*Jeśli jeszcze nie czytałeś/czytałaś to polecam wrócić do poprzedniego rozdziału, bo się on trochę zmienił* A jeśli czytałeś/aś to zapraszam do dalszego czytania! Miłego dzionka!
< ANASTAZJA >
*Następnego dnia*
Od samego rana, odkąd wstałam (Co zawsze robiłam o szóstej rano) i zjadłam śniadanie, chodzę po zamku i tworzę listę dekoracji i dań, które chce aby pojawiły się na moim przyjęciu urodzinowym. Listą gości ma zająć się moja matka, a ja mam tylko dopisać kilka osób, którzy nie zostali wymienieni na liście, a bardzo chciałbym aby się pojawili na moich urodzinach. Oczywiście nie mogłam nikogo z niej usunąć. W końcu moja matka ma za zadanie zaprosić bardzo ważne osobistości na bal przyszłej królowej Królestwa Ognia.
- Czy danie z łososia oraz babeczki truskawkowe też mamy przyrządzić, wasza wysokość? - Zapytał kucharz.
- Tak i to będzie na tyle. Jeśli miałbyś pomysł na dodatnie innych dań to nie bój się tego zrobić. Nie musisz mi nawet mówić jakie to będą dania.
- A jak królowa będzie pytała kto zatwierdził dania, o których księżniczka nic nie wie?
- Powiesz jej, że je zatwierdziłam i o nich wiem. Tym czasem będzie to dla mnie prezent urodzinowy od ciebie - Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił.
Alan był jedną z tych osób na zamku, którzy mogli zobaczyć mój szczery uśmiech. Po za nim była jeszcze moja dama dworu i moje rodzeństwo. Tylko oni nie nazywali mnie ''lodową królową'', a jedynie ''księżniczką Anastazją'' bądź ''Anastazją'', chodź ten drugi przywilej był zarezerwowany tylko dla mojego rodzeństwa. Rodzice woleli mówić do nas w bardziej oficjalny sposób i tak samo my mieliśmy się zwracać w ten sam sposób do nich. Nie ''matko'' czy ''ojcze'', a ''królowo'' i ''królu''.
Gdy tylko kucharz odszedł i zostałam sama, wzięłam do ręki jedną z niewielu długich list, do której dopisałam kilka nowych rzeczy. Po chwili koło mnie pojawiła się jedna ze służących, która nadzorowała dekorację sali balowej. Kobieta odebrała od mnie gotową listę ze wszystkimi potrzebny rzeczami, którymi mieli udekorować salę.
- Na za trzy dni pudła z dekoracjami mają stać w sali balowej - powiedziałam z wyczuwalną obojętnością w głosie.
Kobieta przytaknęła głową i opuściła mój gabinet, który znajdywał się obok mojej sypialni. W sumie nawet stąd mogłam do niej wejść dzięki drzwiom, które tu były. Jedne prowadziły do wyjścia na korytarz, a drugie do mojej sypialni, w której oprócz drzwi do biura i wyjścia na korytarz znajdywały się także drzwi do obszernej garderoby i łazienki. W końcu księżniczka musi mieć wszystko co najlepsze. Przynajmniej tak twierdzi moja matka. Mi tam wszystko jedno. Mogłabym nawet mieć zamiast garderoby niewielką szafę albo łazienkę w innym miejscu tak jak służący w zamku lub zwykli mieszkańcy naszego królestwa.
Nie jestem typową rozpieszczoną księżniczką jak niektórzy twierdzą. Chodź mam wszystko co najlepsze i gdy tylko coś powiem to ma to być zrobione. Po prostu jestem przyszłą królową i jak na królową przystało muszę byś sprawiedliwa i surowa. To dlatego taka jestem. To dlatego jestem zimna, nieczuła i oschła. Nie potrafię inaczej. Możliwe, że mam to po obu rodzicach. Matka jest zimna i oschła, a ojciec sprawiedliwy i surowy.
Po niecałych półgodzinach zdecydowałam się opuścić gabinet. Idąc korytarzem natrafiłam na moją młodszą siostrę, która akurat siedziała oparta o ścianę obok wielkiego okna. Wypatrywała coś w skupieniu za nim. Postanowiłam do niej podejść.
CZYTASZ
© | Księżniczka wilkołaków |
WerewolfNazywam się Anastazja Aniela Jaśmina Cullen. A to moja historia. (OPIS SIĘ ZMIENI - NA RAZIE NIE MAM POMYSŁU) JEŚLI KTOŚ MA POMYSŁ NA OPIS TO NIECH NAPISZE NA PRIV!