Idąc korytarzem Pinkie zauważyła naprawdę dziwną roślinę, której nigdy w swoim życiu nie widziała. Była podobna do tulipana zmieszanego z różą. Obwąchała go i natychmiast się odsunęła czując piekący ból w nozdrzach.
- Co to ma być? - powiedziała cicho, głaszcząc swoją część ciała odpowiedzialną za węch.
Lecz po chwili poczuła bardzo dziwny zapach. Jakby spruchniałego drewna z czymś innym. Bardzo ją to zaniepokoiło, gdyż w jaskinii, w której się znajdowała nie było drewna. Choćby drzazgi. Nagle zobaczyła jakiegoś kucyka biegnącego w jej stronę.
- Uciekaj, jeśli Ci życie miłe! - wykrzyknął przerażony.
- Co się... - urwała widząc czarną smugę pędzącą w jej kierunku.
Różowy kucyk natychmiast się odwrócił, po czym pobiegł galopem w stronę swojej celi. Zobaczyła kucyka wbiegającego do jej celi. Natychmiast do niej wbiegła widząc jak... Kucyk rzuca się w przepaść.- Nieee! - wykrzyknęła wiedząc co się za chwilę stanie.
Usłyszała głuchy dźwięk upadku. Nie miała odwagi wychylić się, aby dostrzec kucyka. Wiedziała co się stało.
- Jeśli to jest TO, to i ja mogę tak skończyć... - pomyślała rozglądając się po celi. Nie ujrzała nic.
Przełknęła ślinę i wyjrzała zza ściany obawiając się, że TO wróci, ale nikogo już nie było, albo niczego. Bardzo ostrożnie i najciszej jak się dało ruszyła w stronę przeciwną do tej, z której wróciła. Nie wiedziała, gdzie TO jest. Nie chciała skończyć tak samo jak ten nieszczęśnik. Znowu zobaczyła te dziwne rośliny. Po czym uświadomiła sobie, że zaraz po tym jak powąchała ten kwiat nadleciało... TO, ale wcześniej wyczuła ten zapach. Zerwała kilka sztuk i ruszyła przed siebie. Zobaczyła pomieszczenie z... Wiszącym kucykiem z pętlą wokół szyi i rozerwanym brzuchem. Momentalnie zawartość jej żołądka podeszła jej do gardła, ale powstrzymała ją przed wypłynięciem na zewnątrz.
- To właśnie TO, zrobiło... To? - zapytała sama siebie po czym przypomniała sobie o dziwnych kwiatach, dzięki którym najprawdopodobniej mogła wyczuć tą istotę.
Powąchała jeden, po czym skrzywiła się z powodu piekącego bólu w nozdrzach. Po chwili jednak ustał. Nie wyczuła nic, więc mogła stwierdzić, że jest bezpiecznie.
- Wybacz mi... Ale już nie dam rady ci pomóc - przeprosiła nieboszczyka, po czym ostrożnie odwiązała kucyka i delikatnie położyła go na ziemi z należytym szacunkiem. Możliwe, że popełnij kiedyś straszny czyn, kiedy był na wolności, ale po śmierci, każdy zasługiwał na szacunek. Około dwa metry za sznurem dostrzegła zardzewiały nóż kuchenny. Domyślała się do czego mógł służyć. Zakręciło jej się w głowie i usiadła na podłodze.
- Złom, ale może się przydać. - pomyślała biorąc go w kopytko, po czym spojrzała na linę - Może uda się ją przeciąć.
Po dłuższej chwili piłowania podłużnego przedmiotu w końcu dał za wygraną. Sznur spadł.
Okazał się on bardzo rozciągliwy, przez co Pinkie mogła zejść na mniejszą wysokość nie obawiając się, że lina się skończy.- Dobrze, teraz hak. - pomyślała biorąc głęboki wdech.
Powąchała jeszcze raz kwiat. Momentalnie zmroziło jej krew w żyłach. Poczuła smród spruchniałego drewna. Nie mogła nigdzie uciec, a jedyne wyjście to było to, z którego przyszła. Zaczęła panikować, nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu szukając czegoś, za czym mogłaby się ukryć. Nic nie znalazła. W tym momencie poczuła silne kopnięcie w klatkę piersiową, które momentalnie zwaliło ją z ziemi i pozbawiło tchu. Kaszlała, starając się nabrać powietrza, ale każda próba była okupiona strasznym bólem w piersi. Zobaczyła wielkie siniaki. Wiedziała, że to zdecydowanie coś poważniejszego niż zwykłe fioletowe plamy po byle jakich uderzeniach. Odwróciła się w stronę, z której nadszedł cios. Ujrzała postać kucyka, ale... Nie wyglądał jak normalny kucyk z Equestrii. Miał na sobie elegancki garnitur, a na jego twarzy znajdowała się przerażają maska, przedstawiająca najprawdopodobniej jakiegoś demona. Obok siebie zobaczyła ten sam nóż, którym odcięła sznur. Jednak był za daleko, aby mogła go sięgnąć. Postanowiła, że się obroni, choćby miała doznać najgorszych męk. Zaczęła czołgać się w stronę ostrza. Był już dosłownie milimetry od kopytka Pinkie, ale nagle poczuła niesamowity ból w tylnym kopycie. Wrzasnęła. Odwróciła głowę, a jej oczom okazała się wielka maczeta wbita w jej kończynę. W mgnieniu oka przypomniała sobie wszystkie chwile spędzone z przyjaciółmi, wielkie dokonania, zwycięstwa nad złem, najpiękniejsze chwile w swoim życiu po czym jej ciało otrzymało wielki zastrzyk adrenaliny.
- O nie, nie, nie teraz pokrako! Ja zostałam wtrącona tutaj nie słusznie i nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za nie swoje czyny! Jeśli ty chcesz zabrać mnie do śmierci, to pójdziesz tam razem ze mną! - wykrzyczała po czym przysunęła się gwałtownie w stronę noża i podniosła go przewracając się na grzbiet.
Zobaczyła jak TO unosi swoje przednie kopyta, aby zadać jej ostateczny cios. Podniosła się i z całej swojej siły wbiła mu nóż między żebra. Potwór zaskomlał po czym upadł na ziemię wijąc się w agonii. Po 2 minutach przestał się ruszać, a adrenalina przestała działać. Pinkie poczuła wielki ból na całym swoim ciele, ale najbardziej obawiała się o swoje żebra i nogę. Wielki nóż wciąż tkwił w jej kończynie, ale nie przebił się na wylot. Chwyciła wielki nóż, ale natychmiast dostała nauczkę w postaci przeszywającego aż do szpiku kości bólu. Obawiała się o swoje kopyto, wiedziała że wyciągnięcie ostrza będzie skutkowało olbrzymim bólem i pogorszeniem sytuacji, gdyż rana będzie jeszcze mocniej krwawiła, ale wiedziała, że nie może przecież cały czas mieć w siebie wbitą maczetę. Nie mogłaby biec, ani chodzić. Musiałaby się czołgać. Musiała wybrać, albo zostanie tutaj czekając na śmierć lub chociaż spróbować uciec. Spojrzała na ciało zabitego przez nią, TEGO i spojrzała na nóż tkwiący w jego piersi. Na samą myśl, co musi teraz zrobić robiło jej się niedobrze, ale wiedziała, że jest to jedyny sposób na uratowanie swojego życia. Chwyciła rękojeść noża i zamykając oczy pociągnęła go w tył. Narzędzie wypełzło bez najmniejszego oporu. Następnie przyłożyła go do garnituru istoty i ucięła kawałek. Następnie zacisnęła mocno zęby i z całych sił pociągnęła maczetę wyjmując ją z kopyta. Chciała krzyknąć, ale nie wiedziała, czy nie ma jeszcze innych istot. Położyła maczetę z boku i błyskawicznie obwiązała ranę prowizorycznym bandażem. Ból był wielki, ale przynajmniej krew już nie płynęła. Wstała po czym wyszeptała
- Dziewczyny, myślałam że... Oh później będę się użalała, najpierw muszę się stąd wydostać. Dobrze linę już mam. Jeszcze hak i uciekam z tej nory.
Zebrała resztki sił i ruszyła w stronę, gdzie miała nadzieję na odnalezienie ostatniego elementu potrzebnego do zbudowania prowizorycznej kotwiczki.

CZYTASZ
Cupcakes - Cała Prawda GORE (w trakcie korekty)
FanficCreepypasta opowiada o alternatywnym ciągu dalszym creepypasty,, cupcakes". Czy prawdziwy sprawca masakry odpowie za swoje brutalne zbrodnie? Jak zakończy się walka o wolność Pinkie Pie? Czy przyjaciele kucyka odkryją prawdę? Czy podniosą się po st...