Liam pseudoshipper

413 32 28
                                    

Lou wyłączył telefon i podszedł do komody. Starł z jednej z ramek warstwę kurzu i przejechał palcem po szkiełku. Pod nim znajdowało się stare zdjęcie z początku One direction. On i Harry stali w dwójkę, a Loczek delikatnie całował policzek Louisa. Uśmiechnął się na to wspomnienie, a następnie powoli poszedł do łazienki, by wziąć prysznic po podróży. Nie mógł nie myśleć o zachowaniu Harry'ego na ich spotkaniu. Coś w nim nie dawało chłopakowi spokoju. Hazz nie był sobą. Zawsze był taki oczywisty. Nigdy nie potrafił ukrywać swoich emocji. Tym razem wydawał się taki oschły. Jakby to wszystko nic dla niego nie znaczyło. Może nie znaczyło... Nie. Nie mógł tak po prostu zapomnieć o tych latach spędzonych razem. To niemożliwe.

Po prysznicu ubrał szare dresy i czarny dość luźny podkoszulek. Poszedł do kuchni i nalał sobie wody. Usiadł na blacie kuchennym ze szklanką w ręku. Nogi zwisały mu swobodnie, nie dotykając ziemi. Wziął do ręki telefon i spojrzał na pasek powiadomień. 10 nieodebranych połączeń od Liama. Ok... tego jeszcze nie było.

Wybrał numer przyjaciela i przyłożył telefon do ucha. Liam odebrał po dwóch sygnałach:

- Gdzieś ty był. Dzwoniłem do ciebie dziesięć razy. Dziesięć razy idioto. Gdzieś ty był?! Dlaczego nie odbierasz?! - chłopak krzyczał do komórki jak opętany. Nawet się nie przywitał.

- Byłem pod prysznicem - odpowiedział Louis zgodnie z prawdą.

- Półtorej godziny? Byłeś pod prysznicem półtorej godziny? - wrzasnął do słuchawki.

Lou spojrzał na zegar, stojący na komodzie. Rzeczywiście minęło półtorej godziny. A dokładniej godzina i 47 minut. Nawet nie zauważył kiedy to zleciało. Zapamiętać: myślenie o Harrym jest czasochłonne.

- Hej. Jesteś tam? - ocknął się, gdy usłyszał z głośniczka głos Payne'a.

- Tak, jestem. Czemu dzwonisz?

- Chciałem przeprosić. Trochę mnie poniosło. W końcu to dla ciebie ważne - odrzekł Li skruszonym głosem.

- Spoko. Zapomnij

- Nie, chcę z tobą o tym pogadać. Tak się zastanawiam... Może powinniśmy się spotkać. Całą czwórką. A może nawet piątką...

- Masz kontakt z Malikiem? - zapytał zdziwiony Louis.

- Nie do końca. Ale zawsze można coś wymyślić. W każdym razie co ty na to?

- Nie wiem. Chciałbym powrotu, ale boję się kolejnego spotkania z Harrym.

- Rozumiem. Wiesz, że pierwszy raz od dłuższego czasu wymówiłeś jego imię?

- Jak to?

- Zawsze mówisz "on" albo coś takiego. Jego imię po rozstaniu ciężko przechodziło ci przez gardło - zauważył Payne.

- Może zacząłem się z niego leczyć - spytał z nadzieją.

- Taa, jasne...

- Co to miało znaczyć?

- Nie. Nic, nic. Złapiemy się później. Pa - uciął Liam.

- Pa - odpowiedział Louis, wiedząc, że i tak niczego nie wskóra.

Rozłączył się, a telefon odłożył na stół. Przed jego oczami znów stanął Loczek. Sam musiał uporać się z tęsknotą za tym widokiem.

_______________________________________

Harry zakończył kolejny wspaniały koncert. Mimo, że trochę zaniedbał do niego przygotowania, wszystko poszło zgodnie z planem. Nie obyło się, oczywiście, bez paru akcji pozaplanowych. Bo czym byłby koncert Harry'ego Stylesa bez odrobiny bałaganu i niesubordynacji?

