Mi cały kolejny tydzień minął podobnie. Razem z Kasią i Gabrysią usiadałyśmy pod tym samym drzewiem co zawsze. Z początku rozmowy aktywnie brałam udział w konwersacji lecz z czasem za każdym razem moją uwagę przyciągał Adam. Zawsze na ciemno ubrany, z maską na lewym oku. Rzadko zmieniał swoje miejsce pobytu, lecz najczęściej widywałam go w pobliżu schodków głównych.
Tak jak zapowiadali bezkształtnych codziennie znikała jedna osoba mimo że o 20:00 był bezwzględny zakaz wychodzenia z pokoi. Pomimo to codziennie ktoś znikał.
- Jak myślicie czego chcą bezkształtni? - zapytałam pewnego popołudnia Kasie i Gabrysię
- Nie jestem pewna lecz niektórzy mówią że potrzebują naszej krwi - zaczęła Gabi
- Do picia?!- skrzywiła się Kasia
- No coś ty!- ciągnęła Gabrysia- potrzebują naszego osocza, naszego ponieważ my jesteśmy zdrowi i posiadamy przeciwciała które zostały nam podane w szczepionce zaraz na początku pandemii. Są przekonani że dzięki osoczu są wstanie znaleźć lek lub złagodzić skutki działania choroby.
Obie z Kasią popatrzyliśmy na nią w osłupieniu
- Skąd tyle o tym wiesz?- zapytam
- Moja mama jest lekarzem- odpowiedziała zruszając ramionami i pociągając długi łyk wody.Gdy szłyśmy na lekcje na drzwiach jednej z klas zauważyłam plakat
,, JESIENNY BAL"
25 PAŹDZIERNIKA O 20:00 W NASZEJ SZKOLE ODBĘDZIE SIĘ JESIENNY BAL. ZAPRASZAMY WSZYSTKICH!
Gabi i Kasia zaczęły piszczeć i skakać z radości. Natychmiast zaczęły się narady kto w czym pójdzie, ku mojemu zaskoczeniu zaplanowały nawet w co ja się ubiorę pomimo że nawet nie powiedziałem że pójdę.
Na zajutrz wszyscy tylko o tym rozmawiali, jak się pomalują, z kim pojadą i w co się ubiorą. Chłopcy biegali za panienkami prosząc je aby te łaskawie zgodziły się z nimi pójść. Właśnie siedziałam z dziewczynami w bibliotece i przygotowłyśmy się na sprawdzian z chemii gdy nagle dostałam w czoło karteczką. Na skrawku papieru był koślawy napis
,, Pójdziesz ze mną na bal"
gdy podniosłam oczy zobaczyłam nonszalanckie oczy Szymona. Patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem jakby sam nawet nie rozumiał dlaczego mnie o to pyta. Każda laska w szkole nie mogła się mu oprzeć. Pomimo że za najprzystojniejszego uchodził Adam jak dla wielu dziewczyn był zbyt niedostępny. Za to Szymon chętnie sobie je zmieniał.
Chciałam zetrzeć mu z twarzy ten parszywy uśmieszek więc odpisałam że się spóźnił. Nie miałam nikogo ale szłam z dziewczynami i to mi w zupełności wystarcza.Dobre cztery godziny przed Balem Gabrysia przyszła do nas i zaczęło się szykowanie, malowanie i czesanie. Muszę przyznać że dzięki im naprawę wyglądałam dobrze w chabrowej sukience, miała ciasny gorset i lekko rozkloszowany dół ciemne włosy zostały starannie pofalowane a na twarz nałożymy mi lekki makijaż, do tego czarne butki na małym obcasie i byłam gotowa. Wszystkie wyglądałysmy podobnie różniły się tylko kolory sukienek Kasia wzięła butelkowa zieleń a Gabi różową.
Na ten wieczór zniesiono godziny wychodzenia z pokoi, ale za to zaostrzyli dyżury. Na samej sali było około 10 nauczycieli a na korytarzach po pięciu.
Całe wnętrze szkoły się odmieniło pojawiło się mnóstwo liści i pomarańczowego koloru sala wyglądała podobnie. Przygaszone światła i zwisające z sufitu powycinane liście dodawały jesiennego klimatu.
Gdy dotarłyśmy na miejsce impreza trwała w najlepsze. Szybko wmieszałyśmy się w tłum i zaczęłyśmy tańczyć przetańczyłam wszystkie szybkie piosenki a jak nadszedł czas na jakieś smęty do przytulania poszłam się napić.
Obserwowałam jak pary powoli kołyszą się na parkiecie moje towarzyszki gdzieś zniknęły ale nie przeszkadzała mi chwila wytchnienia.
Z zamyślenia wyrwała mnie ręka która chwyciła mnie tyłu w tali. Poczułam mocy smród alkoholu który był zabroniony na terenie szkoły.
- Nieładnie odmawiać na zaproszenia na bal- powiedział wprost do mojego ucha Szymon, przez co zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze od tego smrodu- ale nie martw się możesz się zrekompensować tańcem- mówiąc to chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu.
- Nie, nie chce! Puszczaj!- powiedziałam ostro co bardziej zabrzmiało jak błaganie. Zaczęłam się szarpać i wyrywać co Szymon w zupełności zignorował.
Nagle przed nim wyrosła czarna postać Adama. Pomimo że go wcześniej nie widziałam stał teraz przed Szymonem i patrzył jakby chciał go zabić, dopiero teraz zauważyłam się jest od niego większy nie tylko w wzrośnie ale i w budowie.
- Powiedziała nie - powiedział głębokim napiętym głosem
- No no wyluzuj my się tylko droczymy, co nie piękną- na co ja odpowiedzialm mocnym szarpnięciem pokazując że nie chce być ani chwili dłużej w jego towarzystwie.
- Puść ją
- Bawisz się w jej ojca?- z tymi słowami Szymon wycelował pięść w jego podbrudek. Adam był szybszy przechwycił go i sam uderzył w jego nos z którego zaczęła ciurkiem lecieć krew.
Zbyt wiele emocji się we mnie kotłowało ,wybiegłam z sali zostawiając tłum krzyku za sobą. Wydawało mi się że Szymon jest przyzwoitym gościem i że nawet mogę go polubić. Jeszcze bardziej zaskoczył mnie Adam, dlaczego to zrobił. Fakt nie chciałam tego ale nie musiał nie powinien ingerować w sprawy młodszych.
Skręciłam za róg głównego korytarza. Znikąd jakaś ręka chwyciła mnie w talii i zakrywała usta kolejna para rąk chwyciła za szyję i włosy uderzyłam głową w ścianę świat zawirował a ja miałam deja vu

CZYTASZ
Bezkształtni
Teen FictionFelicja żyje w trudnych czasach. Czasach zarazy. Musi się ukrywać w szkole, choć i tam nie jest całkowicie chroniona, nie ma bezpiecznych miejsc, bezpiecznych ludzi czy bezpiecznych prawd. Sama musi wybrać komu można zaufać. Kto jest przyjacielem a...