśliwi . Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, czyli jednak nie wypłakałam wszystkich.... Spojrzałam na zegarek-za godzinę mam się stawić u dyrektorki. Podobno ma dla mnie ważną informacje. Zapomniałam się przedstawić. W sumie na to teraz też nie mam chęci ale trudno. No więc nazywam się Rose Night . W kwietniu skończyłam 15 lat-teraz jest początek maja. Jestem na czwartym roku. Chodzę do Akademi Magii Beauxbatons. Jestem czystej krwi ale nie przywiązuję do tego dużej wagi. Mam długie ciemnobrązowe włosy, kasztanowe oczy i wiecznie różowe policzki. Jestem dosyć niska i szczupła. I w sumie to tyle, nic nadzwyczajnego. Postanowiłam, że zacznę już iść w stronę gabinetu dyrektorki. Wyszłam z pustego dormitorium skierowałam się na schody. Szłam korytarzem i przypominałam sobie wszystkie kawały jakie zrobiliśmy razem z Jackiem innym uczniom. Na mojej twarzy zamajaczył delikatny uśmiech. Dochodziłam już do gabinetu. Przed wejściem poprawiłam włosy, wyprostowałam się i liczyłam na to, że nie wyglądam aż tak  fatalnie jak się czuję.  Powoli nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.

W pomieszczeniu zauważyłam dyrektorkę, swoją nauczycielkę od transmutacji i jakiegoś starszego pana z dosyć długą brodą. Zawzięcie o czymś dyskutowali i przerwali kiedy mnie zauważyli. Grzecznie się przywitałam. Dyrektorka wskazałam mi krzesło na które usiadłam. W pewnym momencie wyczułam bijące od niej współczucie i troskę. A no tak przecież nie wspomniałam o swojej niecodziennej umiejętności. No więc umiem wyczuwać ludzkie uczucia i emocje. To trochę jak czytanie w myślach. Mogę to zrobić tylko jeśli utrzymuję z osobą kontakt wzrokowy. Umiem to od dwunastego roku życia. Nigdzie w książkach nie znalazłam żadnych informacji na temat moich niecodziennych umiejętności. Nie powiedziałam o tym nikomu oprócz Jacka, ale on przecież już nie żyje. Taka moc czasami bardzo się przydaje. Dziwne jest to, że odgadnięcie własnych uczuć sprawia mi problem. Ale wracając usiadłam na krześle i wtedy nauczycielka zaczęła mówić :

- Pewnie zastanawiasz się po co wezwaliśmy cię na rozmowę-powiedziała-otóż w związku z zaistniałą sytuacją dajemy ci pewien wybór.

- Co to za wybór?- zapytałam 

- Jest możliwość przeniesienia cię do do innej szkoły, a konkretnie do Hogwartu. Uznaliśmy że zmiana dobrze ci zrobi. Jednak ostateczna decyzja należy do ciebie-oznajmiła kobieta 

Byłam bardzo zaskoczona tą propozycją. Sama chciałam o to poprosić. To rzeczywiście był dobry pomysł. Z tą szkołą już nic mnie nie łączyło. Byłam tu tylko dla Jacka, którego już nie ma. Może gdybym zmieniła otoczenie to wtedy łatwiej byłoby mi się z tym pogodzić i może nawet zapomnieć.... To miejsce tylko przypominało mi o moim przyjacielu. O każdej chwili spędzonej w jego towarzystwie. Już chciałam przystać na tę propozycje, ale wtedy sobie o czymś przypomniałam. Rodzice. Miałam z nimi okropne kontakty więc wątpiłam czy by im to pasowało. 

 - Bardzo chętnie , tylko że moi rodzice....-zaczęłam 

- Wszystko już ustalone. Twoi rodzice wyrazili zgodę- odpowiedziała dyrektorka

- Skoro nic nie stoi na przeszkodzie to z przyjemnością rozpocznę naukę w Hogwarcie- oznajmiłam szczęśliwa 

- Dobrze. Skoro tak to chciałabym ci przedstawić Albusa Dumbledora-wskazała ręką na staruszka-to twój nowy dyrektor

 Dygnęłam pospiesznie jak przystało na uczennicę Beauxbatons i się przedstawiłam 

- Bardzo chętnie przyjmę cię do mojej szkoły. List ze spisem rzeczy potrzebnych na piąty rok otrzymasz w trakcie wakacji-powiedział mój nowy dyrektor i uśmiechnął się do mnie 

- Dziękuje pani profesor i panie profesorze.

-Możesz już wrócić do dormitorium, pewnie chcesz się podzielić nowiną z koleżankami .

-Do widzenia pani profesor 

-Do widzenia

Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do dormitorium. W sumie to nie miałam za bardzo z kim się żegnać . Byłam taka szczęśliwa . Jadę do Hogwartu! Pierwszy raz od śmierci Jacka byłam wesoła. Mam nadzieję, że w nowej szkole ktokolwiek mnie polubi. Ciekawe czy znajdę przyjaciół. Zaraz jednak mina mi zrzedła. Przecież przez to, że mojego przyjaciela już nie ma, będę zmuszona spędzić wakacje z tymi potworami nazywającymi się moimi rodzicami. A, no przecież, zapomniałabym jeszcze o swojej „siostrze". To dopiero jest koszmar. Moje kontakty z rodzicami polegają na tym, że na każdym kroku zwracają mi uwagę o byle co. Mówią, że to wszystko dlatego, żebym wyrosła kiedyś na porządnego człowieka. W rzeczywistość jednak wydaje mi się że chcą ze mnie zrobić czystokrwistą arystokratkę bez serca. Na razie słabo im to wychodzi. Za to moja „ukochana" starsza siostra dogryza mi na każdym kroku. Jej ulubionym zajęciem jest obrażanie mnie. Claudia, bo tak ma na imię jest rok ode mnie starszą ulubienicą rodziców. Zastanawiacie się pewnie czemu moi rodzice tak mnie traktują. To wszystko dlatego że nie gardzę mugolami i osobami półkrwi. Jakaś paranoja! Jedynymi członkami rodziny którzy pałają do mnie sympatią są moi dziadkowie. Zawsze dobrze mnie traktują. Naprawdę ich lubię. To moi cichy sprzymierzeńcy. No więc to chyba tyle o mojej rodzinie.

Dochodziłam już do dormitorium. Kiedy weszłam okazało się że nikogo poza mną tam nie ma. Pewnie dziewczyny gdzieś poszły. W sumie to lepiej dla mnie. Będę mogła na spokojnie wszystko przemyśleć. Wzięłam piżamę i poszłam się wykapać. Po kąpieli położyłam się w łóżku i postanowiłam to wszystko przemyśleć. W końcu doszłam do wniosku że dam radę jakoś wytrzymać z rodzicami przez te dwa miesiące, w razie czego ucieknę z domu. Pomyślałabym że fajnie byłoby już mieć koniec wakacji, chociaż te jeszcze się nie zaczęły. Po godzinie zmorzył mnie sen.


————————————————————

Hejka! To pierwszy rozdział. Bardzo się starałam i mam nadzieję, że się podobał. Następny powinien się pojawić w weekend. Jeśli znajdziecie jakieś błędy to piszcie. Do następnego!


Huncwotka,Gryfonka,BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz