Rozdział 9.

7K 407 17
                                    

~ LUKE ~

Zacząłem przeciskać się przez tańczących na parkiecie ludzi, jednak za każdym razem, kiedy zrobiłem jeden krok, byłem popychany o dwa do tyłu. Westchnąłem głośno, co i tak zostało zagłuszone przez hałas panujący wokoło i zacząłem rozpychać się łokciami, potrącając mijanych ludzi. Dzięki temu w dużo szybszym tempie dotarłem do miejsca, w którym ostatnio była Anastasia i gdzie być powinna. No właśnie... Powinna.

Podszedłem do chłopaka, popijającego coś spokojnie ze swojej szklanki. Stanąłem naprzeciw niego, zdecydowanie górując nad nim wzrostem.

- Gdzie jest Ana? - zapytałem, rzucając mu od niechcenia spojrzenie.

- Nie wiem - parsknął śmiechem. Gość był zdecydowanie na haju, a ja nie mogłem pozwolić sobie na wyprowadzenie się z równowagi.

Westchnąłem kolejny raz tego wieczoru i cofnąłem się o krok, próbując się rozluźnić. Naprawdę nie chciałem go uderzyć, bo halo!, nie potrzebuję problemów. Widząc jego niebladnący uśmiech, postanowiłem odejść, stwierdzając, że nie uzyskam od niego informacji. A może po prostu nie mogłem na niego patrzeć? Nieważne.

Odwróciłem się i skierowałem się w stronę toalet. Przeszukałem wszystkie, wchodząc nawet jakiejś parze, która nawet mnie nie zauważyła, zajęta sobą, taa. Rozejrzałem się po klubie, przechodząc znów na drugą stronę. Spojrzałem w stronę baru, mając nadzieję, że tam będzie, jednak moja nadzieja wygasła całkiem, kiedy każda blondynka okazała się być kimś innym. Nie mogłem szukać jej po całym klubie, który był naprawdę duży. Wyszedłem na zewnątrz, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Chłodny, nocny wiatr muskał moją twarz, pomagając mi trochę. Obchodziłem budynek dookoła, zatrzymując się nagle, kiedy zauważyłem znajomą postać.

Ana siedziała skulona na trawie pod zewnętrzną ścianą klubu.

- Stasie, stało się coś? - kucnąłem przed nią.

- Nie wiem - uśmiechnęła się słabo. - Chyba.

- Co Josh Ci powiedział? - zapytałem, podając jej rękę, którą przyjęła i wstała.

- Nie pamiętam - przetarła oczy. - Możemy już wracać?

- Tak, jasne, odwiozę cię - odpowiedziałem, obejmując dziewczynę ramieniem i zadzwoniłem po taksówkę.

Trzydzieści minut później byliśmy pod domem blondynki. Pomogłem dostać jej się do środka, zaniosłem po schodach na górę, przebrać się w piżamę.

- Dziękuję - szepnęła, prawie zasypiając.

- Nie ma za co - westchnąłem, okrywając Anastasię kołdrą.

- Oh, i Luke?

- Tak?

- Już pamiętam. Josh powiedział, że jestem niczym - zaśmiała się cicho, po czym zasnęła, wtulając się w poduszkę.
Aha. Więc mój plan powrotu do domu jest nieaktualny.
I chrzanić to, że nie powinienem robić sobie problemów.

_________________________
więc!
jak myślicie, jaka będzie reakcja Luke'a?
wgl to dziękuję za 2K wyświetleń, genialny prezent.

no właśnie!
z góry składam wam najlepsze życzenia, wesołych świąt, skarby!

ilysm, kit kat xx

ps. jeżeli chcecie, zaobserwowujcie mnie na twitterze, mój user to @irwieskitkat x

yes, you're not; lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz