Buby moje kochane! Zapraszam was tutaj o wyżej na króciutki edicik, oczywiście ave shirbert!
Miłego czytania :)✺✺✺
— Parą zakochanych. Tak kazał na nich mówić Billy Andrews. Ania, gdy się o tym dowiedziała, poczęła go ignorować, a on niepocieszony zrezygnował z konkurów.
— Może to i lepiej, Małgorzato — ukrywała śmiech za poważną miną Maryla. — Ania powinna teraz skupić się na nauce. Za chwilę wraca na Uniwersytet, z resztą...
— Może w końcu ona zauważy Gilberta — wtrąciła się pani Linde. — Biedaczyna usycha z miłości. Wrócił już z Białych Piasków. Ponoć nocował u jakiejś kobiety. Wolałabym, żeby usadowił się w Avonlea jako lekarz. Nie trzeba by było pchać się specjalnie w pociąg do Charlottetown.
— Trele-morele! Jakiej kobiety! Nocował u kolegi z Białych Piasków. Choć myślałam, że to na kilka dni, a zabawił tam dwa tygodnie! Przyjechał raz tylko, jedynie by uczyć się z Anią, ale nazajutrz znowu tam pojechał. Mam nadzieję, że na tę niedzielę wróci, bo i jego rodzice zbierają się na powrót.
✺✺✺
Tymczasem Gilbert żegnał Adama, jeszcze raz dziękując jemu i jego matce za ciepłe dwa tygodnie. Kobieta była wyraźnie zadowolona, bo chłopak po powrocie z pracy nauczyciela - pomagał Letcherom w stodole, a nawet pomógł postawić wędzarnię na środku ich ogrodu. W ramach wdzięczności - wcisnęła szatynowi rower, który miał parę lat, ale chłopak bardzo za niego dziękował. Czas spędził cudownie. Lepiej poznał Adama, wręcz zaczął traktować go jak brata. Zawiązał z nim relację taką, którą nie spodziewał się, że jeszcze w życiu zawrze.
Po drodze postanowił odwiedzić chorego nadal Antka Wattsona. Chłopczyk nie pojawił się w szkole od wycieczki. Martwiło to Gilberta, a za każdym razem, gdy chciał się wybrać - pojawiał się stos roboty, a przecież nie mógł odmówić ludziom, którzy podarowali mu tymczasowy dach nad głową.
Zielony dom z czerwonymi drzwiami zdecydowanie wyróżniał się na tle całkiem zwyczajnych budynków, stojących przy ścieżkach Białych Piasków. Furtka otaczała nie tylko budynek, ale też i kwiecisty ogród. Styl był dość... dowolny. Ktoś zdecydowanie przelał tu swą wyobraźnię. Gilbert, nie marnując czasu - zapukał do drzwi. Po pięciu minutach postanowił, że sięgnie ze swojej lnianej torby kartkę i ołówek, aby pozostawić chłopakowi pocieszny liścik.
Rozłożył lekko brązowawy papier na drzwiach i rozpoczął pisanie, gdy poczuł jakby powoli spadał w dół, a nagle drzwi całkowicie uchyliły się w wewnętrzną stronę domu. Gilbert jak najszybciej starał się odzyskać równowagę, a dorosły mężczyzna cofnął się i z przerażeniem krzyknął.
— Ja... P-przepraszam... Nazywam się G-Gilbert Blythe i ja... Przyszedłem do... A! Antka! — jąkał się, gdyż pierwszy raz widział go na oczy. Miał siwe włosy i brodę, która gdzieniegdzie jeszcze pozostawiła kapkę młodości w postaci brązowych włosów. Na sobie miał koszulę i brązową kamizelkę. Wyglądał trochę jak świętej pamięci Mateusz Cuthbert. Choć ten z Białych Piasków wcale nie emanował taką ufnością i czułością. Na słych o cierpliwym nauczycielu z Avonlea, starszy mężczyzna uśmiechnął się i zaprosił ręką do środka.
— Proszę, wejdź. Antoś pojechał dosłownie przed chwilą z matką do lekarza do Charlottetown. Mówią, że jest lepszy niż ten u nas. A i pieniędzy mniej żąda. Mógłbym przysiąc, że gdyby ten mały urwis pana zobaczył - zdecydowanie by wyzdrowiał i już od nowa zamęczał nas swoimi opowiastkami.
— Właściwie co mu dolega? Uczę się medycyny — spytał Gilbert, chcąc spróbować swoich sił, jeśli chodzi o diagnozy czysto opisowe.
— Głównie kaszel i katar. Lecz kaszel ma bardzo dziwny... jakby to powiedzieć...
— Jakby zatoki nie pozwalały wydostać się tym wszystkim zarazkom? — ułożył zadowolony z siebie Gilbert. — Nie wiem co przepisze doktor, jednak ja jeśli chodzi o domowe sposoby - polecam majeranek. Ostatnio studiowałem to z pożyczonej ostatnio książki - ,,Medyczne zioła". Na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc.
— Dziękuję bardzo, panie Blythe! — praktycznie krzyknął i uściskał młodzieńca mężczyzna.
— Proszę, niech pan mówi mi Gilbert. ,,Pan" jest zarezerwowane dla uczniów — zaśmiał się szatyn i pokazał mężczyźnie kartkę. — Mógłbym zostawić Antkowi list, panie...?
— Właśnie! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. Tadeusz Wattson — podał Gilbertowi rękę. — Choć trudno w to uwierzyć, ale jestem dziadkiem tego huncwota! Jestem pewien, że zostawiając tę cząstkę siebie na papierze - omdleje ze szczęścia, ale obudzi się w pełni sił. Chyba nie muszę pan... znaczy tobie, Gilbercie mówić, że jesteś dla niego wzorem do naśladowania. Pewnie dostajesz migreny od tych jego bzdur!
— Powiedzmy, że przypomina mi kogoś — uśmiechnął się nauczyciel i wziął się za pisanie listu.
✺✺✺
Wracał więc na rowerze do domu. Minął posiadłość Andrewsów, przypominając sobie ostatnie wydarzenie. Trochę żałował. Jego połowa uważała, że mógł go skrzywdzić tylko słowami, zaś druga twierdziła, że nie powinien nawet się do niego odzywać, bo w sumie po co?
Droga rowerem zleciała naprawdę szybko, Gilbert zanim się obejrzał - już otwierał drzwi od domu, gdzie powitał go parobek. W kuchni panował delikatny nieład, jeszcze pozostawiony przez uczniów z Białych Piasków. Na stoliku leżała kartka, obok niej koperta. Chłopak najpierw otworzył list. Zawierał tylko jedno zdanie, które informowało Gilberta, że wyjazd jego rodziców przedłuży się o kilka dni. Następnie chłopak rozłożył kartkę, która była krótko zapisana - jak na adresata.
,,Drogi Gilbercie!
Ciekawe za jaki czas wrócisz. Dopiero wyjechałeś, a ja już przekreślone czekam, bo ty masz resztę wierszy Wergiliusza. Najwyraźniej będę musiała powtórzyć je na końcu, ale trudno. Mam nadzieję, że wrócisz szybko, bo przekreślone KMA czeka, a co ja zrobię bez prezesa Kółka?
Ania"Co ona zrobi bez niego? Raczej co on by zrobił bez niej. Może jest jakaś szansa, że dziewczyna... Nie, na pewno nie... A może? Postanowił pojechać do swojej
✺✺✺
Kolejny rozdział to taka słodkość, że hit!
A w ogóle, to nie pytajcie skąd ten majeranek, bo sama nie wiem skąd o tym wiedziałam, ale to prawda! XD
CZYTASZ
Gilbert z Białych Piasków
Fanfictionjαĸo ɴαυczycιel υczę dzιecι zrozυмιeć oтαczαjący ɴαѕ śwιαт, αle cιeвιe ɴαdαl zrozυмιeć ɴιe υмιeм, αɴιυ ѕнιrley Gilbert rezygnuje z posady w Avonlea dla Ani i zaczyna pracę w Białych Piaskach. Jedyne co go łączy z rudowłosą to Komitet Miłośników Avon...