7

196 17 4
                                    

Ogólnie teraz zamiast Dominic/Dom będę pisać Dan, bo najbardziej mi to pasuję.
Miłego czytania

Kiedy się obudziłem pierwsze co zobaczyłem to twarz Adam. Była bardzo blisko. Jakby... chciał mnie pocałować. Chciałem tego. Ale on może sie poprostu pochylił, żeby coś znaleść. Przecież siedzę tam gdzie jest schowek. Odwróciłem głowę w strone okna. Chciało mi się płakać. Powtarzałem sobie w głowie, że jakbym się rozpłakał to byłbym pizdą.
- Dan? - powiedział cicho. Jakby się bał.
- Hm? - odpowiedziałem równie cicho jak on.
- Przepraszam.. tak... jakoś samo wyszło.. - powiedział z paroma przerwami.
- Nie no spoko.. - odpowiedziałem bardzo cicho. Kurwa.. kocham go. Jestem tylko ciekaw czy on mnie też..
*Pov. Adam*
Po tej niezręcznej sytuacji Dan siedział cicho. Nie wiem jak to wpłynie na naszą relację. Kocham go. Ciekawe czy on mnie też. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk Dana. Spojrzałem na niego, a zaraz potem na drogę. Zasłoniłem go, ale żeby skręcić było już za późno. Poczułęm tylko mocny ból głowy, po czym zasnąłem. Nie tak dosłownie, bo wszystko słyszałem. I widziałem. Ale... jak? Widziałem siebie z góry. Czy ja wyszedłem ze swojego ciała? Jestem duchem? Kiedy skończyłem rozmyślać zobaczyłem szlochającego we mnie Dana. On wyszedł prawie bez szwanku. No może oprócz paru zadrapań na twarzy i rękach.  W końcu jakiś człowiek wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Dan w końcu oderwał się od mojego ciała, ale tego co zrobi potem się nie spodziewałem.. Pocałował je. On coś do mnie czuje? Nie wiem. Po jakimś czasie w końcu przyjechała karetka. Zabrała mnie i Dana po czym pojechała. Pomyślałem o tym, że chciałbym być tam z nimi i.. magicznie się tam przeniosłem. Widziałem jak dają Danowi psychotropy. Rzucał się tam tylko po to żeby być jak najbliżej mnie. W końcu ratownik miał dość i puścił Dana. Ten wręcz rzucił się na moje ciało i schował twarz w szyji. Kiedy byliśmy w szpitalu chłopak cały czas był przy mnie. Chciałbym go dotknąć. Przytulić. Cokolwiek! Chcę tylko żeby czuł, że jestem przy nim. Nieśli mnie do jakiejś sali, a kiedy Dan chciał tam wejść zamknęli mu drzwi przed nosem. Chłopak usiadł na krześle któro tam było i rozpłakał się z bezsilności. Było mi go szkoda. Tak bardzo szkoda. Cierpiał. Było to widać w jego oczach. Siedzieliśmy tam może z godzine. W końcu lekarze wyszli z sali. Dan momentalnie wstał i popatrzył z nadzieją na lekarzy.
- Stan pana Warringtona jest stabilny. - powiedziedział, a mi zrobiło się ciemno przed oczami. Nagle otworzyłem oczy, ale w swoim ciele. Zobaczyłem pielęgniarke, która odrazu do mnie podeszła. Odpięła mi niepotrzebne kable.
- Zawołam lekarza. - powiedziała i wyszła z sali. Chciałbym zobaczyć Dana, ale narazie chyba nie mogę. Pielęgniarka przyprowadziła lekarza, który mnie zbadał. Kątem oka widziałem Dana, który cały czas płakał. Ale czemu? Przecież już jest dobrze...

Chyba jest nawet spoko haha

gumis__ 😚❤

I love you, will you marry me? || YungbludOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz