I see you

420 52 70
                                    

Przepraszam, Lixie. Już nie miałem siły. Naprawdę nie chciałem cię zostawiać samego. Wiem, że mogłem walczyć dalej. Ale nie umiałem, gdy wychodziłeś z mojego pokoju. Za każdym razem, jak przychodziłeś, mówiłeś do mnie, łapałeś za dłoń, tuliłeś się do mnie, chciałem całym sobą obudzić się i cię przytulić.

Codziennie patrzę na ciebie. Obserwuję. Myślę, jak mogłem się tak poddać.

Płakałeś. Codziennie. Najpierw przy moim łóżku. A teraz przy grobie. Twoje ciało drży zawsze. Łzy płyną z twoich cudownych oczu strumieniami.

Chcę cię przytulić. Pocieszyć. Powiedzieć, że jestem obok. Ale nic nie mogę zrobić. Moje serce, które już nie bije, nadal krwawi z tęsknoty.

- Jisungie.. P-poznałem ostatnio chłopaka.. - zacząłeś szeptem. Twój głos drżał okropnie. - Byłem smutny.. O-on podszedł i za-zapytał, co się stało. Zabrał mnie do siebie.. Nie chc-ciałem odchodzić stąd, a-le nalegał. Zgodziłem się. - mówiłeś cicho.

Słucham cię uważnie, chociaż wiem, gdzie byłeś. Widzę cię cały czas. Chronię przed złem tyle, na ile pozwala mi moja obecna postać. Wiem, że już nie istnieje na ziemi. Jednak jestem ciągle obok ciebie. Dla ciebie zamieniam dzień z nocą. Żeby dni mijały.

- Pozwolił mi u siebie zostać. Zaproponował noc. Odmówiłem.. Nie umiałbym być z nim dłużej.. W-wróciłem do naszego mieszkania..

Naszego. To boli. Mnie już nie ma, Lixie. Wiesz o tym. Jednak nadal mówisz o nas.

- Z-znowu płakałem.. Już tyle czasu minęło, a.. A ja n-nie umiem się podnieść. Chce do ciebie, skarbie.. T-tak cholernie chcę do c-ciebie. Czy to głupie, jeśli chcę do ciebie dołączyć? - zapytałeś i klęczałeś przed moim grobem. Opierałeś się o niego łokciami, a załzawioną twarz chowałeś w drżących dłoniach.

Jestem obok. Siedzę na płycie z marmuru i głaszcze cię po głowie. Twoje włosy nadal są mięciutkie. Mój dotyk jest dla ciebie powiewem wiatru.

Chcę zetrzeć twoje łzy. Chcę zobaczyć twój piękny uśmiech. Chcę znowu żyć. Być z tobą. Móc robić i wygłupiać się jak zawsze. Tak bardzo tego chcę. Wręcz pragnę.

Naprawdę przepraszam.

Lixie, błagam cię, nie płacz za mną już. Nie mogę znieść twoich łez.

- J-ja nie umiem przestać płakać. - mruknąłeś, jakbyś słyszał moje słowa.

Lixie, umiesz. Wiem o tym. Ty też wiesz.

Poczułem łzy na policzkach. Płacze tak samo jak ty. Za każdym razem czekam, aż przyjdziesz i opowiesz mi swój dzień. Uwielbiam twój głos. Jesteś moim kochanym chłopcem. Chłopcem, którego poznałem przez jeden głupi kamyk. Kamyk, którym rzuciłeś we mnie na placu zabaw. Krzyknąłeś na mnie, że on jest twój. Pamiętam to jak dziś. Uśmiechałeś się uroczo. Tak pięknie. Twoje niegdyś radosne oczy wylewają teraz miliony łez za mną. Nie powinieneś tyle płakać.

Pomimo, że przez moje łzy zaczął kropić deszcz.. Nie odszedłeś od mojego grobu. Nigdy nie odchodzisz. Zostajesz najdłużej jak możesz. Wspominasz wszystkie nasze wspólne chwile. Śmiejesz się smutno z naszych kłótni. Płaczesz z tęsknoty za naszymi wspólnymi wygłupami i pięknymi chwilami. Błagasz, abym wrócił do ciebie. Błagasz, aby znów, chociaż przez chwilę móc mnie zobaczyć z powrotem.

Słucham ciebie z bólem. Tak bardzo chcę do ciebie. Nie umiem odstąpić się na krok. Jestem zawsze obok. Pilnuje cię. Nie umiem przestać o tobie myśleć. Moja dusza chodzi za tobą krok w krok. Nawet jeśli bym chciał, nie potrafię oderwać się od ciebie. Moje nie bijące już serce tak bardzo chcę znowu być blisko ciebie. Żebyś znów się nim zaopiekował.

- Skarbie, błagam cię.. Błagam cię tylko o jedno. Zawsze o to samo. T-tak bardzo cię potrzebuję. Tak bardzo tęsknię.. - znów szeptałeś. Zalewałeś się łzami.

Płacze z tobą. Chcę cię schować w swoich ramionach i nie wypuszczać. Pomimo burzy, którą rozpętały moje łzy, nadal klęczysz i prosisz.

- N-nie chce b-być sam.. Czemu m-mi ciebie zabrali? Dlaczego ja?! D-dlaczego nie mogę być szczęśliwy?! Czym zawiniłem, że ciebie zabrali?! No czym?! Niech mi ktoś powie! Jisungie, skarbie, wróć do mnie! Chce tylko tego. Oddam wszystko.. W-wszystko, ale ja chcę ciebie! - krzeczałeś. Krzyczałeś z takim bólem w głosie. Boli mnie twój smutek.

Mam ochotę powiedzieć ci tak wiele. Tak wiele nie mogę zrobić. Nic nie mogę zrobić, żebyśmy znów się spotkali.

- T-to tak boli! Tak cholernie boli.. Co ja mam zrobić?! No co?! Ja chcę znowu być z tobą! Naprawdę ja nie chcę nic więcej. Błagam tylko o minutę ciebie. Bez słów.. Po prostu, żebyś był tutaj. Żebyś znów mnie przytulił.. Żebyś tylko był. - już nie masz siły. Twój głos robi się słaby. Twoje ciało opada powoli z sił. - Mogę do ciebie dołączyć, prawda? Jesteś tam? Czekasz na mnie?

Pytałeś i wyciągnąłeś nóż. Nie wiedziałem po co ci on. Chodziłem za tobą.

- Teraz będę z tobą, skarbie. - wyszeptałeś i uśmiechnąłeś się.

Wyprostowałeś się i przyłożyłeś go do brzucha. Uśmiechałeś się szczerze. Szczęśliwie.

- Będziemy znów razem. Poczekaj jeszcze minutkę. Znowu będziemy szczęśliwi. - mówiłeś.

Felix, nie rób tego! Błagam cię! Nie rób! Dlaczego?! Lixie, kochanie, nie rób tego. Błagam cię..

Wbiłeś sobie nóż w brzuch. Zesztywiałem cały. Uśmiechałeś się tak szczerze. Byłeś szczęśliwy. Łzy bólu i szczęścia płynęły po twoich czerwonych ze zmęczenia oraz smutku, policzkach. Trzymałeś mocno nóż. Lekko go przesuwając w bok i pogłębiałeś ranę, którą aż czułem. Czułem twój cały ból.

- Tak bardzo cię kocham, skarbie. Tak cholernie cię kocham. - to były twoje ostatnie słowa zanim twoje ciało opadło bezwładnie na kostkę brukową przy moim grobie.

Leżałeś szczęśliwy. Jakbyś spełnił swoje marzenie.


---------------------

{873 słowa}

I see you, Lixie • JiLixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz