-Chłopaki, żyjecie?- głos Nairobi sprawił, że obydwoje spojrzeli na siebie z entuzjazmem i przybili sobie piątki. Rio podszedł do drzwi i powiedział:
-Jeszcze żyjemy, ale musisz pójść do ogródku od strony naszego okna i poszukać kluczy, które idiota Denver- tu spojrzał rozbawiony na swojego przyjaciela, który pokazywał mu środkowego palca- wyrzucił przez okno, abym nie uciekł z pokoju.
-Co mu strzeliło do tego pustego łba?- po głosie Nairobi można było wywnioskować, że jest załamana i rozbawiona w jednym.
-Ja tu jestem.- oburzył się Denver.- Nie gadaj, tylko odź po klucz.
-Teraz to księżniczka ratuje książąt.- mulatka prychnęła pod nosem, doprowadzając Rio do chichotu.- Gdzie dokładnie żeś go rzucił?
-Gdzieś pod oknem, ja go z rąk wypuściłem, a nie wyjebałem w kosmos.- potem przerwał na chwilę i spojrzał na telewizor.- RIO! SKOŃCZYŁA SIĘ PRZERWA! ZACZĄŁ SIĘ!
-Uspokój się Denver.- powiedział Rio ze śmiechem.
-Co wy tam oglądacie, że on taki zadowolony? Albo stop, lepiej nie mów.
-Bardzo zabawne Nairobi.- powiedział z przekąsem Denver.- Oglądamy Z kamerą u Kardashianów!
-On się dobrze czuje?- Nairobi, mimo, że stała za drzwiami, mogła idealnie wyobrazić sobie miny jej przyjaciół.
-A jak myślisz?- odpowiedział jej Rio, ale widząc karcące spojrzenie Denvera, powoli zaczął sie oddalać od drzwi.- Słonko idź już po te klucze.
-Nie słonkuj mi tutaj.
-To jak mam mówić?
-Królowo.
-Nie.
-To spadaj.
-Pójdziesz po klucze?
-Tak.
-To super.
-Wiem. Jestem super osobą.- po tych słowach brunetka odeszła od ich pokoju, aby znaleźć im te cholerne klucze.
Rio za to znów usadowił się obok Denvera, znów czując się trochę niezręcznie, czując bliskość chłopaka. Speszył się i chcąc usiąść na jak najdalszym brzegu łóżka, poprostu spadł. Jego przyjaciel, zamiast mu pomóc, oczywiście zaczął się histerycznie śmiać. Po chwili pochylił się w strone chłopaka, który wciąż leżał na ziemi, zastanawiając się, czemu Denver mu nie pomógł.
-Widzisz? Nie trzeba było bać się mnie dotknąć.- wyszczerzył się do niego, na co Rio spłonął rumieńcem. Znaczy, nie na jego uśmiech, a na uwagę. Tak sobie to tylko tłumaczył.
-Nie pomożesz mi wstać?- spytał Rio zaczepnie. Denver tylko pokręcił głową i wyciągnął rekę do niego. Ten ze złowieszczym uśmiechem pociągnął go na ziemię. Jednak po chwili zdał sobie sprawę, co zrobił, ponieważ jego przyjaciel leżał na nim, półnagi, tak samo zdziwiony co rozbawiony.
Rio po raz kolejny tego dnia spalił wielkiego buraka.
-Burak.- wskazał na niego palcem Denver, śmiejąc się przy tym głośno.
-Weź się.- odpowiedział mu Rio, ale nie podjął żadnej próby zepchnięcia chłopaka z siebie. Patrzył się tępo w jego twarz ze zmarszczonymi brwiami.
-Co się tak gapisz? Zakochałeś się czy co?- obydwoje wiedzieli, że Denver tylko żartował, ale na jego ostatnie zdanie, coś im podskoczyło w żoładku.
-Chyba w twoich snach.
Nagle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i do środka weszła Nairobi, a gdy zobaczyła jej przyjaciół na ziemi, zastanawiała się, co ma zrobić. W końcu postanowiła, że powie coś zabawnego.
-Nie chciałam panom przeszkadzać, już wychodzę.
-Boże Nairobi, jesteś wielka!- krzyknął Rio, zrzucając z siebie Denvera, który mruknął niezadowolony ze spotkania z twardą ziemią.- Oj, sorry Denverku.
-Pierdol się, Rio de Janeiro.
Chłopak przewrocił oczami i ostrożnie przytulił swoją przyjaciółke, okazując jej wdzięczność za znalezienie kluczy.
-No już, już koniec tych czułości.- powiedział Denver, wpychając się między nich.- Ja też chce.
Cała trójka zaśmiała się, po czym utknęli w grupowym uścisku.
-Chodźcie już, idziemy jeść, bo nie wiem czy zauważyliście, ale spędziliście prawie pół dnia w waszym pokoju. S a m i.- mulatka zaakcentowała ostatnie słowo, uśmiechając się głupkowato.
-Nie, nie, nie.-powiedział Rio, kręcąc palcem- Byliśmy my i Kardashianowie.
-Dokładnie. Ja, Rio i piękne Kardashianki.- powiedział Denver, obejmując swojego przyjaciela ramieniem.
-Oh, co nie zmienia faktu, że w tym pokoju nie było nikogo oprócz w a s. Wolę nie wiedzieć co tu robiliście.
-Oglądaliśmy jak żyją bogaci i znani ludzie.- powiedział Rio, zrzucając ręke Denvera z siebie.
-Weź, jesteś wygodną podpórką.- mruknął z niezadowoleniem i powtórzył czyn, tym razem przyciągając bruneta bliżej siebie. Denver sam się zdziwił tym, co zrobił.
-Wyglądalibyście razem cholernie słodko.- skwitowała Nairobi, uśmiechając się promiennie.
-Boże, weź Nai...- zaczął Rio, ale Denver mu przerwał.
-Dziękujemy.- powiedział jej, jeszcze mocniej przyciskając chłopaka do siebie.
-Czekaj, czy wy...- Nairobi pierwszy raz w życiu, nie wiedziała czy Denver kłamie, czy mowi prawdę.
-Nie, Nairobi, Denverowi coś odjebało.- syknął Rio, wyswobadzając się z uścisku kolegi. Teraz zwrócił się do niego.- Jeśli chcesz wzbudzić zazdrość w Sztokholm, to lepiej idź do Tokio. Będzie chętna.
Po wypowiedzeniu tych słów wyszedł, zostawiając ich zdezorientowanych.
-Ale wy?- Nairobi nadal nie była pewna, co do dwójki jej przyjaciół.
-Nie, tylko sobie żartowałem. A ten idiota wziął to do siebie.- mruknął i poszedł w ślady bruneta. Mulatka westchnęła głęboko i także udała się na posiłek.
CZYTASZ
Love sound/ Renver ZAWIESZONE
Hayran KurguPo napadzie na Bank Hiszpanii, Rio jest załamany po torturach od Sierry, a Denver przeżywa zerwanie z Sztokholm. ×denver x rio ×la casa de papel (po 4 sezonie) ×started: 24.05.2020 ×finished: ?