Biegłam przez korytarze kompletnie na oślep. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, ale mało mnie to w tamtej chwili obchodziło. Chciałam po prostu uciec, nie ważne gdzie, byleby móc się schować i popłakać w spokoju. Nagle wpadłam na kogoś, pisnęłam ze zdziwienia i upadłam na ziemię, przy okazji uderzając głową o podłogę. Obraz przed oczami na chwilę mi się rozmył.
-O boże! Nic ci nie jest? - usłyszałam głos kobiety.
Powoli podniosłam się z ziemi, uprzednio zcierając łzy wierzchem dłoni. Głowa trochę mnie bolała, ale na pewno nie było to nic poważnego.
-N-nic mi nie jest. Bardzo panią przepraszam. - szepnęłam płaczliwie.
Kobieta uklęknęła przede mną i spojrzała na mnie ze współczuciem. Miała na sobie czarną suknię z białymi akcentami. Jej włosy były koloru platyny, a oczy przypominały barwą wiśnie. Wyciągnęła w moją stronę rękę w geście pomocy. Niepewnie pozwoliłam żeby pomogła mi wstać. W międzyczasie usłyszałam jak w naszą stronę ktoś biegnie, spojrzałam za kobietę i zobaczyłam młodego chłopaka w czarnym garniturze.
-Za szybko chodzisz! Znowu muszę za tobą biec! Kiedy w końcu... O nie. Znowu chcesz kogoś adoptować? - odezwał się zdyszany gdy znalazł się obok kobiety.
-Zamknij się matole! - skarciła go.
-Znam to spojrzenie. Złamane serduszko? - spytała.
Niepewnie pokiwałam głową, znowu poczułam łzy w kącikach moich oczu.
-Oj no już. Małe biedactwo. Chcesz się wyżalić?
-N-nawet pani nie znam... - szepnęłam.
-Oj wybacz. Jestem Elisa, a to mój mąż Andrew. - wskazała na chłopaka.
Ta pani wydała mi się bardzo przyjazna, a naprawdę chciałam trochę się wyżalić.
-Mam na imię Frisk. - powiedziałam cicho.
-Może chodźmy w jakieś spokojne miejsce. Na przykład do ogrodu. - zaproponowała.
-A co ze mną? - spytał Andrew.
-Możesz iść z nami. Albo wracaj do pokoju, wszystko mi jedno. - Elisa machnęła ręką.
-Jakim cudem my się jeszcze nie rozwiedliśmy?
-Tak tak, też cię kocham.
-No chodź Frisk. Mówię ci że jak się wyżalisz to poczujesz się lepiej.
Kobieta położyła dłoń na moim ramieniu. Pozwoliłam się jej prowadzić, naprawdę mało co mnie obchodziło w tamtym momencie. Czułam się wykorzystana, oszukana i bardzo, bardzo przygnębiona. Co jakiś czas ocierałam z moich policzków łzy. Jak Chara mogła to zrobić? Po tym wszystkim?
-Jesteś nimfą, prawda? - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na kobietę zaskoczona, ale i tak delikatnie pokiwałam głową.
-S-skąd pani wie? - spytałam.
-Po kolorze twojej sukienki widać że jesteś istotą magiczną. A ja jeszcze dodatkowo potrafię wyczuć takich jak ty. Niewiele wampirów potrafi rozpoznawać tak gatunki ale tak się trafiło że ja owszem. Muszę powiedzieć że spotkałam już kiedyś nimfę, bardzo dawno temu. Ale ty masz o wiele silniejszą aurę życia niż ona.
Słuchałam wampirzycy z zainteresowaniem. Trochę się uspokajam gdy ktoś mi coś opowiada.
-Aura nimfy jest jak na moje bardzo wyjątkowa. Czuć od was taką chęć życia, że aż odechciewa się skończyć ze swoją egzystencją. Poza tym bardzo czuć od ciebie zapach róż. Lubisz te kwiaty?
CZYTASZ
Pod moją ochroną
Fanfiction"Ona jest teraz pod moją ochroną, a każdy kto ją skrzywdzi, zapłaci za to życiem." Mroczne czasy nastały dla świata, odkąd wampiry bezczelnie panoszą się po nim, zabijając każdego na swej drodze. Potwory i ludzie, którzy od zawsze żyją w zgodzie, są...