Odcinek 119

364 40 6
                                    

Ale się wkręciłam w słuchanie drugiego openingu Junjou Romantici O_O XD
Oglądałam to anime lata temu i nagle wczoraj albo przedwczoraj usłyszałam w głowie ten opening i mówię sobie "nie! muszę tego posłuchać" xD
No i słucham c:
To wszystko, zapraszam do czytania xD ♥

...

AFUREDASHITA SHOUDOU GA ~ !!!

_________________________________________________



- Oooch, Kise-san, Kise-san!- zawołała z żalem ale i ekscytacją młoda, czarnowłosa recepcjonistka. Ryouta uśmiechnął się do niej lekko, mając wrażenie, jakby całą jej sylwetkę otaczała różowa, puchowa aura i cała masa serduszek.- Z jednej strony jest mi tak potwornie przykro, że nas opuszczasz, ale z drugiej jednak ogromnie jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że więcej tu nie trafisz! Co robić, co robić, nie mogę się zdecydować, czy być smutna czy szczęśliwa!

- Haha.- Kise uśmiechnął się, odrobinę zakłopotany.- Umiko-san, jesteś przesympatyczną i niezwykle szczerą kobietą... Bardzo ci dziękuję. Ja też się cieszę, że mnie wypisaliście i też mam nadzieję, że tu nie wrócę... choć oczywiście żal mi jednocześnie was opuszczać. Byłyście bardzo pomocne, ty i pozostałe pielęgniarki. Dziękuję!

- Och, Kise-san!- Umiko spojrzała na niego z wdzięcznością, wzruszona.- M-może dam ci mój numer?! Wieeesz, ja też mogę cię opatrywać, w domu!

- Hahaha, to bardzo miłe z twojej strony – zaśmiał się Kise.

Kasamatsu Yukio, który stał obok przy ladzie i przyglądał się całej tej scenie, zazgrzytał lekko zębami, starając się zachować spokój i powagę na twarzy. Właśnie przypomniał sobie, ile razy musiał być świadkiem podobnych sytuacji, gdy wychodzili gdzieś z Kise na miasto czy do głupiego sklepu. Chyba nigdy do tego nie przywyknie...

- Przepraszam, możemy już odebrać wypis?- zapytał.

- Ech?- Umiko spojrzała na niego niezbyt przychylnym wzrokiem. Kise, rumieniąc się lekko, odwrócił wzrok, zakłopotany. On również właśnie przypomniał sobie, ile razy Kasamatsu w podobny sposób przerywał jego konwersację z fankami.- Hmpf. Tak, oczywiście.

Umiko podbiła pieczątkę szpitala na wypisie, po czym włożyła go do foliowej koszulki i podsunęła na ladzie do Kise i Kasamatsu. Uśmiechnęła się przymilnie do tego pierwszego.

- Życzę mnóstwa zdrowia, Kise-san!- powiedziała.- Proszę nas jeszcze odwiedzić, i proszę pozdrowić od nas braci!

- Oczywiście, bardzo dziękuję.- Blondyn posłał jej ostatni uśmiech, po czym odwrócił się do wyjścia i ruszył ku niemu w towarzystwie Yukio, który ciągnął za sobą małą walizkę Ryouty.- Wybacz...

- Jasne.- Kasamatsu odchrząknął lekko, zakłopotany. Kise nie musiał go już przepraszać za takie czyny, w końcu nie byli już razem, ale w sumie... w sumie to jednak powinien! Ludzie, ile można?! Człowiek chce w końcu wyjść ze szpitala, a ta mu jeszcze mówi, że ma nadzieję, że wróci! No, nie dosłownie to powiedziała, ale dała do zrozumienia.

- Dzięki, że mnie odbierasz, Yukio – powiedział Kise, gdy mężczyźni skierowali się na parking.

- Żaden problem. Może powinieneś przycisnąć nieco Daikiego, by poszedł na prawko? Tetsuyę jeszcze zrozumiem, on się nie czuje za bardzo kierowcą, ale Daiki spokojnie sobie poradzi za kółkiem.

- Tia – mruknął Kise, gdy podeszli do granatowej Kii Rio, należącej do czarnowłosego.- Jak będzie chciał ze mną gadać, to może go namówię. Chociaż nie wyobrażam go sobie za kółkiem. A jak już to robię, to zazwyczaj Daikicchi w mojej głowie słucha jakiegoś głośnego rapu i tańczy, przejeżdżając na czerwonych światłach i jeżdżąc pod prąd.

Moda na Uke ||Kuroko no Basket/Multi Pairing||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz