Rozdział 37

6.6K 234 52
                                    

Biegłam i biegłam. Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec. Tego było dla mnie zdecydowanie za wiele. Może dla niektórych zachowałam się idiotycznie. Ba, na pewno tak się zachowałam. W końcu chłopak, który mi się podobał, czuł do mnie coś więcej niż przyjaźń. Wreszcie doczekałam się tego momentu, a ja po prostu zwiałam. Inni postąpiliby inaczej. Powinnam była się cieszyć razem z nim i spędzić z nim dobrze ten dzień, jednak ja nie byłam w stanie się sztucznie uśmiechać, wiedząc że wpakowałam Liama w wielkie kłopoty. Jestem pewna, że za niedługo dowie się o tym wszystkim, a on nie będzie chciał mnie znać i bez chwili zastanowienia ze mnie zrezygnuje. Po co miałam udawać, że wszystko jest w porządku skoro tak nie jest i nigdy nie będzie?

Kiedy byłam już w bezpiecznej odległości, zatrzymałam się za rogiem jakiegoś sklepu. Oparłam się o ścianę i starałam się ustabilizować mój oddech, ponieważ wciąż nie byłam w za dobrej formie. Mimo wielu zajęć z Liamem, nadal biegałam i ruszałam się jak kaczka. Myślę, że gdybym nie była córką Adama, nie przyjęliby mnie do tego gangu, patrząc na moją aktywność fizyczną. W sumie to szkoda, że jestem jego córką. Nie chciałam być nigdy w tym gangu. Musiałam porozmawiać o tym z Adamem. Ja tam nic nie robię, a nawet zakłócam ich obowiązki. Mogliby mnie wywalić do cholery, wtedy byłoby lepiej.

-Czemu taka piękna dziewczyna stoi tu sama?-odezwał się nieznany mi głos za mną. Nieznajomi zawsze budzili u mnie falę gęsiej skórki i tak było również teraz. Odwróciłam się w stronę osoby i tak jak myślałam, nie był to nikt dla mnie znany . Był to mężczyzna około trzydziestki, który patrzył na mnie obleśnym wzrokiem. Nawet nie musiałam wymieniać z nim parę zdań, aby stwierdzić, że to zboczeniec i że zależy mu tylko na jednym.

-Spieprzaj ode mnie-warknęłam zdenerwowana. Miałam zamiar ominąć nieznajomego, jednak mężczyzna zasłonił mi drogę swoim olbrzymim tułowiem. Poziom mojego zdenerwowania był tak wysoki, że aż sama poczułam jak cała się zaczerwieniłam.

-Czy nie wyraziłam się jasno?-zapytałam zirytowana. Przyznam, że gdyby nie ten gang, nie odważyłabym się powiedzieć czegoś takiego o wiele starszej ode mnie osobie. Przez ten gang byłam o wiele bardziej pewna siebie, co wcale nie było dobre.

Musiałam się hamować, bo nie zawsze ci zboczeńcy są takimi idiotami. To chyba logiczne, że nie zawsze byłam od nich silniejsza. Jednak patrząc na tego mężczyznę, wywnioskowałam, że nie potrafi się bić, dlatego mogłam sobie z niego trochę pokpić. Nic mi nie zrobi. Przynajmniej tak mi się wydawało.

-Co powiesz na mały numerek?-mruknął i zaczął na mnie napierać. Głośno się zaśmiałam, ponieważ facet miał strasznie mało siły. Nawet dziecko mogłoby się wyswobodzić z tego uścisku. Przez moje rozmyślanie nie zauważyłam kiedy jego dłonie znalazły się na moich piersiach. Wtedy zapaliła się moja czerwona lampka. Ten typ był już skończony.

W tym momencie uderzyłam go kolanem prosto w czuły punkt, przez co odwróciłam od siebie jego uwagę. Idealnie wykorzystałam to, aby popchnąć go na ziemie, a następnie kopnąć go mocno w brzuch. Zadowolona przycisnęłam swój obcas na jego klatce piersiowej. Mężczyzna kulił się z bólu dzięki czemu poczułam jeszcze większą satysfakcję. Po wyładowaniu złych emocji, czyli jakieś 10 minut później, zaczęłam prawić mu kazanie o tym co się powinno robić, a co nie. Ethan wiele razy mnie dotykał, kiedy tego nie chciałam, dlatego byłam już odporna na takie gierki.

-Ze mną się nie zadziera-syknęłam.-Jeśli jeszcze raz mnie tkniesz albo zobaczę jak macasz inną dziewczynę, skończysz gorzej niż teraz. Będziesz wił się z bólu. Będziesz się wydzierał, bo ból nie będzie ci dawał ani na chwilę spokoju. Będziesz cierpiał debilu. Zrozumiano?! Mężczyzna przytaknął głową, jednak to nie było dla mnie wystarczające.-Zrozumiano?!

Mój kochany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz