Powrót do nienormalności

120 14 25
                                    


Wiatr niósł ze sobą zapach dymu. Harriet ciągle czuła potrzebę poprawiania włosów, które powiew rzucał w jej oczy, ale za każdym razem gdy podnosiła rękę, kat z powrotem obwiązywał ją kolczastym drutem.

Wychyliła się, żeby objąć wzrokiem całe zgromadzenie. Pętla na szyi pociągnęła ją w tył, ale zdążyła wyłowić kilka znajomych twarzy z tłumu cieni.

Demony stały w pierwszym rzędzie. Cała piątka trzymała się razem i bacznie ją obserwowała. Jeszcze chwilę temu wydawali zlewać się z tłumem postaci w ciemnych płaszczach; teraz zastanawiała się, jak wcześniej ich nie zauważyła. Wszyscy nosili królewskie szaty w swoich kolorach. Nawet czarne ubrania Iris połyskiwały, nie mówiąc już o Keirze, która lśniła jak prawdziwa gwiazda. Czarodzieje nie zwracali na nich uwagi, ale trzymali się z daleka. Harriet zastanawiała się, czemu nadal ich nie aresztowali? Ich oczy były szare i skupiali na sobie uwagę, a w okolicy kręciło się mnóstwo strażników zamkowych.

Szybko zauważyła, że byli to strażnicy nie tylko z Librianny. Dookoła chodzili również gwardziści innych królestw. Rozpoznawała czerwone mundury wojskowych z Dragonii. Wszyscy oni trzymali dłonie na pierścieniach, pokazując gotowość do przyjęcia smoczej postaci.

Harriet zmrużyła oczy, kiedy padł na nią blask. Spojrzała w górę, bo właśnie stamtąd dochodził. Znała układ zamku na pamięć, więc doskonale zdawała sobie sprawę, że tam jest królewska loża. Wydawała jej się trochę większa niż zazwyczaj, ale może to władcy usiedli tak blisko siebie, że wszyscy się tam zmieścili.

Pośrodku nich stał Edmund. Podszedł do balustrady i oparł na niej dłonie.

– Zebraliśmy się tutaj, żeby raz na zawsze rozwiązać wszystkie problemy Librianny – powiedział i wskazał na nią dłonią. – Oto źródło zła. Przez nią zostaliśmy zaatakowani. Przez nią prawa życia i śmierci zostały zachwiane. Przez nią wypełniła się przepowiednia. Cały głód, zniszczenie kraju i upokorzenie na arenie międzynarodowej zawdzięczamy właśnie jej. Dziś w końcu sprawiedliwości stanie się zadość i jej rządy terroru dobiegną końca. Koniec z rewolucją, Klątwą Księżyca i Koszmarem. Po wszystkich katastrofach ostatnich miesięcy, nasz świat nigdy już nie będzie taki sam, ale jednego możemy być pewni; staliśmy się silniejsi i nigdy już nie pozwolimy, żeby historia się powtórzyła. Przetrwaliśmy wszystko, co zapowiedziała nam przepowiednia. Teraz czas, by powrócił pokój i ład. Dzisiaj w końcu będzie nam wolno odetchnąć z ulgą, kiedy zło przepadnie. To, czego nie umiał Erick, dokona się teraz!

Cały tłum zgromadzony na placu w jednej chwili zaczął wiwatować oraz strzelać w górę lśniącymi pociskami, tworząc piękne widowisko. Harriet przez kilka sekund obserwowała kolorowe kwiaty z ognia i piorunów. Wystrzały prawie ją oślepiały, ale i tak nie chciała oderwać od nich wzroku. Wybuchy wywoływały wiatr, który rozwiewał jej włosy. Ponownie próbowała je poprawić, ale kat związał jej ręce.

Spuściła wzrok i zobaczyła, że w miejscu, gdzie przed chwilą stały demony, teraz pojawiły się inne osoby. Luna i Bianka spojrzały na nią z góry, a następnie odwróciły się. Sally patrzyła na nią smutno, a jej grzywka falowała na wietrze, odsłaniając zdeformowaną twarz. Amber i Zefir spoglądali na siebie, jakby próbowali szybko ułożyć plan działania.

W jej oczy patrzył tylko Bright. On również wydawał się stać z dala od tłumu. Wiatr do niego nie sięgał, nie padało na niego też światło wybuchów. Po prostu stał i na nią patrzył. Z każdą chwilą wydawał się być coraz bliżej. Nie okazywał żadnych emocji, a mimo to była pewna, że widzi ich setkę. Czasami był na nią wściekły, w innym momencie smutny, a jeszcze kiedy indziej okazywał typowy dla siebie optymizm. Chociaż wyglądał zwyczajnie, coś było nie tak. Czuła się, jakby cały jej umysł krzyczał, że nie dostrzega bardzo ważnego szczegółu.

Klątwa Wygnanych / Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz