Godziny zamieniały się w dni, dni przeistoczyły się w tygodnie, a każda chwila zdawała się uciekać między palcami. Szara codzienność osiadała na jego barkach, jak kurz na regałach stojących dookoła w pomieszczeniu, gdzie pracował. Odłożył długopis na blat masywnego biurka i spojrzał na wyświetlacz telefonu, który pozostawał uśpiony. Cisza trwała zbyt długo. Nie czuł się tym zaniepokojony, lecz znudzony. Monotonia go wykańczała. Czuł się jak zaprogramowana maszyna. Niezliczone godziny w biurze, kawa za kawą, kilka kęsów czegoś, co da się przełknąć i nie kosztuje majątku, by w drodze do domu, po dwunastu, czy piętnastu godzinach pracy kupić fastfood za grosze i butelkę alkoholu zastępującego środek nasenny. Tak żył, a może życie przeszło już w tryb istnienia, nie pozostawiając nic, co wybudziłoby go z agonii, w którą popadł wiele miesięcy temu.
Patrzył na grę świateł i cieni, które wyglądały, jakby urządziły sobie gonitwę na suficie jego sypialni. Pojawiały się, przeskakiwały między punktami, mijały i znikały pochłonięte przez ciemność. Przeniósł wzrok na zegarek leżący na szafce. Jakąś godzinę, a może dwie temu zdjął go z nadgarstka, a teraz żałował, że wpadł na taki pomysł. Czy powinien już iść spać, czy nalać kolejną szklankę whisky? Musiał zdać się na przeczucie.
Ciemność nie ustąpiła miejsca porannemu migotaniu promieni słońca w oknach sąsiedztwa. Nie było błękitnego nieba. Nie było nawet szarości pochmurnego dnia. Nadal mrok otulał każdy skrawek pokoju, każdy fragment ulicy. Migocząca latarnia naprzeciwko także się poddała. I to ona przykuła jego spojrzenie na dłużej. Wydawało mu się, że od zawsze świeciła w ten sam sposób, denerwując wszystkich z pobliskich kamienic. Gasła i zapalała się. Tym razem, nie rozbłysła ponownie. Westchnął ciężko. Nie pierwszy raz obudził się w nocy, ale tym razem czuł się wyjątkowo, nie mógł powiedzieć źle, ale inaczej. Nie odnotował w myślach chwili, gdy podszedł do okna, ale niejednokrotnie będąc zaspanym automatycznie odtwarzał pewne czynności, ale tym razem nie czuł się senny. Nie odczuwał też zmęczenia, czy stanu słabości po wybudzeniu. Cofnął się i nie patrząc na szafkę nocną sięgnął po zegarek. Tam, gdzie powinien się znajdować jego dłoń natrafiła na pustkę. Nie przypominał sobie, by przełożył go gdzieś. Usiadł na krawędzi łóżka. Jego oczy przyzwyczaiły się już do ciemności. Rozejrzał się po pomieszczeniu próbując zlokalizować zgubę.
Zegarek zniknął, nie było też butelki po whisky, a na szafce pozostała tylko pusta szklanka i telefon. Wziął komórkę do ręki, ale nie zareagowała na odcisk palca, ponowił próbę, ale bez efektu. Zaklął pod nosem, mówiąc do siebie: "Co jest grane?" Niemożliwe, by bateria padła. Pożałował, że roztrzaskał ostatni budzik o ścianę. Nie mógł nawet sprawdzić godziny. Nie wiedział ile spał, a ile snu mu pozostało. Nigdy nie liczył czasu, ale starał się funkcjonować w pewnych ramach, by wszystko wpasowywało się we właściwą porę.
Wstał, by włączyć światło w pomieszczeniu, ale włącznik nie zareagował. Kilkukrotnie jeszcze spróbował, chcąc już zemścić się uderzając pięścią w plastikowe przyciski, światło zamigotało, po czym oświetliło pokój. Cofnął dłoń. Teraz mógł rozejrzeć się po mieszkaniu, które właściwie było tylko dużym pokojem z częścią sypialną oddzieloną parawanem, przestrzenią dzienną połączoną z kuchnią i niewielką łazienką przyległą do całości.
W pierwszej chwili pomyślał o szybkim prysznicu, by przywrócić trzeźwość myślenia, albo ostudzić niepokoje, które zaczynały gdzieś wewnętrznie drążyć jego ciało. Szybko odrzucił ten pomysł, wolał nie budzić sąsiadów w środku nocy. Awantury nie były mu potrzebne. "Na cholerę ja to trzymam?" burknął przechodząc obok stojącego w kącie pokoju lustra pochodzącego z jego rodzinnego domu. Przeszukał najróżniejsze miejsca, a zegarka, jak nie było, tak nie ma. Mógł przysiąc, że jeszcze niedawno leżał tuż przy łóżku, na tej szafce ci zawsze. Nie zmieniał przyzwyczajeń.
CZYTASZ
Obsession [One-shot]
HorrorPraca przygotowana na pierwszą edycję konkursu literackiego organizowanego przez Aeris Events! Ilość słów: 3-4 tysiące. To, co widzimy to nie jedyna rzeczywistość, choć to świat i jego realia w których żyjemy. Niewielu jest świadomych, jak wiele pł...