"NIEZWYKLE ZWYKŁA CODZIENNOŚĆ"
wszystkim, którzy czują się samotni wśród tłumu.
Niektórzy zapominają, że to właśnie od dzieci zależą dalsze losy narodu. To one kiedyś będą pomagać innym, stworzą rzeczy, które wcześniejszym pokoleniom nawet się nie śniły i będą rządzić krajem, którego obywatele często ich nie doceniają. Dorośli myślą, że dzieci są zbyt małe, aby pojąć pewne sprawy, a gdy już dorosną, są przekonani, że już je wiedzą. Nie biorą pod uwagę ich zdania i nie kierują się ich opiniami w podjęciu ważnych decyzji, co jest rażącym błędem. Gdyby przeprowadzić eksperyment w jednej ze szkół podstawowych, można by dojść do zaskakujących wniosków. Niewielka grupka dzieci siedząca, po turecku na kolorowym dywanie, otworzyła oczy w zdumieniu, jak miała w zwyczaju, widząc nową osobę. Tym bardziej, jeśli owa osoba, była ubrana elegancko i sprawiała wrażenie ważnej. Każde z uczniów pomimo podobnego wyrazu twarzy, było całkowicie inne od reszty. U rudowłosej, szeroko uśmiechniętej dziewczynki z tyłu, można było zauważyć delikatnie podwinięty rękaw żółtego sweterka, który miał zakrywać jej siniaki, jednak odsłonił jeden z nich. Nikt jednak go nie zauważył, gdyż inni byli zbyt zajęci obserwowaniem kobiety w czarnym garniturze. Niedaleko niej siedziała piękna mulatka, której burza czarnych loków, przyciągała spojrzenie każdego, a ona sama, zamiast cieszyć się zainteresowaniem, odwracała wzrok skrępowana. Gdzieś pośrodku, pomiędzy innymi chłopcami siedział szatyn, który co jakiś czas rzucał papierową kulką w innego chłopca i pytał się go, dlaczego ten ma pomalowane paznokcie "przecież chłopcom nie można". Jego energiczność oraz fakt, że zachowywał się najgłośniej z grupy, sprawił, że został zapytany jako pierwszy, kim chciałby zostać w przyszłości, a gdy padła odpowiedź, że prezydentem nikt go nie oceniał. Niektóre dzieci nawet potwierdziły, że z pewnością na niego zagłosują, oprócz jednej dziewczynki, którą przeraziła myśl, że chłopiec rzucający kulkami w kogo popadnie, mógłby za kilka lat rządzić krajem. Padały różne odpowiedzi, ale większość z nich się powtarzała: policjant, aktorka, weterynarz lub piosenkarka. Każdy z nich krzyczał, przez co trudno było zrozumieć znaczenie ich słów, ale jedna dziewczynka grzecznie uniosła rękę do góry, prosząc o głos, a gdy został on jej udzielony, pewna swoich słów odpowiedziała, że przede wszystkim, należy być dobrym człowiekiem.
Przez chwilę patrzyłam na siebie w lustrze, krytycznie, oceniając swój wygląd. Tamtego dnia założyłam biały komplet składający się z eleganckich spodni oraz za dużej białej marynarki, która była zarzucona na top przylegający do ciała w tym samym kolorze. Na stopach miałam czarne czółenka na niewielkim obcasie, a stylizację dopełniały złote dodatki. Włosy jedynie wyprostowałam oraz zrobiłam sobie delikatny makijaż, by zakryć wielkie sińce pod oczami.
W głowie przeklinałam fakt, że wyłączyłam pierwszy budzik, przez co mogłam się spóźnić do szkoły.
- A ty gdzie się wybierasz młoda damo? - Spojrzałam na odbicie kobiety w lustrze, założyła ręce na biodra, przyjmując bojową postawę, co nie wróżyło nic dobrego. Odwróciłam się do niej, posyłając w jej stronę słaby uśmiech. Miałam nadzieję, że jej malutkie serce, choć trochę zmięknie.
- Do szkoły. - Uśmiechnęłam się w jej stronę jeszcze szerzej, na co zmarszczyła czoło. Pogoda na dworze dopisywała, a ja miałam zapowiedziany jedynie sprawdzian z historii. Może nie było można nazwać mnie szczęśliwą, ale z pewnością mój humor był lepszy, niż zazwyczaj. Dzień obiecywał się naprawdę cudownie, a ja zamierzałam z niego korzystać.
- To wiem. Co trzymasz w ręku?
Spojrzałam na niewielki, czarny przedmiot w mojej dłoni i uniosłam go nieco do góry.
CZYTASZ
BEFORE DEATH
Teen Fiction"Nie umieliśmy zdjąć masek, jedynie wcielać się w nowe role" Grupa wsparcia w sali teatralnej. Kilka krzesełek ustawionych w kształt koła i osoby, które wcale nie chciały tam być, ale z pewnych przyczyn musiały. Każdy dzień był inny, ale wokół nadal...