Najważniejszy punkt dobrej zemsty to osoby, które zrobią za ciebie brudną robotę. Arturo siedział właśnie na jednym ze schodków, zachwycając się planem, który wymyślił (bardziej zachwycał się tym, że nie musi nic robić). Zdążył zaplanować wszystko w jedną godzinę i co lepsze- namówić na to naiwne dzieciaki. Złość to najpiękniejsza motywacja.
Narazie wszystko szło co najmniej dobrze. Ariadna, która była kluczem w całej operacji, właśnie wróciła od Nairobi, która od teraz patrzyła na dziewczynę ze współczuciem.
Co oznaczało, że conajmniej dobrze, to za mało powiedziane.Uśmiechnął się sam do siebie.
Pewnym siebie krokiem schodziła z pierwszego piętra na główny hol. Naprawdę nie miała siły na głupotę tego człowieka. Chyba bawi się w głupiego męczennika, bo innego wytłumaczenia po prostu nie ma. Może chce zwrocić na siebie jeszcze więcej uwagi. Naprawdę, jeśli dalej będzie to tak wyglądać to po prostu będę musiała mu to dawać siła i nie ma nic do gadania. Bo teraz już nie powinien myśleć tylko o sobie, a o swoim dziecku.
Zeszła ze schodów do pustej biblioteki. Jak ona się tu znalazła? Jak zwykle za dużo myślała. I oto gdzie ją to zaprowadziło. Popatrzyła jeszcze raz w głąb biblioteki i odwróciła napięcie.
-O Jezu, przepraszam.-powiedziała, kiedy niespodziewanie jej twarz uderzyła w czerwony kombinezon.
Pierwsza myśl, Berlin. Dlatego też, odsuwając sie trochę, spojrzała z mało wyględną miną w górę.-Denver? Po co tu przyszedłeś? Szukasz mnie? Ja w zasadzie już idę, zabłądziłam tylko w bibliotece. Nie wiem po co tu przyszłam, ja tylko..
-Przestań.-powiedział mężczyzna łapiąc ją szczelnie za ramiona i tym samym zatrzymując jej słowotok.
-Co? Zrobiłam coś nie tak?-miała teraz naprawdę niewyględną minę.
-Przestań udawać.
-Udawać? O co ci chodzi?
-Udawać, że nic między nami nie ma.
-Denver..
-Wiesz dobrze o tym, że coś jest. Może nic zobowiązującego.
-Denver, ja byłam tylko miła i mam wrażenie, że ty też byłeś, jeśli..
-Przestaniesz siebie okłamywać?
-Okłamywać? O co ci do cholery chodzi, przyszedłeś sobie do mnie i nagle uznałeś, że po kilku dniach coś między nami jest.-wyrwała się z jego uścisku i lekko wycofała.
Mężczyzna ponownie złapał ja, tym razem szczelniej i spojrzał jej w oczy.
-Jeśli nic między nami nie ma, to jak to wytłumaczysz?
Nie czekając na jej odpowiedź, ani jaką kolwiek reakcje, przysunął ją bliżej swojego torsu i szybko złączył ich usta.
Nie potrafiła zrozumieć dlaczego nagle to robi i tak się na nią patrzy, to było dziwne, ale kiedy złączyły się ich usta w pocałunku, nie odwróciła się. Nie mając pojecia dlaczego, po prostu tego nie zrobiła. Może dlatego, że chciała się oderwać, być z kimś innym niż Andres, nawet jeśli za 3 minuty będzie miała tego żałować. Swoją drogą on nie żałował. Tego, że zaczął ją dusić. Czemu ona by miała? A Denver.. Jezu, jak on świetnie całował. Oddała mu pocałunek z jeszcze większą pasją i nawet nie spodziewała się, że on tak na nią działa. Chciała się skarcić, ale to wszystko było tak przyjemne, że nie potrafiła myśleć o konsekwencjach.
Denver złapał ją za uda, a ona oplotła nimi idealnie jego talię. Wszystko zmierzało do jednego, a co gorsza bardzo jej się to podobało. Nie myślała,o ciąży ani o ojcu dziecka. Tylko o tym, żeby ta chwila trwała wiecznie.
CZYTASZ
DOM Z PAPIERU | 𝔩𝔞 𝔠𝔞𝔰𝔞 𝔡𝔢 𝔭𝔞𝔭𝔢𝔩[ W trakcie poprawy]
FanfictionDla ciebie zrobię wszystko. Mogę nawet zostać twoją zakładniczką. Miłość może zostać zamieniona w koszmar, jeśli dajemy ją nieodpowiedniej osobie. Na przykład takiej, ze skłonnościami psychopatycznymi. Zapraszam na inną interpretację serialu 𝘓𝘢...