Rozdział 14.

108 9 21
                                    

Castiel wrócił razem z Deanem do swojego pokoju i oczywiście jak tylko przekroczył próg, solidnie zatrzasnął za sobą drzwi. Usiadł na fotelu przy biurku i akurat w tym momencie rozdzwonił się telefon Winchestera, który od wczorajszego wieczoru, leżał na szafce przy łóżku. Dean sięgnął po urządzenie i spojrzał na wyświetlacz. Mama. Szybko przesunął palcem zieloną słuchawkę i przyłożył smartfona do ucha.

Co jest mamo? — zapytał Dean, Castiel podniósł głowę i spojrzał na zmartwioną twarz Deana. — Oczywiście, że pamiętam  — kontynuował rozmowę. — Tak, tak, nie martw się nic nie zapomnę. Właściwie to zaraz będę wychodził, dobrze będę ostrożny zresztą jak zawsze. Do zobaczenia. — Zakończył połączenie. — Słuchaj Cas, naprawdę muszę lecieć.

— Przecież powiedziałem, że Cię zawiozę. — Wstał z fotela i zaczął przegrzebywać szafę z zamiarem znalezienia jakiś lepszych ubrań. — Teraz tym bardziej nie mam ochoty siedzieć w domu. Chcesz swoje ubrania z samochodu czy Ci coś pożyczyć?  

To co jest w samochodzie, raczej niezbyt się nadaję do noszenia — westchnął. — Ale to co mam teraz jest w porządku.

Castiel odwrócił się w jego stronę, w ręku trzymał zwykłą bordową koszulkę. — Chyba sobie żartujesz, nie będziesz mi niszczył opinii. Nie mogę się pokazywać z byle kim. — Jeszcze raz spojrzał na bordowy t-shirt. — Już lepiej weź te spodnie, które Ci wczoraj kupiłem, a do tego to.

— To ja już wole moje ubrania z samochodu. — Powiedział Dean. Shurley pokręcił głową i podszedł do chłopaka, wkładając mu koszulkę do rąk.

— Ja za to zmieniłem zdanie i nie masz już wyboru. Sorry skarbie, ale czas minął. — Castiel bezczelnie się do niego uśmiechnął. Dean przeklinając go w myślach poszedł do łazienki. Winchester w ostatnim czasie stracił kilka kilogramów, więc koszulka okazała się być w miarę luźna. Niestety tego samego nie mógł powiedzieć o tych przeklętych spodniach, w które wciśnięcie się zajęło mu dłuższą chwilę. Przed wyjściem podszedł do umywalki, przemył twarz wodą i spojrzał na swoje odbicie. Castiel miał naprawdę mocnego sierpowego, ponieważ zaczerwienie na policzku już zaczynało przekształcać się w siniaka. Najbardziej bał się reakcji mamy, bo co on jej miał powiedzieć? Będzie musiał znów coś wymyślić, najwyżej powie, że sam się o coś uderzył.


Dean miał nadzieję, że Shurley podrzuci go do sklepu i w końcu da mu spokój. Niestety tak się nie stało i teraz Castiel chodził za nim po sklepie krok w krok. Winchester właśnie wkładał do koszyka kilka bułek, kiedy nagle usłyszał krzyk. — Cas! — podniósł głowę i zobaczył jak dwie dziewczyny, pospiesznie idą w ich kierunku.

— Cholera no znowu. — Warknął pod nosem brunet, chowając telefon do kieszeni i sztucznie się uśmiechając. — Hannah, Naomi, co za niespodzianka. — zaśmiał się, kiedy dziewczyny do nich podeszły.

— To chyba przeznaczenie — odpowiedziała ta pierwsza i spojrzała na Winchestera, który wrócił do wybierania potrzebnego jego mamie, pieczywa. — A to kto? Może byś nas przedstawił.

— Jasne to jest mój chłopak Dean. — Mówiąc to przyciągnął Winchestera do siebie i objął go w pasie. — Dean to są moje koleżanki ze szkoły Hannah i Naomi. 

— Nie wiedziałam, że się z kimś spotkasz. — Naomi podejrzliwie popatrzyła po dwójce chłopaków. Castiel widząc jej nieufne spojrzenie, przycisnął usta do zdrowego policzka blondyna.

— To teraz już wiesz. — Odpowiedział dumnie.

— Cas! — syknął na niego Dean i przetarł policzek dłonią, dodając. — Fuj, obśliniłeś mnie.

Raper |DESTIEL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz