Louis, zauważając, że dosłownie kilka kroków od nich znajdowała się główna ulica, również stanął w miejscu. Nie był zbytnio zachwycony tym, że lada chwila będzie musiał zakończyć przyjemny wieczór w towarzystwie Alexandry, ale nie mógł niczego na to poradzić. Nie mógł jej przecież zmusić, by została z nim dłużej, więc gdy ta tylko zechce, będzie musiał pozwolić jej odejść.
— Dobrze, w takim razie, będę czekać na wieści. Basen...? — Uniosła brew. — Idealna okazja by zmusić kobietę do ubrania bikini. — Zaśmiała się cicho.
Zastanawiała się, co tak naprawdę chodziło mu po głowie w tej chwili, ale też nie zamierzała dopytywać, chociaż biorąc pod uwagę, na jakie tematy chwilami zbaczała ich rozmowa, mogła się domyślać.
— Cóż nie chodzi o bikini, ale o zobaczenie swej towarzyszki bez makijażu. Jak już mówiłem, jest to jedna z magicznych sztuczek, której używają kobiety. — Wzruszył ramionami.
Stwierdzenie Alexandry jednak również było dość trafne, ale na ten temat Louis nie odezwał się nawet słowem. Nawet jeśli bardzo chętnie zobaczyłby ją w takim wydaniu. Już teraz zdawał sobie sprawę, że bez ubrań, które miała na sobie, mogła wyglądać naprawdę niesamowicie. Mógł to ocenić przez wcześniejsze zlustrowanie wzrokiem jej sylwetki.
— Dobrą okazją do zobaczenia kobiety bez makijażu jest też pozwolenie jej zostać ze sobą do rana... — Puściła mu oczko. — Magiczna sztuczka jest wtedy, gdy kobieta ma tego makijażu na sobie tony. Gdy jest lekki, od razu idzie zauważyć prawdziwe rysy twarzy.
— Zgodzę się z Tobą, jednak stwierdziłem, że jest za wcześnie, aby proponować Ci kolację ze śniadaniem. Chociaż nie obraziłbym się, gdybyś się zgodziła. — Uniósł kącik ust. — Powiedzmy, że rozumiem i znam się na makijażu.
— Masz rację... Jest za wcześnie i nie zgodziłabym się. Akurat mnie tylko odstraszyłbyś taką propozycją — wtrąciła stanowczo. — Taki z ciebie znawca? Dobrze wiedzieć.
— Dlatego tego nie zaproponowałem. Potrafię być cierpliwy. Zresztą nie mam zamiaru na Ciebie naciskać — powiedział cicho i był przy tym z nią całkowicie szczery, chociaż mogły zdarzyć się chwile, kiedy podejmie próby zachęcenia jej do tego. — Znawca z przymusu. Mam starszą siostrę, która próbowała ze mnie zrobić testera. I nie wyglądam za dobrze w pełnym makijażu.
— Cierpliwy, powiadasz? Czyli mam rozumieć, że jednak prędzej czy później, zaproponujesz mi łóżko, tak? — spytała, patrząc na niego podejrzliwie. — Robiłeś za manekina, a siostra trenowała na Tobie różne możliwości? Biedactwo.
— Nie, Alexandro. Nie zrobię niczego wbrew Twojej woli. Jeśli nie będziesz chciała pójść ze mną do łóżka. Aż takim palantem to ja nie jestem — zapewnił i był w tym momencie całkowicie z nią szczery. — Robiłem, bo przegrałem zakład. Chociaż dobrze, że zrobiła to starsza, a nie młodsza. Wtedy mógłbym nie wyjść z tego cało — mruknął rozbawiony.
Pamiętał tą sytuację, jakby miała ona miejsce wczoraj. Mimo wszystko było to jedno z lepszych wspomnieć sprzed jego wyjazdu do Anglii. Z późniejszego okresu było już takich wspomnień zaledwie kilka.
— I właśnie u mnie zapunktowałeś. Przyznam, że coraz rzadziej spotyka się mężczyzn, którzy nie próbują narzucić kobiecie swojej woli — przyznała i akurat w tym momencie była szczera. — Musiałeś mieć przechlapane jako rodzynek. Ja niestety nie mam rodzeństwa.
Alexandra mówiła prawdę. Zawsze chciała mieć siostrę, ale niestety nie było to możliwe przez sytuację, w jakiej znajdowała się jej rodzina. Państwo Ramirez nigdy nie zdecydowało się na kolejne dziecko, przez co dziewczyna czasami zazdrościła innym, ale nie chciała o tym mężczyźnie wspominać. Nawet jeśli rozmawiało jej się z Louisem coraz lepiej, to pewne fakty związane z prywatnym życiem wolała zachować dla siebie.
CZYTASZ
Póki śmierć nas nie rozłączy. Tom I
RomansaLouis to mężczyzna po przejściach, pochodzący z bardzo bogatej rodziny prawniczej. Robiąc nie tylko na przekór ojcu, ale jednocześnie poszukując własnej drogi, zmienia kierunek swojej kariery. Zostaje nauczycielem w prywatnym liceum, gdzie ma nadzie...