Teraz hotel, spanie i rano wylot do Anglii. Na szczęście przed występem londyńskim miał kilka dni przerwy.

Curly pojechał do hotelu i od razu po otwarciu drzwi, rzucił się na łóżko. Nie był pewien czy zakluczył wejście. Leżał z twarzą w poduszce i wibrującym telefonem w kieszeni spodni.

Po około kwadransie usłyszał skrzypnięcie zawiasów. Chwilę później nieproszony gość położył się na Stylesie, przygniatając go własnym ciałem.

- Czemu tak zniknąłeś bez słowa? - Mitch ułożył się wygodniej na ciele Loczka, jednocześnie lekko obejmując go w pasie.

- Tak jakoś - ledwo odpowiedział Harry.

- Hazza co się dzieje? - chłopak zsunął się z ciała bruneta i położył się obok na łóżku.

- Dziwnie się czuję. Po spotkaniu z Lou trochę mnie przymuliło - odwrócił głowę w stronę przyjaciela.

- Po jakim spotkaniu z Lou? Znaczy z tym Lou? - Mitch zachłysnął się własną śliną i zaczął głośno kaszleć.

Harry klepnął go między łopatki, po czym usiadł na łóżku plecami do przyjaciela. Mitchell podniósł się na łokciu, chwycił Stylesa za rękę i położył głowę na jego ramieniu.

- Kiedy się z nim spotkałeś? - zapytał szeptem.

- Dwa dni temu. Przez przypadek. Czemu to musi być takie trudne? Przez pięć lat starałem się zapomnieć, a teraz co? Gemma jak zwykle mówi, że będzie dobrze. Ale to ona wprowadziła go na ten koncert i zapomniała telefonu z mojego auta. Gdyby nie to, wszystko byłoby w jak najlepszym porządku - odpowiedział pewnie.

- Czy aby na pewno wcześniej wszystko było okej? Starałeś się zapomnieć, ale czy to sprawiało, że byłeś szczęśliwy? Dobrze wiesz, że większość twoich piosenek jest do Louisa. I nie ukrywajmy, że on też ciągle o tobie piszę - tu Mitch przewrócił oczami i odwrócił głowę Harry'ego, tak by spojrzeć mu w oczy. - Zastanów się czy twoje serce jest szczęśliwe, bo jestem pewien, że twój rozsądek ma się dobrze. Przemyśl to - wstał i wyszedł z pokoju.

Może Mitch miał rację...

Harry poważnie zastanowił się czy był szczęśliwy. Jeśli chodziło o karierę, pozycję w życiu, przyjaciół i  rodzinę wszystko wyglądało w porządku. Problem pojawiał się w temacie miłości. Bo Harry był sam. Od dłuższego czasu nie spotykał się z nikim na serio. Chciał wziąć ślub, mieć dzieci i w ogóle, ale za żadne skarby nie mógł znaleźć sobie nikogo odpowiedniego. A może znalazł już dawno tylko bał się do tego przyznać...

_______________________________________

Niall chodził w tę i z powrotem po swojej sypialni. Właśnie dostał telefon od Liama. Nie był zadowolony z postępów. Przynajmniej jeszcze o sobie nie zapomnieli.

Miał nadzieję, że ta dwójka w końcu się zejdzie i będą razem szczęśliwi. Musiał tylko wymyślić sprytny i dyskretny plan jak połączyć tę dwójkę. Musieli się spotkać, ale na tym spotkaniu musieliby się otworzyć, co mogłoby być trudne. A nawet bardzo trudne.

Przeczesał dłonią swoje brązowe włosy i po raz kolejny złożył sobie obietnicę, że kiedy One direction wróci, znów pofarbuje je na blond. 

Teraz jednak miał inne tematy do rozmyślań. Na przykład koncert z Harrym. Bardzo się cieszył, że w końcu spotka przyjaciela i znów z nim zaśpiewa. Czy można chcieć więcej?

Tylko trochę bał się o fandom. Cóż... Directioners zawsze były wyczulone na wszelkie dramy. A wspólny występ Nialla i Hazzy to cios i trochę nieoczekiwany zwrot akcji.

Whole Again | l.s. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz