❝ tęskniłeś? ❝

527 29 37
                                    

TĘSKNIŁEŚ?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TĘSKNIŁEŚ?

TĘSKNIŁEŚ?

TĘSKNIŁEŚ?

TĘSKNIŁEŚ?

TĘSKNIŁEŚ?

TĘSKNIŁEŚ?

Wszystkie ekrany w kraju zajmuje jedna, doskonale znana twarz i gdyby komórka Sebastiana nie rozbłysła wiadomością o tej samej treści, detektyw inspektor Gregory Lestrade byłby już martwy.

Ciemnowłosa policjantka weszła do gabinetu i oparła się o biurko, zaczynając rozmowę z inspektorem. Gestykulowała, uśmiechała się, jeszcze chwila i ona też będzie martwa, bo cholera, nikt nie staje Moranowi na linii strzału.

— Wyjdź stamtąd wreszcie, dziewczyno, jak mam go zastrzelić, jeśli się tam kręcisz — mruczy, a po chwili zamiera; SMS od numeru zapamiętanego lepiej niż cokolwiek innego na chwilę przewrócił cały papierowy świat, jaki Moran zdążył zbudować w ciągu tych trzech lat, do góry nogami tak łatwo, jak dziecko wyrywa motylom skrzydełka. Nieważne jak bardzo owad ucierpi, ono ucieszy się z nowych ładnych rzeczy. — Kurwa.

Odruchowo gryzie się w język. Jim nie lubił przekleństw, ale przecież Jima tu nie ma, nie mógł tego usłyszeć. Nie mógł karcąco go trzepnąć po włosach i zabawnie zmarszczyć nosa z dezaprobatą na dźwięk śmiechu Sebastiana, który wiedział, że znów ujdzie mu to na sucho.

Skoro piekielny Sherlock Holmes powrócił zza grobu, Seb pomyślał, że może w prezencie da mu najważniejszą sprawę jego detektywistycznej kariery i będzie mordował jego najbliższych jednego po drugim, każdego w inny, wyszukany sposób, po czym znikał jak duch, zostawi za sobą kilka ciał, ale czym jest parę zwłok więcej wobec tego, co i tak już wyrządził?

Nawet wybrał sobie porządek, w jakim ich pozabija. Och, to będzie taka zabawa. Jim doceniłby finezyjny plan, staranne wykonanie i całą resztę, gdyby tylko nie strzelił sobie w usta z broni swojego tygrysa na dachu szpitala.

— Będę potrzebował twojego pistoletu — rzucił lekko i chwilę później zbrodniczy browning wylądował miękko w jego dłoni. Gdyby tylko Moran wiedział, do jakiego celu James tego użyje, nie tylko nie dałby mu broni, ale solidnie wyperswadował taki krok nie przebierając w słowach.

— Nie rób nic głupiego — ostrzegł Seb raczej z czystej troski, zatrzymując samochód przed szpitalem. Jasnoniebieskie oczy zamiast właściwego misji drapieżnego, przejrzystego wyrazu miały łagodniejszy, zmartwiony, czuły; niemożliwe, żeby umknął spostrzegawczości Moriarty'ego.

BURN ME TO THE BARE BONES. mormorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz