Black i Potter stali za wysokim filarem, wyczekując na odpowiedni moment.
— Pamiętaj, że masz się zająć Louisem — Szepnął Syriusz w stronę przyjaciela.
— Wiem, wiem... — Westchnął znudzony James — Mówiłeś mi o tym ze sto razy. Przypomnij mi proszę, czemu nie ma z nami Remusa i Petera?
— Remus pisze esej na Zielarstwo, który później od niego przepiszemy, a Peter wybrał się do kuchni — Odparł szybko Syriusz, nie spuszczając wzroku z portretu Grubej Damy.
— Co wy znowu kombinujecie?
Dwójka Gryfonów podskoczyła w miejscu i spojrzała za siebie. Kathryn Wright wspinała się po schodach, mierząc ich czujnym wzrokiem.
James chwycił ją za ramię i wciągnął za filar.
— Co wy...
— Ciszej, Kat — Syknął Syriusz — Bo nas wydasz.
Gryfonka wywróciła teatralnie oczami i spojrzała z litością na Jamesa:
— Znowu będziesz narzucał się Lily?
— Nie tym razem — Odparł James posyłając ku niej promienny uśmiech — Pomagam Syriuszowi z...
Potter momentalnie zamilkł, ponieważ z dormitorium Gryfonów wyszła Scarlett w towarzystwie Louisa.
Syriusz posłał Kathryn ostrzegawcze spojrzenie, mówiące aby była cicho, zaś Jamesa wypchnął zza filara.
Potter odchrząknął znacząco i machając ku Louisowi, zawołał:
— Crowbane!
Towarzysz Scarlett spojrzał w jego stronę z wyraźnym zaskoczeniem. James zbliżył się do dwójki Gryfonów i rzekł:
— Witaj, Scarlett. Miło Cię widzieć.
— Cześć, James — Odparła dziewczyna z uśmiechem.
Potter zwrócił się ku Louisowi i oznajmił:
— Profesor Flitwick kazał Ci przekazać abyś niezwłocznie stawił się w jego biurze.
— Coś się stało? — Zapytał Louis marszcząc brwi.
— Nie wiem. Po prostu poprosił mnie bym cię o tym powiadomił.
Louis podrapał się po głowie i zerknął przepraszająco na Scarlett, mówiąc:
— Będziemy musieli przełożyć ten spacer na kiedy indziej.
Syriusz, który wciąż obserwował wszystko zza filara, uśmiechnął się łobuzersko do Kathryn, która spoglądała na niego z wyraźną dezaprobatą.
— Flitwick wcale go nie wzywał, prawda?
— Oczywiście, że nie — Oznajmił dumnie Black.
— To jak się potem wytłumaczycie? — Zapytała.
— Powiemy, że James się pomylił.
Syriusz wzruszył ramionami i obserwował jak Louis schodzi szybko po schodach. James pożegnał się ze Scarlett i wszedł do dormitorium, zaś dziewczyna ruszyła wzdłuż korytarza.
— Czas na mnie — Szepnął Syriusz — Życz mi powodzenia, Kat.
I nie dając jej czasu na odpowiedź, wyślizgnął się ze swojej kryjówki i ruszył za Scarlett.
Ku radości Syriusza, udało mu się przekonać Scarlett na spacer po błoniach. Spacerował u jej boku, co rusz posyłając ku dziewczynie uśmiechy i komplementy.
— Jestem zdziwiona, że nie ma tutaj Twoich przyjaciół.
— Są dzisiaj zajęci — Oznajmił Syriusz wzruszając ramionami.
— Zauważyłam, że w szkole masz liczną rodzinę. Wiele osób z nazwiskiem Black.
— Ahh... — Mruknął Syriusz, a mina nieco mu zrzedła na myśl o swojej rodzinie — Brat i cztery kuzynki.
— I wszyscy w Slytherinie — Wtrąciła Gryfonka nie kryjąc zaciekawienia — Ciekawe, że jako jedyny trafiłeś do Gryffindoru.
— Najwyraźniej przewyższam ich wszystkich swoją odwagą i szlachetnością.
— A oni Ciebie ambicją i sprytem.
— Sprytu mi nie brak — Rzekł Black z błyskiem w oku. Od razu pomyślał o tym jak właśnie dzięki sprytowi, udało mu się pozbyć Louisa i zabrać Scarlett na spacer.
— Doprawdy? — Zapytała dziewczyna zerkając podejrzliwie na Blacka.
— Jak myślisz... — Chłopak zmienił szybko temat — Do jakiego domu byś trafiła gdyby nie Gryffindor?
Scarlett zastanowiła się przez chwilę po czym odparła:
— Chyba Hufflepuff. Jestem lojalną i sprawiedliwą osobą.
— I bardzo skromną — Rzekł Gryfon na co dziewczyna szturchnęła go ramieniem, a uśmiech rozświetlił jej twarz.
Syriusz westchnął w duchu, ciesząc się, że to on, a nie Louis Crowbane, spaceruje teraz po błoniach ze Scarlett.
CZYTASZ
Czysta Krew • Syriusz Black
FanfictionDługo wyczekiwana książka o Syriuszu Blacku! Zdrajca krwi, wyrodny syn, morderca - Tak mawiali o nim czarodzieje na całym świecie. Jednakże osoby, którym było dane bliżej go poznać, wiedziały, iż jest on lojalnym i przede wszystkim odważnym, młodym...