Już od 8:30 jestem u mamy i małej Ronnie. Charles przeprowadził się spowrotem do mamy, a ja z Jugheadem do nowego domu.
Mama chciała pomagać przy Ronnie, dlatego Charles przeprowadził się do niej... W ich apartamencie było za dużo wspomień... Charles jest teraz zapracowany, odkąd Veronica nie żyje, rzucił się w wir pracy.
Mama na to narzeka, że mała mało co widzi ojca... Lecz ja codziennie do nich przyjeżdzam i zajmuje się małą.
Mama opadła na fotel, gdy ja zaczęłam się bawić z mała Ronnie na podłodze... Po dłuższej chwili mama się odezwała...-Ronnie przydałoby się towarzystwo..-powiedziała uśmiechając się..
-Mamo, Ronnie ma nas, później pójdzie do przedszkola i będzie miała przyjaciół.
Jeśli będzie miała temperament po Veronice to na pewno będzie miała wielkie grono znajomych
-Jesteście wystarczająco długo z Jugheadem... Na pewno...
Przerwałam jej
-Mamo, błagam nie chce o tym mówić
Widziałam że mamie zebrały się łzy w oczach....podeszłam do niej..-To nie tak mamo jak myślisz... Po prostu chce aby Ronnie była szczęśliwa... Gdybym była w ciąży Ronnie by odeszła na drugi plan... Po drugie wiesz jak było z tatą oraz Halem, nie chce zostać samotną matką...
-Musisz pomyśleć o sobie Ellie, nie wiem czemu to robisz ale czuję że nie jesteś pewna czy chciałabyś mieć dziecko z Jugheadem
-Mamo, kocham Jugheada to najlepszy mężczyzna w moim życiu, ale ja nie jestem gotowa na bycie w ciąży, a on ciągle o tym mówi. Nie chce być po tym co się stało Veronice - podniosłam swój ton
-Ellie, to co się jej stało było nieszczęśliwym wypadkiem...
-Tak? Wiemy tylko że ktoś do niej celował z broni... To było zaplanowane, do dziś nie wiemy kto to zrobił! Bądź poważna mamo! - powiedziałam ostrzejszym tonem po czym Ronnie zaczęła płakać, wzięłam ją na ręce i kołysałam
-Betty nie możesz trzymać Jugheada na dystans, on cię kocha ty go też. Nie widziałam aby mężczyzna tak się starał o kobietę... Powiedz mu co czujesz skarbie.. Poczekacie i potem gdy będzie odpowiedni czas...
Znowu jej przerwałam
-Mamo, nie chce mieć dziecka z wielu powodów! Po tym co przeszłam w dzieciństwie...
Poczułam że poruszyłam właśnie drażliwy temat... Mama momentalnie zesztywniała i ... Nie chciałam jej mówić jak jej kłótnie z Halem na mnie wpłynęły, ciągłe awantury...
Poczułam że właśnie złamałam je serce... Wzięłam płaszcz i pojechałam do domu. Weszłam do salonu, gdzie stał Jughead. Widział moje zapłakane oczy, jednak stał nieruchomo nic nie mówiać, opierając się o sofę.. Już miałam się skierować do sypialni gdy powiedział:
-usiądź, mamy do pogadania....
usiadłam on stanął przede mną koło kominka..- Czemu mnie okłamujesz? - zapytał gorzko
Zanim zdążyłam coś powiedzieć rzucił na ławę puste opakowanie po lekach antykoncepcyjnych...
-Coś mi nie pasowało Betts, że od 5 miesięcy się staramy o dziecko a ty nadal nie jesteś w ciąży... Tymczasem przez ten cały czas brałaś tabletki.. - powiedział zawiedzony
Wybuchłam płaczem
-Najpierw mama, potem ty... Nie rozumiecie że nie jestem gotowa na dziecko! Wszyscy nalegacie! Nawet po tym co się stało Ronnie! Wszyscy macie mnie gdzieś tylko chcecie abym wam dziecko urodziła! Tylko tego ode mnie oczekujecie! - krzyknęłam
Momentalnie podniosłam się z sofy i poszłam w kierunku schodów...
Jednak on szedł za mną...- trzeba było powiedzieć że nie jesteś gotowa..
-nalegałeś!
- sama mówiłaś przed baby shower Ronnie , że chcesz mieć dziecko, nagle nie chcesz!!
odwróciłam się w jego stronę...
- To było zanim Ronnie umarła.... Jeśli już zajdę w ciążę to jedynie z powodu wpadki! A jak coś ci nie pasuje to się ze mną rozwiedź! - wrzasnęłam
Stał tuż przed wejściem na schody, nie ruszył się dalej, w głowie słyszałam moje słowa... Które uderzały mi do głowy.... Nie chciałam aby usłyszał takie słowa...
CZYTASZ
Be mine [Bughead] ✔️
FanfictionBetty Cooper wraz ze swoim chłopakiem Archiem Andrewsem przyjeżdza do swojego rodzinnego miasteczka- Riverdale. Na ślub swojego brata (syn Alice i Hala) oraz jej najlepszej przyjaciółki Veronicy Lodge. Tam poznaje Jugheada Jonesa, przyjaciela Ronnie...