Ochako siedziała sobie spokojnie na chemii pisząc jakieś zadanie. W sumie to nawet nie wiedziała jakie, po prostu spisywała byle co z tablicy. Nic nie rozumiała i najchętniej by sobie pospała. Była typem osoby, która za nic w świecie nie zrozumie przedmiotów ścisłych, tak zwana typowa humanistka.
Dziewczyna jednak myślami była hen, hen daleko od sali chemicznej. Można powiedzieć, że cofnęła się nimi w czasie do wczorajszego dnia. A dokładniej wieczoru. Cały czas zastanawiała się dlaczego, w taki sposób powiedziała o Bakugo. Wiedziała jedno. To co wtedy powiedziała, było prosto z jej serca. To chyba było najszczersze co kiedykolwiek powiedziała. Nie żałowała tego, tylko nie wiedziała czemu powiedziała to Ashido. Owszem ufała jej, są w końcu przyjaciółkami, ale to wolała zachować dla siebie. Podświadomie to zrobiła, zawsze wolała mówić o swoich uczuciach, niż je chować, ale w tym wypadku to co innego. No i wypadku Deku. O uczuciach do tej dwójki wolała nie mówić i schować w głębi siebie. Bała się, że ktoś może to wykorzystać przeciwko niej, lub ona sama tym sobie zaszkodzi.
Męczyła ją również sprawa Hagakure, zaginęła wczoraj, a dalej nic im nie powiedziano, czy coś znaleźli. Nie wiedzieć czemu, ale klasa odczuła brak koleżanki. Jej ławka była pusta, co tylko dobijało innych i przypominało o tym. Chciała się dowiedzieć, dlaczego została porwana. Jednak, chyba najbardziej było jej szkoda, Ojiro. On jako jedyny się jeszcze z tego nie otrząsnął. Był dziwnie cichy. Nie rozmawiał z nikim i cały czas miał smutną minę. Strasznie było jej go szkoda. Nawet jego przyjaciel, Tokoyami nie wiedział, jak go pocieszyć.
Spojrzała za okno. Była cudowna pogoda, słońce wpadało do sali, przez ogromne, szklane okna. Za nimi było widać dziedziniec szkolny zasypany kolorowymi liśćmi. Wiatr kołysał lekko drzewami, a te upuszczały ich co raz to więcej. Słyszała, jak przez uchylone okno, dochodzi do niej śpiew ptaków i cichy szelest poruszanych drzew. Chciała wyjść na zewnątrz i przejść się po parku. Uwielbiała przyrodę i, jakby mogła, siedziałaby w ogrodzie cały czas. Jej ulubioną porą roku była wiosna, ale w każdej potrafiła znaleźć coś wspaniałego. Przyroda była dla niej taką bezpieczną przystanią. Kochała w niej harmonię i spokój.
- No dobrze to pracą domową są zadania od szóstego do ósmego i jedenaste, ze strony sto trzydzieści siedem. Możecie się spakować i tak zaraz dzwonek - Zadała prace domową nauczycielka i sama zaczęła się pakować.
- Ktoś wie, która lekcja jest następna? - spytała Jiro klasę.
- Historia - odpowiedziała jej Mina - Idziesz do szafki?
- Tak, właśnie miałam o to samo spytać, a ty Ochako-chan idziesz? - zwróciła się do szatynki.
Uraraka odwróciła głowę i spojrzała na nie pytająco.
- C-co? - spytała się.
- Czy idziesz z nami do szafki? - powtórzyła Mina lustrując ją wzrokiem - Coś się stało?
- Nie, nic. Zamyśliłam się - zbyła je brązowooka - Chodźmy do tych szafek.
Wstała z ławki i nałożyła plecak. Różowa i brunetka zrobiły to samo, a potem poszły za szatynką.
- To... Jiro, jak u ciebie na treningu było? - spytała Mina z nutą ciekawości w głosie.
- Tak szczerze, to myślałam, że będzie gorzej. No może oprócz tego, że ten debil Kaminari przed wejściem do sali beta, przestraszył się jakiegoś zwierzaka w krzakach i przez przypadek użył tych swoich milionów wlotów, a potem ogłupiał na większość treningu. Przez to Todoroki musiał czekać na walkę z nim, jakieś piętnaście minut - podsumowała brunetka lekko się uśmiechając.
- Jak on mógł się wystraszyć zwierzaka? - nie dowierzała rogata.
- A ja wiem, po nim to bym się wiele spodziewała, ale nie tego. Jednak to nie wszystko. Midnight jak go zobaczyła to sama prawie zawału dostała i chciała po karetkę dzwonić. Tak się wystraszyła, że pytała nas, czy on na pewno nie ma jakiś papierów na tę jego „chorobę". Musieliśmy ją uspokajać przez chyba trzy minuty i powiedzieć, że on za jakiś czas wróci do siebie. Wierzcie mi, takiej spanikowanej Midnight nie widziałam nigdy. A tak, ogólnie to było spoko. Wyszło, że każdy z nas w miarę sobie radzi w walce wręcz - opowiedziała im Kyouka.
CZYTASZ
Zero Grawitacji
Fiksi Penggemar- Boli mnie to, że udajesz jakby nic się nie stało - wyrzuciła z siebie brunetka. - Bo tak jest - potwierdził oschle. - Bo tak jest? Więc uważasz, że nic się wydarzyło? - synknęła - Zachowujesz się jak skurwiel. Odwrócił się gwałtownie i przycis...