"Zanim przyzwyczaisz się do kogoś pomysł, jak będzie bolała strata tej osoby, kiedy odejdzie."
Kolejnego dnia szłam do szkoły powtarzając sobie materiał na sprawdzian z biologii. Zazwyczaj raz z Wiktorią powtarzalysmy sobie temat na sprawdzian na przerwach, dziś sprawdzian jest na pierwszej lekcji przez co się to nie uda.
Przechodząc przez parking zwróciłam uwagę na czarnego błyszczącego quada na jednym z miejsc. Przechyliłam delikatnie głowę patrząc na niego. Zazdrosze właścicielowi. Mi rodzice nigdy by nie pozwolili mieć takiego. Inna sprawa że nas nie stać.
Wzruszyłam ramionami i ponownie spojrzałam przed siebie. W końcu czemu się przejmować czymś na co nie mamy wpływu?
Weszłam do szkoły i ruszyłam do szafek. Odnalazłam swoją którą dzieliłam z przyjaciółką. Wrzuciłam tam kurtkę i buty. Ubrałam trampki które służyły mi jako ciapy do szkoły i wróciłam się do miejsca w którym zauważyłam Wiktorię.
- Część, jak tam? - Przywitałam się siadając obok przyjaciółki. Rozmawiała z kilkoma osobami z naszej klasy.
- Część Lena. Nauczyłaś się na sprawdzian? - Zapytała.
- Tak. Ale nie dokładnie. Trochę czasu mi zabrakło. Mam nadzieje na 5. W najgorszym wypadku 4.
- Dasz zgapę? - Zapytała się mnie ze slyszlnym błaganiem. Spojrzałam na nią wymownie. Od początku roku szkolnego kurczowo trzymam się tego, by sama nie zgapiac i nie dawać innym zgapy. Przed moim nawróceniem zgapialam często. Po tym, zaczęłam się uczyć i na dobre mi to wyszło. - No tak oczywiście. Cudowna Lena nie daje zgap. Świetna z ciebie przyjaciółka wiesz? - Rzuciła w moją stronę i znowu zaczęła rozmawiać z innymi.
Cała ona. Nie umie pogodzić się z tym, że nie mogę jej "pomagać" w taki sposób. Gdy proponuję jej wspólne uczenie, wymyśli wszystko by tylko się od tego wymigać, a potem mówi że wcale jej nie pomagam.
Po chwili zadzwonił dzwonek i ruszyłyśmy do klasy. Wika milczała wyraźnie obrażona. Zaraz jej minie - pomyślałam. Zajęłyśmy przed ostatnią ławkę pod oknem. Najchętniej usiadłabym w ostatniej, ale dziewczyna uparła się że chce siedzieć gdzieś bliżej, więc po długich klutniach (potrafimy po klucic się dosłownie o wszysko) usiadłyśmy w ławce trzeciej licząc od przodu z czterech. Nie całkiem z tyłu i nie całkiem z przodu.
Gdy wszyscy zajęli miejsca i przywitaliśmy się z nauczycielką, weszła dyrektorka. Spięłam się, nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie że jej pojawienie się ma związek ze wczorajszym incydentem. Mimo że żaden nauczyciel nawet nie zwrócił na to uwagi.
Powiedzieliśmy tradycyjne "dzień dobry" (oczywiście na stojąco bo jakże by inaczej) i klapnelismy spowrotem na swoich miejscach.
Kobieta stanęła z przodu sali. Była to starsza kobieta, na oko miała jakieś 160 cm wzrostu i lekką nadwagę. Niebieskie oczy mocno umalowała, tak samo usta. Jak i zresztą całą twarz. Miała na sobie niebieską, luźną sukienkę w również niebieskie kwiaty. Nie przepadałam za nią bo mocno faworyzowała (mimo że byłam jedną z tych faworyzowanych osób). Nie cierpię tego. Wymieniła szeptem kilka zdań z Panią Anią (tą od biologii, odwróciła się w naszą stronę i się odezwała.
- Pszykro mi, ale sprawdzian dziś będzie odwołany. - Po sali przebiegł szmer zadowolonych głosów. - Przekładamy go na środę. - umilkła, a cała klasa czekała aż wreszcie wytłumaczy dlaczego to szczęście nas spodkalo. - Do waszej klasy dojdzie ktoś nowy. - Powiedziała tajemniczo.
Zmarszczyłam brwi. Była końcówka 1 semestru. Kto zmienia w tym czasie szkołę? Po chwili Wzruszyłam ramionami. Najwyraźniej miał swój powód.
- Chłopak ma na imię Thomas i proszę o wyrozumiałość dla niego. Nie miał łatwej przeszłości. Mam nadzieję że przyjmiecie go serdecznie.
Odchyliłam się na krześle i przwrócilam oczami. W naszej klasie to nie będzie łatwe. Ludzie są zwyczajnie wścibscy i chamski. Trudno tu o "przyjęcie kogoś serdecznie".
- Zaraz powinien tu przyjść. - Dokończyła i klasnęła w dłonie. Ponownie odwróciła się do nauczycielki i zaczęły cicho o czymś rozmawiać.
Po kilku minutach siedzenia i gawędzenia z innymi rozległo się głośnie pukanie do drzwi, wszyscy umilkli i spojrzeli na tył sali ciekawi nowego ucznia.
Drzwi zostały energicznie otwarte i w nich pojawił się wysoki szeroki w barach chłopak. Spojrzałam na jego twarz i mnie zamurowalo. To był chłopak że wczoraj!
Ubrany był w tą samą czarną, skurzaną kurtkę, czarne jeansy, i biały, ale luźniejszy t-shirt. Włosy miał tak samo roztrzepane jak poprzednio. Przez ramię miał przezuconą również czarną i skurzaną torbę.
Spojrzałam na Pawła ciekawa jego reakcji. Patrzył na nowego okrągłymi oczami. Miałam delikatne uczucie satysfakcji. Wreszcie chłop nie czuł się tak pewnie.
Ponownie przeniosłam wzrok na czarnowłosego. Zatrzymał się na chwilę w otwartych drzwiach. Szybko przeleciał wzrokiem po całej klasie.
Przez chwilę nasze oczy się spodkały. Oczy zdawały się jeszcze ciemniejsze niż wczoraj. Nie dało się z nich nic wyczytać, były jednocześnie bez wyrazu i pełne emocji. Jego wzrok był twardy. Znałam siebie dosyć, by stwierdzić że nie wytrzymałabym długo jego spojrzenia. Szybko uciekłam wzrokiem na bok.
Po chwili znów na niego spojrzałam. Jego wzrok spoczął na nauczycielce. Nie odwracając od niej wzroku zamknął za sobą drzwi po czym zrobił trzy kroki zatrzymując się tuż za ostatnią ławką. (Któtra akutar była pusta.)
- Ah tak. - Odezwała się nagle dyrektorka na co podskoczyłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że gdy pojawił się chłopak zapadła grobowa cisza.
- Dzień dobry Thomasie - Kontynuowała. Na co Chłopak prawie niezauważalnie skinął głową. - Może powiesz coś o sobie? - Wydukała lekko zmieszana. Unikała jego wzroku, gdy on cały czas patrzył jej w oczy.
Jego prawa brew uniósła się. (skrzywiłam się. Też chciałam tak umieć.) - Opowiedzieć o sobie? Na przykład co? - Powiedział. Mówił cicho, ale z pewnoscią słychać go było we wszystkich kontach sali. Nauczycielka wykonała niepewny ruch ręką, który chyba miał oznaczać, że ma powiedzieć cokolwiek. Brew chłopaka wróciła na swoje miejsce. - Nie mam nic do powiedzenia. - Jego głos był wyprany z emocji. Jak zresztą on cały. Ubrany w biało - czarne ubranie. Stojący w lekkim rozkroku z jedną ręką trzymającą za pasek torby a drugą zatkniętą w przednią kieszeń jeansów.
- Ale... - Wymknęło się dyrektorce ale szybko umilkła. Uniósła brodę, spojrzała Thomasowi w oczy i z godnością odezwała się ponownie. - A więc możesz usiąść. Kontynułójcie lekcję. - Stała tak jeszcze chwilę starając się cały czas patrzeć chłopakowi w oczy, ale nie wytrzymała i spuściła wzrok. Szybkim krokiem wyszła z klasy wymijając chłopaka wyższego od niej o półtorej głowy.
Chłopak zwrócił się w moją stronę, na co szybko się odwróciłam przodem do pozostałej (zamurowanej) nauczycielki i spojrzałam na swoje dlonie. Usłyszałam jak Thomas odsuwa krzesło w ławce za mną, rzuca torbę na ziemię i siada.
Przez chwilę czułam jego spojrzenie wywiercające mi dziurę w karku, ale gdy panie zaczęła prowadzić kolejną lekcję powturzniową uczucie znikło.
_______________________________________
Hejo! Jeśli ktoś na to natrafi, to od razu mówię że rozdziały nie będą dodawane za często. Ale dzięki temu (albo przez to), że moje "pszyjaciółki" postanowiły zrobić sobie ode mnie przerwę mam trochę więcej czasu.
Życzę miłych wakacji i Zdrówka!
Miłego czytania. ❤️
CZYTASZ
It will not be easy.
Fiksi RemajaPatrzyłam w te jego ciemne oczy. Oczy pełne wrogości, a jednocześnie łagodności i spokoju. Nie mogłam się ruszyć, ani czegokolwiek powiedzieć. Z oczu popłynęły mi łzy. Jego spojrzenie nagle stało się zatroskane. Podszedł do mnie i mnie objął przyci...