🎭🎭🎭🎭🎭🎭🎭🎭🎭

163 11 21
                                    

Podczas gdy Nairobi szykowała się na spotkanie z Berlinem, Rio i Denver kłócili się co obejrzeć.

-Obejrzmy znowu Z kamerą u Kardashianów.- powiedział Denver, wyciągając pilota ponad swoją głowe.

-Już troche nudzi mnie to.- mruknął Rio, nie podnosząc głowy z ramienia swojego ym, przyjaciela?- Może coś w stylu dawnych czasów? Słoneczny patrol to świetny serial.

-To musi być stare jak świat.- naburmuszył się, nie przyzwyczajony do tego, że ktoś się z nim nie zgadza.

-Oj przestań marudzić.- powiedział Rio, próbując odebrać mu pilota.- Oddaj.

-Nie dam.- chłopak uśmiechnął się kpiąco, jeszcze bardziej wyciągając pilota go góry.

-Jesteś naprawdę okropny.- stwierdził Rio, podnosząc się na kolana. Teraz już prawie udało mu się wyrwać przedmiot z jego ręki.

Denver pod wpływem impulsu, zrobił jedyne co mu przyszło do głowy. Pociągnął Rio na siebie, żeby znów leżał i nie mógł dosięgnąć pilota. Skończyło się to tym, że głowa Rio znajdowała się na klatce piersiowej Denvera, a reszta jego ciała była albo na łóżku, lub na nogach starszego.

Zaśmiali się niezręcznie, ale żaden z nich się nie poruszył.

-Jesteś ciężki.- mruknął Denver, spoglądając na Rio.

-To są same mięśnie kolego.- odpowiedział mu ze sceptycznym wzrokiem.- Czy możesz łaskawie oddać mi pilota?

-Hmmmm, a co będę z tego miał?- starszy uśmiechnął się wrednie, a drugi schował twarz w dłoniach.

-A co byś chciał?

-Muszę się chwile zastanowić.- powiedział, chociaż był już pewien czego chce.- Chce buziaka.

-Co?

-Teraz to ty jesteś głuchy.- parsknął śmiechem Denver.- Powtórze jeszcze raz. Chce buziaka.

Rio popatrzył na niego, po czym podniósł sie i lekko musnął jego usta. Jednak Denverowi to nie wystarczyło, ponieważ przyciągnął go do siebie, znów powodując jego upadek.

-Jesteś głupi.

-Zamknij się.- warknął Denver, znów go całując.

Gdy skończyli, Rio zabrał mu pilota, bardzo z siebie zadowolony. Włączył Słoneczny Patrol i spojrzał na Denvera, który siedział obrażony z założonymi rękami na piersi. Stuknął palcem w jego ramie.

-Nie obrażaj się. Denvii.

-Spadaj, Rio de Janeiro.- mruknął.

-Chciałeś buziaka, dostałeś go. Ja wziąłem sobie pilota, bo taką mieliśmy umowę. Sam to wymyśliłeś.

-No i? Często zmieniam zdanie, jakbyś nie zauważył.

-No już, nie obrażaj się.- Rio zaczął wbijać swój palec w ramie chłopaka. Jednak on nawet nie zareagował.- Jesteś straszny.

-Wiem. Ty też.

-A weź się.- powiedział i zszedł z łóżka Denvera, kładąc się na swoim. Starszy prychnął pod nosem, w końcu spoglądając na telewizor.

W tym samym czasie, Tokio i Sztokholm rozmawiały w pokoju o pewnej sprawie.

-Chce odzyskać Rio.- powiedziała Tokio, zakładając ręce za plecami.

-A ja Denvera.

-Musimy sobie pomóc.- na głos zastanawiała się Tokio.- Musimy to zrobić jakoś sprytnie.

Love sound/ Renver ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz