Rozdział XIX

774 40 27
                                    

Arturo Pov

Już od dawna mocno nad tym myślałem, próbowałem rozgryźć tę dziewczynę, było w niej coś nie tak. Wyraźnie wyczuwałem coś niedobrego. Dopiero kiedy żaden plan nie mógł dojść do skutku, gdy ona była obok, zrozumiałem że jest ich potencjalnym szpiegiem. Słuchała nas, dając im gotowe fakty, a oni mięli wszystko pod kontrolą. Jestem gotowy poświęcić się i dać jej nauczkę. Nie zostawię tego, pożałuje tak mocno, że już nigdy nie będzie wtykać nosa w nie swoje sprawy.

Patrzyłem na swoje odbicie w pękniętym lustrze, swoją drogą nie chcę wiedzieć dlaczego. Itensywnie myślałem, zbierając się w sobie. Próbowałem także pozbyć się bólu i dojść do ładu z moim poważnie złamanym nosem i na pewno w kilku miejscach. Przecież tak bardzo by nie bolało.

Kiedy wyszedłem na główny hol, miałem tylko jeden cel, bo pomysł już był, teraz trzeba znaleźć kogoś, kto go zrealizuje, bez wiekszych problemów.
Muszę znaleźć osoby, które są odważne, wkurzone na Astray i co najważniejsze-chętne do zemsty.

W czasie kiedy jedliśmy wszyscy jakiś posiłek, postanowiłem przekonać cztery bardzo potrzebne mi osoby. Pablo, młody, zaradny, silny, każdy pamięta jaki mu wstyd zgotowała ta dziewczyna. Upokorzyła go, wtedy w łazience. Napewno nie ma z nią dobrych stosunków. Kluczową osobą w całej operacji bedzie Ariadna, dzięki której zdobędziemy klucz do całej sprawy. Wybrałem jeszcze Sofię i Delailah. Obie dziewczyny trzymają z Ariadną i są bardziej odważne od niej, dlatego w razie jej wątpliwości przycisną ją, dzięki czemu mam pewność, że wszystko się uda.

Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem przed siebie, omówić ze szczegółami nasz plan.

Berlin Pov

Trzasnął drzwiami mocniej niż zwykle, tym razem zaczął działać gwałtowniej niż się spodziewał. Był inny niż zwykle. Wiedział o tym i wiedział, że tego etapu nie ominie. Ale nie chciał się przed sobą przyznać, że jest z nim aż tak źle. Jeszcze kilka dni temu miał to wszytko pod kontrolą, a teraz, rzucił się na kogoś, kogo kocha. Pamięta co czuł. W chwili gdy trzymał jej szyję mocniej niż powinien. Czuł, że nikt nie jest w stanie go powstrzymać, chciał ją zabić. Teraz nie był z tego dumny, ale wtedy tak czuł. Złość tak bardzo rozsadzała go od środka, że poczuł do niej coś, czego nigdy nie był w stanie. Dopiero kiedy zrozumiał, że to nienawiść, puścił ją z uścisku, przestraszył się swoich uczuć.

Jak mogłem jej to zrobić

Wiedział jednak, że nie ma innego wyboru. To, co robi ma jakąś przyczynę, mimo, że ma tak paskudne działania uboczne. Nie chciał jej zabić, naprawdę nie, ale czy ktokolwiek by w to uwierzył. Złość aż paliła mu się w oczach.

Od razu zaczął szukać czegoś mocniejszego po półkach, nie chciał myśleć o tym na trzezwo. Wszędzie był stos papierów, ale jak na złość żadnego alkoholu.
Kiedy otworzył pierwszą półkę w biurku, ukazała się niewielką czarna skrzynka. Już chciał zamknąć szufladę z powrotem, ale coś go podkusiło i wziął skrzynkę do ręki.

Otworzył szybko, ale zawartość go nie zszokowała. Doskonale wiedział co tam jest. Zapas leków na stały pobyt w tej pieprzonej mennicy. Wiedział, że ostatnie dni nie wziął ani jednego z tych  leków. To wszystko miało swoje skutki. Atak na Ritę, to jak teraz zachowuje się tak gwałtownie, a jego ręce trzęsą się bardziej niż zwykle.

Schował pudełko ponownie do szuflady i  w końcu znalazł jakiś alkohol. Chwycił szklankę, ktora stała na biurku i wlał zawartość do środka.

Kiedy to robił, czerowny telefon, również ustawiony na biurku, zaczął gwałtownie dzwonić i wibrować.
Niechętnie odłożył szklankę i wziął do ręki słuchawkę.

DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz