Rozdział 2. Maska

18 4 0
                                    

Moim ostatnim wspomnieniem minionego popołudnia było rytmiczne, delikatne kołysanie, ciepło i czerń.

Rano obudziłam się w pokoju, sądząc po ognistej czuprynie po drugiej stronie sypialni wywnioskowałam, że jestem w internacie, a jedynym rudzielcem w pierwszej klasie była Kasia, więc pewnie ją połączyli ze mną w pokoju.
Kasia zaczęła się ruszać, co było oznaką, że  się wybudza.
-Co się stało wczoraj?-zapytałam pół przytomna.
- Nic takiego porostu mały bunt bezkształtnych, obyło się bez ofiar i rannych.
Teraz zaczęłam sobie przypominać, piwnice,okno, brak powietrza i wyłamane drzwi. Coś, albo ktoś wtedy wszedł do pomieszczenia. Jeśli był to bezkształtny, dlaczego jeszcze nie jestem zakażona?
- Jak się tu znalazłam?-zapytałam, próbując przypomnieć sobie wczorajsze wydarzenia.
- Ty mi powiedz. Tylko ciebie nie było na zbiórce. Martwiliśmy się, że bezkształtny cię dopadł,  przychodzę do pokoju a ty smacznie sobie śpisz-powiedziała z ironicznym uśmiechem.
Zrozumiałam, że muszę coś wymyślevć, aby nie wzbudzić podejrzeń, że mogę być zakażona, bo by mnie jeszcze za to wyrzucili ze szkoły.
-Ah, no tak, gdy wszyscy w panice zaczęli biec w dół do piwnicy, ja pomyliłam korytarze i pobiegłam do pokoju myśląc, że za chwilę ktoś przyjdzie. Tak strasznie byłam zmęczona, że niemal od razu zasnęłam- starałam się żeby mój głos brzmiał twardo i niepodważalnie. Kasia przyjęła to do wiadomości.
Podczas porannej toalety wszystko mi starannie opowiedziała co się działo w piwnicy. Okazało się ze większość dziewczyn wepchało się Szymonowi na kolana trzęsąc się ze  strachu( Szymon, to ten przystojny blondas z kandydatów) Najwidoczniej nie przykuł tylko mojej uwagi. Gdy każda minuta została mi opisana a Kasia uznała ze obie wyglądamy dobrze poszłyśmy na lekcję.
Wszystko odbywało się jak w normalnej szkole i pomyślała bym że znów żyjemy w tym spokojnym i normalnym świecie.

Na dwudziestego minutowej przerwie poszłam, oczywiście wraz z moja współlokatorką, na zamknięty plac za szkołą. To był jedyny kawałek zieleni przeznaczony dla nas. Nie licząc ogromnego muru było tu całkiem przytulnie. Usiadłyśmy na ławce pod drzewem gdy zobaczyłam że w cieniu na schodach stoi chłopak, był cały ubrany na czarno. Włosy miał krótko obcięte i mocniej przystrzyżone po bokach, na lewym oku miał przepaskę. Drugie oko było tak bardzo niebieskie że aż granatowe. Wyglądał odpychająco.Pomimo tak ponurej aury nie brakowało mu przyjaciół, wokół niego była dość spora grupka innych chłopców.
- Kto to jest?- zapytałam Kasię
- To Adam z 3C, jest największą zagadką szkoły i największym przystojniakiem- powiedziała dziewczyna wyskakując nam zza pleców- przy okazji jestem Gabi- dodała po chwili.
- Ja jestem Kasia a to Felicja-przedstawiła nas moja współlokatora, a ja kiwnęłam głową na powitanie.
- Jesteście nowe?
- Tak przyjechałyśmy wczoraj- odparła Kasia
Okazało się że Gabi była starsza od nas o rok. Późniejszego toku rozmowy nie śledziłam uważnie, bardziej skupiłam się na Adamie. Zastanawiałam się co się stało z jego okiem, gdy zadzwonił dzwonek.
Gdy weszłam na górne piętro, usłyszałam pisk przerażenia, pobiegłem w jego kierunku. Głos dochodził z miejsca, w którym korytarze się krzyżowały, gdy dotarłam na miejsce nie było niczego oprócz czerwonego napisu na ścianie ,,jeden dzień jedna osoba mniej,,

BezkształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz