Korea. Piekny kraj znany ze swojej ciekawej kultury, kpopowych idoli i idealnie chudych i różowych dziewczyn. Można by rzec że to kraj idealny dla osób przesłodzonych, kochających pastelowe kolorki.
Jednak Korea miała też swoją ciemniejszą stronę o której nie mówiło się w telewizji i internecie o tym wiedzieli tylko koreańczycy. Mianowicie każda osoba po skończeniu osiemnastu lat dostawała "dead call" czyli telefon od śmierci. Teraz pewnie wszyscy pomyślą "standardowo z datą śmierci, przyczyną lub bliską osobą która niedługo umrze". Byłoby za banalnie. Telefon przez który rozmawiasz z samą śmiercią oznajmia ci jaką osobę masz w sobie rozkochać w przeciągu zaledwie trzydziestu dni. Jeśli ci się nie uda twoje ciało zostaje obezwładnione przez ciemnego kosarza a dusza trafia prosto w jego ręce.
Dzisiaj jakże ten ten wyjątkowy dzień obchodził Min Yoongi. Kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej. Wiele osób w innych krajach zapewne bawiłaby się ze znajomymi, piła alkohol do nieprzytomności aby rano obudzić się z największym kacem w dziejach. Niestety w tym kraju ten dzień był obchodzony jak żałobę. Pomimo iż były składane życzenia, dawane prezenty nikt nie był w tym szczery i szczęśliwy. Kto mógłby być szczęśliwy w dniu w którym nie wiedział czy za miesiąc nie będzie odwiedzał swojego przyjaciela... tyle że na grobie trzy metry pod ziemią.
Takim oto sposobem Namjoon, Jungkook, Jin i Yoongi znajdowali się u niego w domu czekając tylko na ten jeden telefon.
- Yoongi proszę nie stresuj się tak bardzo może to będzie jedna z tych lasek które się do ciebie ślinią. - Przerwał ciszę Namjoon.
- Jak on ma się kurwa nie stresować jak za miesiąc może wąchać kwiatki od spodu idioto ! - Krzyknął Jungkook. - Po za tym tobie łatwo mówić dostałeś ten telefon rok temu i to jeszcze ta cała śmierć powiedziała ci że ta osoba to twój chłopak. - Najmłodszy odwrócił się z powrotem do Mina.
- Kochanie oni mają racje. To musi być bardzo stresują-. - Lecz Jinowi nie było dane dokończyć ponieważ właśnie wybiła północ a z telefonu rozniosła się głucha melodyjka.
Yoongi niepewnie podniósł telefon leżący na stoliku a następnie połączenie rozpoczeło się bez jakiego kolwiek ostrzeżenia.
- Min Yoongi. - Zaczęła śmierć otępiałym głosem. - Masz miesiąc na rozkochanie w sobie pewnego uroczego chłopca, jeśli ci się nie uda trafiasz w moje ręce. Rozumiemy się.
- Tak. Kim jest ta osoba ? - Spytał przerażony Min.
- Ahhh to aniołek o złotych włosach, doprawdy.
- Możemy nie przeciągać, proszę mi powiedzieć kto to. - Rozmówca stukał niecierpliwie butem gdy reszta jego przyjaciół po prostu siedziała i patrzyła na niego.
- Masz trzydzieści dni na rozkochanie w sobie Park Jimina. Powodzenia znasz zasady tej loterii. - Yoongi już nic nie zdążył powiedzieć gdyż połączenie zostało urwane.
Osłupiały odwrócił się do swoich znajomych i tylko oświadczył.
- Jestem kurwa w dupie.
--------------------------------------------------------------
Hejeczka Hejeczka robię comeback niczym BTS z stay gold i twice z more and more. Mam nadzieje że cieplutko przyjmiecie moją nową książkę i się wam spodoba. Od razu mówię że to mój oryginalny pomysł i spędziłam dzisiaj prawie dwie godziny na pisanie tego krótkiego prologu. Buziaki dbajcie o siebie
CZYTASZ
Dead Call ஐ yoonmin
Fanfiction❝ Masz trzydzieści dni aby rozkochać w sobie Park Jimina. Powodzienia. ❞ Sama śmierć wybiera kogo masz uwieść po skończeniu osiemnastu lat. Jeśli nie podejmiesz sieę zadania po miesiącu twoje ciało i dusza trafiają w jej ręce. To właśnie jest najwię...