{ADRIAN}
PONIEDZIAŁEK, 2 CZERWCA
Otworzyłem drzwi wejściowe, a kiedy ujrzałem w nich wysoką, rudowłosą dziewczynę o hipnotyzujących, zielonych oczach, nie mogłem powstrzymać się od jęku.
– Błagam, tylko nie to znowu.
Spojrzała na mnie przerażona, jakbym właśnie przyłapał ją na robieniu czegoś głupiego.
– Ale co?
– Powiedz, że jesteś akwizytorką albo... nie wiem, moją stęsknioną fanką. Błagam.
– Ale... nie jestem. Przyszłam, bo...
– Jesteś wiedźmą, tak?
Zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie jak na idiotę.
– Nie. Skąd ci przyszło to do głowy? – Pokręciła głową, jakby nie mogła w to uwierzyć. – Przyszłam powiedzieć coś Meghan Maxwell. Słyszałam, że tu mieszka, ale... – Zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów. – Nie wydajesz się nią być.
– Wow. No rzeczywiście. Jestem facetem.
– To ty przed chwilą zrobiłeś ze mnie wiedźmę.
– Wyglądasz na jedną z nich – odciąłem się. – Masz tak samo dziwne oczy jak one. I Melissa też tak się zachowywała, jak tu kiedyś przyszła i...
Prychnęła.
– Mam dziwne oczy, bo widzę nimi zmarłych. A teraz wpuścisz mnie? Muszę naprawdę pilnie spotkać się z Meghan.
– Cóż...
– Wpuść ją, Adrianie – odezwała się zza moich pleców Meghan. – Zachowujesz się jak paranoik.
Westchnąłem. Właśnie takie komplementy fundowała mi moja prawie-dziewczyna czy tam prawie-partnerka.
Otworzyłem szerzej drzwi, by rudowłosa mogła dostać się do mieszkania. Kiedy przechodziła przez próg, zdałem sobie dopiero sprawę z tego, co powiedziała – widziała zmarłych. Więc to ona zapewne była wnuczką tej całej madame Millins, o której Meghan kilka razy wspominała. Wzdrygnąłem się, kiedy dziewczyna przeszła obok mnie, ciągle wpatrując się w Maxwellównę. Medium otaczała dziwna aura, która przyprawiała mnie o dreszcze i sprawiała, że zaczynałem się przeklinać za to, że w dzieciństwie naoglądałem się tylu horrorów o egzorcyzmach i zjawach.
Meghan stała na końcu korytarza, krzyżując ramiona na piersi. Kiedy zamknąłem drzwi, spojrzała na mnie z uniesioną do góry brwią, jakby chciała mnie zapytać, czego właśnie była świadkiem.
– Stworzyłem potwora – mruknąłem pod nosem.
Rudowłosa stanęła obok Meghan, patrząc na nią niepewnie. Rzuciła mi też kilka kontrolnych spojrzeń, jakby spodziewała się, że zaraz rzucę się na nią i ogłuszę lub skrzywdzę w inny sposób. Dziewczyna ubrała czarną dopasowaną sukienkę sięgającą kolan, kabaretki i czarne sznurowane buty na platformie. W uszach miała kolczyki w kształcie szkieletów. Matko, już bardziej nie dało się zaznaczyć, że rudowłosa miała coś wspólnego ze śmiercią. Brakowało jej tylko transparentu z napisem: „Promocja na seanse spirytystyczne".
Dziewczyna położyła sobie dłoń na piersi, jakby próbowała uspokoić rozszalałe serce, i zapytała półgłosem:
– Jesteście sami w mieszkaniu?
CZYTASZ
The Witching Hour
ÜbernatürlichesDRUGI TOM SERII O IZOLOWANYCH Mabsfield ciężko jest się podnieść po tragedii, która nawiedziła miasto rok temu. Mieszkańcy patrzą na siebie z rosnącą nieufnością, a w rodzinie Maxwellów dochodzi do rozłamu, który może wpłynąć na całe miasteczko. Na...