No Dobra. To Jest Trudne

1.2K 108 59
                                    

Shuichi był dumny z Kokichiego. Powiedział mu to nawet jeszcze tego samego dnia, kiedy Kokichi zdobył się na odwagę powiedzieć mu chociaż część prawdy jaką ukrywał. Oczywiście odpowiedź Kokichiego była raczej kpiąca i niedowierzająca. W końcu nie powiedział nic za co można byłoby być z niego dumnym. Jedyne co Kokichi robił to były problemy. Przynajmniej tak sam Kokichi twierdził i uważał. Shuichi jednak nie zamierzał się poddawać a mówić mu to częściej. Możliwe, że nawet, jeżeli dla Kokichiego jest to kłamstwo to po powtarzaniu tego samego stwierdzenia ogromną ilość razy mogła stać się prawdą. Choćby dlatego, że Kokichi miałby już dość tego stwierdzenia i zgodził by się z nim tylko po to być mieć przysłowiowy święty spokój. Była w to, w końcu jakaś metoda.

Pozostawała też rzecz, której Saihara nie zamierzał odpuścić, tym bardziej, że w większości znał motywy Kokichiego. Był to mianowicie psychiatra. Na, którego wspomnienie Kokichi reagował płaczem, albo nagłym wybuchem, lub robił wszystko, by tylko zejść z jego tematu. Czego Shuichi mógł się spodziewać? Że Kokichi, po prostu nagle zmieni swój tok myślenia o 180° i pójdzie z nim po dobroci. Nie zrobi tego. Shuichi nie mógł się łudzić, że pewnego dnia Kokichi, po prostu się przełamie. I tak zrobił już dużo w tym kierunku. Chociaż nie sądził, by to właśnie sam psychiatra był największym problemem. Saihara myślał o czymś innym.

Saihara pomyślał, że mogła by być to kwestia jego matki. Która musiała, by o tym wiedzieć. W przypadku psychologa, byłoby to pewnie prostsze, ponieważ mają takiego w szkole. Jednak psycholog nie może poprowadzić terapii czy wypisać leków. Kokichi najpewniej bał się jej reakcji. Tak również było. 

Kokichi bał się za każdym razem ,kiedy jego matka wracała do domu bał się ,że dowie się o tym co Kokichi robił i wciąż robił. W końcu ,gdyby ktoś nakrył Kokichiego na smookaleczaniu ,albo na tym jak wyrzuca jedzenie. Najpewniej spalił ,by się ze wstydu. Baby się reakcji ludzi w szczególności jego własnej matki. Co mogła o nim pomyśleć ,lub co gorsza powiedzieć. Że jest niewdzięczny ,marnuje jedzenie czy jeszcze coś innego. 

Kokichi wiedział też czego chciał Saihara. Czego sam Kokichi teoretycznie potrzebował. Chociaż w głowie Kokichiego nadal brzmiało to niedorzecznie. Jednak fakt tego do czego przyznał się wcześniej przed Shuichim ,zobowiązywał go do podjęcia pewnych kroków w celu "zaczęcia jeść normalnie". Jeżeli tak można to nazwać. Ponieważ Kokichi nie chciał nazywać pójścia do psychiatry leczeniem. Chociaż nie chciał umrzeć ,Kokichi był sceptycznie nastawiony do nazwania swojego problemu chorobą jak nazywał to Shuichi. Jednak wciąż Kokichi nękały wyrzuty sumienia, że nie robi tego, co Shuichi od niego oczekuje. 

Następnego dnia Kokichi nadal nie był pewnien czy chciałby to powiedzieć. Czy chciałby poprosić swoją własną matkę, żeby poszła z nim do psychiatry. Można powiedzieć , że była to błacha rzecz. Jednak kiedy Kokichi wyobraża sobie, że miałby tam stanąć i, po prostu o to zapytać, miał ochotę wyskoczyć przez okno. Poproszenie Shuichiego o to, by był z nim w czasie próby też nie wchodziło w grę. Kokichi oprócz tego, że nie chciał wyjść na tak wielką ofiarę losu, która nie umie nawet o nic sama poprosić. Z Shuichim obok czuł, by się najpewniej jeszcze bardziej zestresowany. Lub być może tak mu się tylko wydawało. Nigdy najpewniej się nie dowie.

Choć Kokichiego nadal nękały wyrzuty sumienia i poczucie winy. Dzień wydawał się płynąć zwykłym torem, jak codziennie. Rutyna nadal się, w końcu nie zmianiała. Kokichi nadal robił to samo. Nadal jadł lunch z Shuichim pod drzewem, czy mieli kartkówki i sprawdziany, których końca nie było widać. Wszystko pozostawało takie samo. Czy cokolwiek by się zmieniło, gdyby powiedział swojej matce o tym, że powinien udać się do psychiatry? Pewnie nie. Albo to tylko Kokichi próbował w ten sposób usprawiedliwić to, że jeszcze nie tego nie zrobił. Jednak Kokichi zastanowił się jeszcze raz. Czy naprawdę nic się nie zmieniło? Czy powiedziałby, że cokolwiek, by nie zrobić nasze dni są policzone i każdy następny sprowadza nas tylko do nieuniknionej śmierci? Czy, gdyby ktoś go o to zapytał tak właśnie, by odpowiedział? Najpewniej nie. Choć nie miał jak tego sprawdzić, w końcu nikt nie pytał. Kokichi nie był, w końcu pierwszym partnerem do rozmowy, którego ludzie wybierali by od razu. Wręcz przeciwnie. Wiedział, że to gdzie był i to, że miał przyjaciół. Był kochany i doceniony zawdzięcza Shuichiemu. Jednak czy Kokichi naprawdę nic nie zrobił i przez ten cały czas był bezużyteczny? A jedyne co tworzył to następne problemy?

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz