-Naprawdę tego nie rozumiesz?-zapytał zrezygnowany Kane i schował twarz w dłoniach.-Przecież to materiał z pierwszej klasy, a ty jesteś w trzeciej.
-Nie moja wina, że matematyka jest do dupy.-powiedziałam zła i rzuciłam zielonym długopisem o zeszyt.
-A co z testami?-zapytał, patrząc na mnie.
-Zdam je na luzie.-powiedziałam pogardliwie i zakręciłam się na krześle.
-Ciekawe jak?
-Co będę umiała to zaznaczę, trochę postrzelam, a za otwarte to się nawet nie biorę.
-Przecież one są najbardziej punktowane.-zdziwił się chłopak i wytrzeszczył oczy.-Bonnie, musisz chcieć zrozumieć matematykę.
-Chcę.
-Nieprawda. Traktujesz to, jak największe zło.
-Którym jest.-mruknąłem pod nosem i spojrzałam na zegarek.-O! Już dziewiętnasta! Chyba koniec na dziś?-zamknęłam szybko zeszyt i wrzuciłam go do torby.
-Jesteś niemożliwa.-westchnął głośno i wstał ze swojego miejsca.-Kiedy się umawiamy na kolejne zajęcia?
-Za dwa tygodnie?
-Zwariowałaś?!-krzyknął oburzony.-Przychodzę w piątek.
-Zwariowałeś? Przecież to początek weekendu!
-Okej, czwartek?
-Przecież to za dwa dni!-pisnęłam.-Nie ma mowy.
-Bonnie, jeśli coś ma z tego wyjść...
-Musimy się spotykać regularnie i być cierpliwi.-zmieniłam głos i powtórzyłam słowa, które słyszę od niego średnio co dziesięć minut.-Niech będzie ten czwartek.
-Świetnie! Osiemnasta ci pasuje?-popatrzyłam na niego z zaciśniętymi zębami i nie odezwałam się, ani słowem.-Czyli pasuje. Proszę, zrób chociaż dwa zadania z tego, co dzisiaj powtarzaliśmy.
-Oczywiście.
Westchnął głośno, chowający zeszyt do swojej skórzanej torby i podszedł do drzwi. Kiedy chwycił za klamkę, odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się miło.
-Jesteś moją ulubioną uczennicą.-zatrzasnął drzwi, mając na ustach hytry uśmiech.
Podeszłam do swojego łóżka, uśmiechając się kącikiem ust przez komentarz Kane'a. Lubiłam go, ale dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych i nie miałam szczególnie ochoty na matematykę.
Bo jak mogłam się skupić na rozwiazywaniu jakichkolwiek zadań, kiedy cały czas myślałam o dość przerażającym wydarzeniu dzisiejszego popołudnia?
Poważnie zastanawiałam się, czy nie powiedzieć o tym wszystkim swoim rodzicom. Mogliby nam pomóc i zapewnić bezpieczeństwo, szczególnie że sytuacja zaczynała nabierać coraz szybszego tępa, które wcale mi się nie podobało. Ktoś próbował nas zastrszaszyć i uciszyć, a ja nie chciałam do tego dopuścić.
Śledzenie, robienie zdjęć z ukrycia, tajemniczy SMS.
To wszystko wydarzyło się w przeciągu trzech tygodni, więc co będzie później?
Westchnęłam głośno i chwyciłam telefon, leżący na szafce, który uprzednio wyciszyłam, aby nie dokładać sobie kolejnych bodźców, które mogą mnie rozpraszać. Na wyświetlaczu zobaczyłam kilka wiadomości od ludzi ze szkoły i dwie, które właściwie mnie obchodziły.
Kliknęłam w konwersację z Lucasem i parsknęłam śmiechem na jego wiadomość, która zawierała masę emotek. Był mocno oburzony, że nie wzięłam go ze sobą do domu i nie nakarmiłam pizzą. Odpisałam mu szybko jakieś wytłumaczenie i zapewniłam, że następnym razem się uda.
CZYTASZ
He was everything
RomansaBonnie to dziewczyna, która ma wszystko. Dwójkę najlepszych przyjaciół, pieniądze i kochających rodziców. Zawsze stawia na swoim i nie przystaje na kompromisy. Jednak kiedy po kłótni z rodzicami udaje się w miejsce, gdzie spotyka nowego ucznia swoje...