***

297 22 15
                                    

− Ciociu! Mamo! Chodźcie już! − zawołała stojąca przy drzwiach mała pięcioletnia blondwłosa dziewczynka.

− Już idziemy Sophie, dwie minutki i wychodzimy − zaśmiała się niebieskooka szatynka stojąca przy lustrze i spinająca swoje długie włosy w kok. − Jest taka sama jak Ty, niecierpliwa. − Puściła oczko w stronę swojej siostry.

− Bardzo śmieszne naprawdę − zaśmiała się blondynka, podchodząca do swojej córeczki. − Dobra zbieramy się!

Po chwili cała trójka była już na ulicy Pokątnej dokąd mieli się udać. Isabella rozglądnęła się wokoło, ponieważ nigdy nie była na Pokątnej.

− Mamo! Ja chce iść do sklepu ze zwierzątkami. − Sophie spojrzała w stronę danego sklepu, zaczynając tuptać nóżkami.

− Kochanie mama musi iść coś załatwić w banku. Pójdziesz z ciocią do jednego fajnego sklepu, a potem jak wrócę to pójdziemy do sklepu ze zwierzątkami, dobrze? − mówiąc to kucnęła przy swojej córeczce, a kiedy mała kiwnęła głową, pocałowała ją w czoło i wstała. − Bell pójdziecie do "Magicznych Dowcipów Weasleyów", dobrze? Pójdziecie prosto i dojdziecie do celu. Spotkamy się tu za godzinę.

− Dobrze − Uśmiechnęła się do swojej siostry i złapała swoją siostrzenice za rączkę. − Chodź, Sophie, idziemy.

Po tych słowach Isabella i Sophie udały się do zamierzonego celu, kiedy już weszły do środka dziewczyna rozejrzała się po dość dużym pomieszczeniu.

− Wow − szepnęła do siebie, po czym spojrzała na swoją siostrzenicę. − Gdzie chcesz najpierw iść? − Uśmiechnęła się przyjaźnie do małej.

− Tam! − Pokazała swoją rączką półkę z Eliksirami Miłosnymi.

− Jesteś jeszcze za mała, aby to oglądać − zaśmiała się cicho. − Pójdziemy zobaczyć coś innego. − Puściła jej oczko i razem z siostrzenicą podeszły do półki z piórami.

Po chwili oglądania podszedł wysoki brązowooki rudy mężczyzna. Isabella domyśliła się, że musiał tu pracować, gdyż ubiór chłopaka na to wskazywał.

− Mogę w czymś pomóc? − Uśmiechnął się miło i spojrzał na dziewczynę chwilę zatrzymując na niej wzrok. Po chwili jednak zwrócił uwagę na małą dziewczynkę stojącą obok niej.

− Nie nie, my tylko oglądamy. − Szatynka spojrzała na chłopaka i miło się uśmiechnęła.

− Może jednak kupi coś pani dla swojej córeczki? − Wskazał głową na małą Sophie.

Isabella zaśmiała się cicho, patrząc na swoją siostrzenicę.

− Coś nie tak powiedziałem? − Zmarszczył brwi.

Isabella z powrotem przeniosła wzrok na chłopaka stojącego na przeciwko niej.

− To nie jest moja córka, a siostrzenica. − Puściła mu oczko. − Ale i tak nic nie kupimy, może innym razem. − Uśmiechnęła się do niego. Kiedy zlustrowała wzrokiem chłopaka, w myślach przyznała, że jest przystojny, na co od razu się skarciła.

− No dobrze, w takim razie nie przeszkadzam i do zobaczenia mam nadzieje. − Puścił oczko i odszedł.

Isabella chwilę stała, analizując słowa chłopaka, patrząc się na miejsce, gdzie przed chwilą stał, kiedy to z zamyśleń wyrwał ją głos Sophie.

− Ciociu spodobał Ci się ten pan?

− Nie, a dlaczego tak myślisz? − Spojrzała na dziewczynkę, śmiejąc się cicho.

Ten jedyny • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz