*
- Gdzie ich wywiało? - westchnął Dettlaff, spoglądając ku wyjściu z krypty. - I dlaczego akurat dzisiaj?
- Powinni już być. - Regis zmarszczył nieco brwi, trzymając w dłoni kartkę, na której wiedźmin nabazgrał parę słów wyjaśnienia. - „O świcie wrócimy", tak brzmi ostatnie zdanie. Już dawno jest po świtaniu. Co mogło ich zatrzymać? Przecież nie udamy się do Mouirrena bez Geralta za plecami. To jest jedyna osoba, której on nie może sobie ot tak, opętać.- A może zrejterował? - podsunął Darius, gładząc rękaw swej białej koszuli. – Wziął barda i wyjechał stąd? Może wrócił do Velen? Co jak co, ale to nie jest jego walka. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby...
- Geralt nie ucieka. - przerwał mu zaraz Regis, zakładając ręce, by rzucić czarownikowi gromiące spojrzenie. – I nie łamie obietnic. Coś musiało go zatrzymać. Może z czymś właśnie walczy...
- To może pójdę i to sprawdzę? - zasugerował Dettlaff. - Skoro Wilk udał się z bardem do Crovo Bianco, trasa jest dość oczywista. Znajdę ich szybko gdzieś po drodze.
- Ja pójdę. - obwieścił Regis. - Ty zostań z Dariusem i Beerhartem, tak będzie najlepiej.
Dettlaff puścił mu spojrzenie spode łba.
- No to może pójdziemy razem? - dopytał zaraz brunet, niechętnie. – Mieliśmy się nie rozdzielać. A jeśli Mouirren wcale nie czeka na nas w Tesham Mutna? Jeśli tylko czeka, żeby któryś z nas łaskawie wyszedł na samotny spacer? Skoro to szaleniec, byłbym szczerze zdziwiony, gdyby dotrzymał słowa. A przecież nie chodzi nam o to, aby nas pojedynczo poopętywał i pozabijał, co nie?
- Dettlaffie. - Regis zmarszczył nieco brwi, zdegustowany. – Dostaliśmy od niego list zwrotny, w którym przystał na nasze warunki. - przypomniał mu zasadniczym tonem cyrulik. - Gdyby nie przybył na miejsce, byłby niepoważny.Darius odchrząknął znacząco.
- Jest dumny i arogancki, ale raczej trzyma się terminów. - powiedział o swoim bracie czarodziej. - Może i nawet teraz czeka już na miejscu. Ja za to zwykle się spóźniam... Z pewnością, nawet gdybyśmy minęli się z terminem, poczeka tam na nas.
- Jesteś bardzo pewien tego swojego brata. - mruknął ku niemu, zjadliwie, Dettlaff. - A ponoć dawno się już nie widzieliście. Że też wcześniej nie mówiłeś o nim w tak ochoczy sposób...Darius zmilczał, odwracając głowę. Regis wychwycił jego nagłe napięcie i już miał zamiar przyznać swojemu wychowankowi rację i pociągnąć ten wątek, gdy usłyszeli nagle głos Beerharta.
- Nikt normalny nie chciałby mówić o nim w "ochoczy sposób". - Evan zszedł z podwyższenia, odgarniając do tyłu burzę złotych loków, by puścić Dettlaffowi jawnie karcące spojrzenie. - Ten fanatyk zabija i wampiry, i ludzi. Na miejscu Dariusa wyrzekłbym się takiego braterstwa w te pędy i starał się zapomnieć o jego istnieniu.
Cała trójka wampirów popatrzyła na niego ze zdumieniem. Rycerz rzadko zabierał głos i raczej nie wtrącał w ich rozmowy. O ile akurat nie mówili o koniach i wyścigach, co z pewnością było jego prywatną pasją. W zasadzie mogłoby go równie dobrze nie być w tej krypcie, bo większość czasu przesypiał na łóżku Regisa, regenerując siły po wypadku w Tehar Ardinn. Ale teraz, gdy zszedł do nich, zdawał się już zdrowy. Kontynuował swój wywód, stając pomiędzy nimi, jak równy z równym, jakby był jednym z nich. Bez cienia najmniejszych obaw.
- Opowiadał mi o nim. Dużo. Choć wyciągałem z niego siłą niemal każde zdanie. I po tym, co mi opowiedział, mogę cię zapewnić, że ty również nie chciałbyś się chwalić takim bratem. A swoją drogą, też słyszałem, co nieco, o twoim własnym występku, tym, czego dopuściłeś się w mieście... - rycerz stanął tuż przed Dettlaffem, zakładając ręce. - Taki z ciebie obrońca sprawiedliwości, ha? - zapytał z nutą pogardy. - Czy może bardziej - bezrozumny mściciel? To teraz wyobraź sobie, Dettlaff, że Mouirren jest jeszcze gorszy i zabił jeszcze więcej osób. Co więcej...
CZYTASZ
Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)
Fiksi PenggemarTrzy rożne wątki romansowe; Regisa, Dettlaffa oraz Geralta z Jaskrem. /Regis, wampir wyższy, nie lubił mówić o swojej przeszłości. Znalazł się jednak ktoś, kto pociągnął go za język... Może nawet zbyt dosłownie. Choć stronił od ludzkiej krwi, krwią...