Rozdział 1 - Poranna Sielanka

13 1 0
                                    



Dwójka mężczyzn spała wtula w siebie, pogrążona w błogim śnie po kolejnej upojnej nocy.Ich kochany sędziwy już pudel sapał głośno. Z otwartego pyska skapywała na podłogę ślina. W pokoju było duszno, jakby małżonkowie pochłonęli cały dostępny tlen. Koniec lata był wyjątkowy upalny. Jakby słońce usilnie chciało spalić ostatnie resztki zieleni i zostawić na skrawku Rosyjskiej ziemi trwały ślad.

Zniecierpliwiony pudel nie mogą już wytrzymać, zaczął burczeć na swoich panów, ale nic tonie dało, nadal spali jak zabici. Pudel przeszedł więc do ofensywy i zaczął donośnie szczekać. Srebrno włosy pan nie znacznie poruszył się i zaczął coś mamrotać pod nosem. Za to japoński pan psa ociężale otworzył powieki.

- Makkachin... - powiedział zaspanym głosem Japończyk. Przewrócił się na plecy i szturchnął męża.

- Hmmm... - wydobyło się z ust Rosjanina.

- Vitya, trzeba wyjść z nim, bo znowu narobi w domu...

- Jeszcze pięć minut... - ziewnął Rosjanin, podkulając nogi.

- Już ja dobrze znam to twoje pięć minut... - westchnął ociężale Japończyk. Rozglądając się po pobojowisku jaki zostawili wczoraj. Ubrania i różne akcesoria walały się tu i tam, tak samo jak butelka pustego szampana. Yuri uśmiechnął się na pełne emocji wspomnienie. Przeciągnął się raz i opuścił łóżko, udając się w stronę łazienki. Wy myślach modląc się, aby pudel wytrzymał jeszcze troszeczkę.

Po krótkim prysznicu, zaczął rozglądać się za ubraniami. I tu zaczął nerwowo czochrać się po włosach. Nie dawano wrócili z wakacji w Tajlandii, a Victor nie dał mu zrobić prania... Widząc, że pies jest bliski przegranej w walce ze swym przepełnionym pęcherzem. Japończyk przestał się zastanawiać, podniósł koronkową bieliznę z podłogi na nią włożyć cienkie, krótkie i poszarpane szorty, a na górę włożył czerwoną tunikę plażową. Pamiątkę z Tajlandii od Victora.

- Makkachin, chodź tu prędko -zawołał psa pośpiesznie zbierając ze sobą komórkę i smycz z woreczkami na wiadomo co. Pies radośnie podszedł i grzecznie dał się zapiąć za obrożę. Yuri pośpiesznie chował tunikę w szorty, tak aby wyglądała na bojówkę na cienkich ramiączkach, a nie damską letnią sukienkę...

Makkachin chwilę kręcił po skwerku dla psów i zaczął robić swoje. W tym czasie pancio przeglądał komórkę, aby uciec przed wzrokiem ciekawskich sąsiadów. W chwilach takich jak ta, Yuri wracał do swojej nieśmiałej natury. Usilnie starał się cały czas walczyć z potrzebą ukrycia swoich widocznych białych nóg, czy zaciągania nogawek szortów w dół. Victor nauczył go wiele, ale przede wszystkim nauczył wierzyć w siebie i bawić się życiem. Ale w głębi swojego szklanego serce Japończyk zawsze będzie nieco zdystansowany i nieśmiały. Gdy pies zakończył dzieło, a Yuri posprzątał, dostał wiadomość od Victora: Kup jakieś owoce i śmietanę.

- Śmietanę? Na zupę? Sos? Doprecyzuj. - szybko odpisał, ruszając z psem w stronę osiedlowego sklepiku.

- Bita:) - przyszła szybka odpowiedź.

- Ehh – westchnął Yuri – Jeszcze nie ma dość?

Wchodząc do sklepu napotkał kilku miłych sąsiadów i tych których para starała się unikać. Do pierwszej grupy należała miła starsza wdowa z dwójki i para z trójki. Do tej gorszej grupy należała stara diva operowa, która już dwa razy była zalewana przez zapominalskiego Victora i biznesmen. Owa dwójka robiła wszystko, aby pozbyć się pary z „ich osiedla dla porządnych ludzi" jak mawiali. Wysyłali na nich „milicje" i rozsiewali niedorzeczne plotki. Posuwali się nawet do kłamania przed policją, że jakoby słyszeli jak para się kłóci, a potem Victor miał pobić Yurego. Taa na pewno. Yuri owszem był poobijany i miał okropne siniaki w widocznych miejscach, ale to przez wypadek na lodowisko, a nie pobicie. Victor nigdy by nie podniósł na niego ręki.

Wszystko w rękach Kami - Yuri on iceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz