~ 2 ~

106 13 62
                                    

Nie mogła zasnąć, przez dwie godziny przewracała się z jednego boku na drugi. Męczyły ją myśli, o wspólnym treningu z Katsukim. Czemu ona tyle o tym myślała? To tylko treningi nic więcej. Może to są, aż treningi, w końcu mają się one odbywać codziennie. Już sama nie wiedziała. Miała mętlik w głowie. Nie wiedziała, jak będą przebiegać ani kto będzie ich trenerem. Modliła się, żeby nie trafić na All Might'a.

Nie dlatego, że go nie lubiła, był on przecież Bohaterem Numer Jeden, po prostu widziała jak on działa na innych. Jednego może motywować i być autorytetem jakich mało, a drugiego irytować i zniechęcać swoimi monologami o życiu i bohaterstwie. Uraraka należała do tej pierwszej grupy, widziała w nim kogoś godnego podziwu, ale też nie była jego psychofanką jak Izuku; za to Bakugo chyba należał do tej drugiej. Przynajmniej, tak podejrzewała, bo nie była do końca pewna. Dlatego wolała unikać tego nauczyciela. W rzeczywistości Kacchan doceniał rady All Might'a mimo, że tego nie ukazywał. Co nie zmieniało faktu, że chce stać się lepszy niż All Might.

Chciała mieć za trenerkę Midnight. Jakoś najbardziej ją polubiła. Wydawała się najbardziej otwarta, dawała świetne rady i zawsze poprawiała humor innym. Biła od niej taka dobra aura. Gdy ją się widziało, od razu czuło się, że można jej zaufać. Taką bohaterką chciałaby być. By każdy patrzył na nią i myślał o niej, jako o kimś kto zawsze pomoże - nie ważne jakiej wagi była sytuacja. Chciała być taką przyjaciółką od serca dla wszystkich. Ratować każdego i mówić: "Już dobrze, jesteście bezpieczni. Dlaczego? Bo ja tu jestem." Między innymi z tego powodu postanowiła, zakopać topór wojenny z Katsukim, żeby stać się jeszcze lepsza. Chyba taką wizję miał Aizawa - sensei łącząc ich w pary, żeby poprawili swoje zdolności i się od siebie czegoś nauczyli.

Powierciła się jeszcze chwilę i powoli zasypiała. Na szczęście udało się jej zasnąć, jakoś. Nie była to najlepsza noc w jej życiu, niestety.

Miała wstać o szóstej czterdzieści pięć, tak jak zawsze miała w zwyczaju, by iść pobiegać, ale nie dała rady. Zły sen dawał o sobie znaki, już od samego rana. Odpuściła sobie ranne bieganie, chciała choć trochę się wyspać. Obudziło ją pukanie do drzwi. Na początku to ignorowała, ale gdy stukanie nie przestało, wręcz się jeszcze bardziej nasiliło, postanowiła otworzyć. Wstała ospale z łóżka i podeszła do drzwi.

- Kto tam? - powiedziała ziewając i otworzyła drzwi.

Zobaczyła w drzwiach różowowłosą dziewczynę z małymi różkami na głowie. Miała na sobie czarny podkoszulek, szare krótkie spodenki dresowe i również szarą bluzę obwiązaną wokół bioder. Stała ona w lekkim rozkroku, założonymi rękami i srogą miną.

- Co się z tobą dzieje - spytała stanowczo lustrując szatynkę wzrokiem - Po pierwsze, czemu nie odpisujesz, po drugie czemu nie odbierasz, a po trzecie jest już ósma dwadzieścia, a ciebie dalej nie ma na śniadaniu.

Uraraka patrzyła półprzytomna na Minę dopiero ogarniając co się dzieję. Spytała jeszcze raz, która godzina, wtedy szybko oprzytomniała i wbiegła pędem do łazienki. Mina nie mając za bardzo niczego do roboty weszła za dziewczyną do pokoju i usiadła na rozwalonym łóżku. Co ta Uraraka wyprawia, że zaspała na śniadanie? Dziwna istota, zawsze taka poukładana i punktualna, a tu takie coś. Ciekawiło ją co się wydarzyło tej nocy. Może znowu sny o Izuku - to akurat by jej nie zdziwiło. Uśmiechnęła się pod nosem. Co za wariatka. Zabujała się w tej niezdarze i jeszcze boi się mu to powiedzieć.

Po jakiś kilkunastu minutach obie dziewczyny zeszły na dół do jadalni. Jednak nikogo tam nie było.

- Czemu nikogo tu nie ma? - spytała Uraraka rogatą.

- A bo ja wiem, też się dziwię - odpowiedziała wzruszając ramionami.

Przyspieszyły kroku, gdy usłyszały wołanie Iidy. Gdy zauważyły, że wszyscy są w salonie od razu tam pobiegły. Wbiegły do salonu zdyszane, od razu podszedł do nich Tenya.

Zero GrawitacjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz