Jak Zwykle Sama

43 6 0
                                    

PoV. Claudia

Obudziłam się w infirmefii. Jak zwykle kiedy coś mi się stało. Rozejrzałam się. Zobaczyłam Nico. Siedział przy Kai. Była też tam Hannah a koło niej Chejron. Znowu zostałam sama. Jak zwykle. Przyzwyczaiłam się. Nie mogłam myśleć o niczym innym niż o śnie. Miałam w głowie obraz tej dziewczynki. Ona nie zasłużyła sobie. To nie była normalna śmierć. Była taka.... Inna? Nie ważne. Znając życie zaraz zdarzy się jakaś szalona rzecz w której wezmę udział. Takie jest życie herosa. Gdzy Will zobaczył ze się Hannah się obudziła zaczął jej pomagać. Lekarze. Nigdy nie wolno im ufać. To jest radą na przyszłość.

Najlepiej to nikomu nie ufać. Nigdy nie wiadomo kiedy ktoś wbije co nuż w serce. Chejron zaczął rozmawiać z Córką Hekate. Bardzo nie interesujące. Usłyszałam słowa "wasza trójka" wiedziałam że mam kłopoty. Po śnie zaczęłam się bać. Tak wiem. Przecież jestem Claudia. Ja się niczego nie boję. Ale w tamtym momencie czułam strach. Od bardzo dawna go nie czułam. Bałam się co się stanie. Nigdy nie przejmuje się takimi rzeczami jak los innych ale teraz czułam się odpowiedzialna za ich los.

Po kilku minutach podszedł do mnie Will i mnie zbadał. Roszpunka jak to w swoim zwyczaju zadała mi wiele pytań i oczekiwała na nich szczerej odpowiedzi jednak z byłam to kilkoma pomrukami. Kiedy mnie zbadał i wyszedł zorientowałam się że zostałam sama. Reszta już poszła więc i ja nie traciłam czasu. Szłam koło Wielkiego domu. Na werandzie siedział Chejron, na wózku inwalidzkim. Czytał książkę więc nie zauważył mnie. Podeszłam do niego, chciałam wiedzieć co się że mną stało. No i przy okazji spytać się czy przypadkiem Kai się coś nie stało i czy nagle nie umarła śmiercią tragiczną . Ale to tak przy okazji

- Dzień dobry Chejronie. - przywitałam się o dziwo grzecznie. Chejron był jedna z nielicznych osób do których miałam szacunek. W końcu jest nieśmiertelny i wytrzymuje z nami co jest nie lada wyczynem. Jednak, współczuję mu. Widzieć jak herosi umierają przez kilka tysięcy lat to prawdziwa kara -  Mam do ciebie kilka pytań. - podniósł wzrok znad książki.

- O cześć Claudia. Nie zauważyłem cię

- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się - Możesz mi wyjaśnić co się stało? - na moje słowa, Chejron westchnął.

- Sam chciałbym wiedzieć. Jedyne co nam wiadomo że w to wszystko jesteście wplątane ty, Hannah i Kaia.

- A dlaczego akurat my? - zapytałam siadając na krześle obok - Dlaczego to takie skomplikowane?

- Bo życie jest skomplikowane moja droga - westchnął.

- Chejronie... - zaczęłam - Miałam sen. Bardzo dziwny.

- Co w nim było? - zapytał zaciekawiony. Opowiedziałam mu więc ten popaprany sen. Centaur zmarszczył brwi jednak nic nie powiedział.

- Nie masz żadnej mądrej rady? - uśmiechnęłam się.

- Tym razem, musimy poczekać co pokaże los - powiedział, a ja skinęłam głową i jak najszybciej wyszłam. Nie miałam ochoty męczyć się nad tym teraz. Poszłam do 13. Miałam właśnie słuchać mojego ulubionego musicalu kiedy do domku wpadł Percy. Jeszcze jego brakowało.

- Czego chcesz - zapytałam groźnie. On tylko przewrócił oczami.

- Chejron cię wzywa. Na spotkanie. Jest nowa przepowiednia i mówi że się przydasz - na te słowa natychmiast się spoważniałam.

Może i nie jestem bardzo poważna ale jeśli chodzi o TAKIE rzeczy postaram się coś zrobić. Na dodatek ten sen. Możliwe że będę uwzględniona w śmiertelnej rymowance. Nic nie powiedziałam i szybko skierowałam się w stronę wielkiego domu. Byli już mniej więcej połowa grupowych. Usiadłam za stołem do ping ponga i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.

Po kilku minutach byli wszyscy. Nawet ta debilka Kaia która chyba przez pomyłkę została grupową. Mniejsza z tym. Do pomieszczenia wpadła grupowa dzieci Hekate. Rozejrzała się po zebranych. Kiedy zauważyła mnie zaskoczyła się. Też bym się zaskoczyła. Nie codziennie widzi się taką gwiazdę wśród tak nisko ustawionego ludu. Mniejsza z tym

Blondynka usiadła. Czekaliśmy na Chejrona

- Mamy kolejną przepowiednię - westchnął. - Hannah, mogłabyś?

Powtórzyłam słowa Dare. Zapadło milczenie. Świetna rymowanka śmierci. Wiele można się z niej dowiedzieć. Ale już wpadłam na pierwszy trop. Po pierwsze, trzeba zapytać się Apolla o co chodzi. To bóg lekarzy ale też wszelakich chorób czy coś tam. Może coś będzie wiedział. Albo niechcący wypuścił strzale z jakąś chorobą i bum! Brawo za moją inteligencję.

- Mają wyruszyć tylko dziewczyny? - Leo wyglądał na dość zdziwionego. - Han, wyrocznia chyba nie chce, żebyś dowodziła chłopakami - dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. Czyli nasza Hannah ma coś na sumieniu? W sumie już mnie to nie obchodzi. Jeśli ona dowodzi misja to chyba też wybiera, jak się nikt nie zgodzi. Czyli ja już potrzebna nie jestem.

- Wyrocznia wyraźnie mówi: " Trójka HEROSEK, co odwagę mają..." - przerwała niezręczną ciszę. - Więc tak, mają iść DZIEWCZYNY. Wyrocznia nie narzuciła nam wyboru, więc sama mogę...

- Hannah... - wtrącił centaur - Wiem, że chciałabyś poprowadzić tą misję. To prawda, że jesteś wystarczająco dobra jako przywódca, ale nie mogę ci pozwolić poprowadzić TEJ misji... - Okej cofam to. Zaczyna robić się ciekawej. To dość... Interesujące posunience Chejrona. Tylko ten co będzie dowodził...

- S-słucham? - wyjąkała zakłopotana.

- Będziesz w niej uczestniczyć - kontynuował - ale mam pewne...
"Przeczucia", że tą misję musi poprowadzić córka Śmierci. - Wow. Nie wiedziałam co powiedzieć. Ja? Ja rozumiem że jestem fantastyczna i w ogóle, ale ja? Hannah walczy mieczem tak dobrze jak ja, nie wiem dlaczego nie mogłaby dowodzić. To znaczy, bardzo mi to pasuje i cieszę się jednak nie wiem dlaczego zostałam wybrana. Nie czułam się jakoś źle z tym że właśnie odebrałam szansę na wykazanie się Hannah. Tak... Można powiedzieć że jestem troszeczkę, odrobinę egoistyczna. Widząc że Morgan jest wkurzona uśmiechnęłam się mimowolnie.

- Nie rozumiem... - powiedziała - Ale...

- Proszę, zrozum. Gdyby zależało to tylko ode mnie, poprowadziłabyś tą grupę. Ufam ci, Hannah, ale nie możesz przewodniczych tej wyprawie - Chejron rozejrzał się po sali. - Jeśli jest wśród nas Heroska, która chciałaby dołączyćć do wyprawy wraz z Claudią i Hannah?

- Ja. - wypaliła Kaia. Błagam, nie. Proszę. To jakiś żart. Bogowie... Dlaczego do cholery ona!? Nie mogła być jakaś normalna dziewczyna!? Nawet ta porąbana Piper byłaby lepsza. Ale dlaczego kurwa ona!? Trudno, najwyżej umrze. Zdarza się. Zaczęłam żałować, że powiedziałam Chejronowi o śnie. Nikomu tak nie ufam, jak jemu ale teraz żałuję. 

- Wyruszycie jutro o świcie. Macie dzień na przedyskutowanie wersów przepowiedni. Sam też postaram się czegoś dowiedzieć - chyba za wiele nie wymyślisz.
Opiekun ruszył w stronę drzwi.

- Chejronie -  Hannah wstała z krzesła. - Dobrze wiesz, że zawsze się z tobą zgadzam i zwykle nie kwestionuje twoich poleceń, ale tym razem się nie zgadzam. Nie możesz mi tego zrobić... - ups. Ktoś tu się wkurzył że nie wygrał. Jaka szkoda.

- Przykro mi - centaur westchnął i wyszedł jak to miał w zwyczaju. On coś wie. Wie coś o czym my nie wiemy. Widziałam jak Hannah nie wytrzymuje. Wybiegła, to najlepsze co można w takiej sytuacji zrobić. Nigdy nie pokazuj że można cie zranić. A szczególnie nie pokazuj jak mocno cie boli. To jest moja zasada które się trzymam. Jeśli chcesz przeżyć, rób to a wszystko będzie dobrze. Zawsze to powtarzam gdy nie mam już siły patrzeć na ten świat.  Westchnęłam i podeszłam do Kai.

- O 18 w domku Hadesa i weź jeszcze Hannah - mruknęłam i wyszłam.

Cóż mogę powiedzieć o tym wszystkim? Moje życie jest jeszcze bardziej pieprznięte niż sądziłam.

Po prostu ja
klaudia_sweet

*ekhem coś tam sprawdziła _S_I_N_G_L_E_ ekhem*


Jak powstrzymałyśmy III wojnę światową czyli Zapobiec KatastrofieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz