Pojawił się w dość zwyczajnych okolicznościach; pierwszego września, w nowym roku szkolnym, przemierzał korytarze rozglądając się niepewnie w poszukiwaniu sali gimnastycznej. Zatrzymał się z wahaniem na półpiętrze, rozważając w którym kierunku powinien się udać. Oba rzędy schodów wyglądały tak samo, choć jego uwadze nie umknęły ślady miejscami zdartego ze ścian tynku. Zastygnął na chwilę w bezruchu, nasłuchując. Nikłe echo hymnu narodowego zdawało się rozbrzmiewać z lewej strony, więc chłopak zaczął zbiegać w pośpiechu po betonowych schodach prowadzących do zamierzonego celu. Eleganckie buty ślizgały się po wypolerowanej tysiącami stóp powierzchni, zmuszając ich właściciela do nieporadnego machania szczupłymi ramionami w celu zachowania równowagi. Przystanął przed otwartymi drzwiami, za którymi kilkaset osób stało na baczność oddając hołd ojczyźnie przy brzmieniu „Mazurka Dąbrowskiego". Część z nich wtórowała chórowi, którego dumna pieśń wybrzmiewała z ustawionych na przodzie hali głośników. Uczniowie stojący w bliższych tyłu rzędach szturchali się nawzajem śmiejąc się z tylko im znanych żartów, nie dając się ponieść ekstazie chwili, w jakiej trwała ta chwilowo odcięta od rzeczywistości wspólnota. Trzecia zwrotka hymnu wywołała wyraźne zamieszanie, wystrojeni w galowe stroje ludzie wymieniali się niepewnymi spojrzeniami starając się przypomnieć sobie nawzajem słowa tak dobrze przecież wszystkim znanego tekstu.
Chłopak wykorzystał chwilowe poruszenie i po odnalezieniu wzrokiem znanych mu ze zdjęć umieszczonych na portalach społecznościowych twarzy udał się w kierunku swojej klasy. Niewiele ze szczerzących się na FaceBook'owych profilach oblicz oddawało rzeczywisty wygląd otaczającej go młodzieży, co nie było dla niego szczególnym zaskoczeniem. Uśmiechnął się lekko do kilku osób, których uwadze nie umknęło jego pojawienie się i z cichym chrząknięciem poprawił ściskający lekko jego szyję krawat, ustawiając stopy równolegle do siebie i upewniając się, że cienka linia dzieląca deski drżącej lekko od głośnej muzyki podłogi znajduje się dokładnie pomiędzy nimi.
Podnosi głowę, rozglądając się wokół i uważnie lustrując twarze otaczających go uczniów. Obserwuję jego estetyczny profil, zauważam lekkie drgnięcie ciemnej brwi gdy wsłuchuje się w gęsto wypełniającą powietrze muzykę. Marszczy czoło przymykając lekko powieki w zamyśleniu, długie rzęsy otaczają przymrużone w ciepłym zachwycie oczy. Prześwietlany przez poranne słońce kurz wiruje popchnięty jego lekkim oddechem, krótkie włosy chwieją się na otoczonej jasną poświatą głowie poddając się subtelnej sile wpadającego przez uchylone drzwi letniego powiewu. Jakby wyczuwając spoczywające na nim spojrzenie odwraca leniwy wzrok w moim kierunku, czytając zawartą w ciekawskich tęczówkach historię. Ja robię to samo, przenikając przez łagodny błękit do wnętrza jego duszy. Jednak jedyne co widzę to własne odbicie; moja spokojna twarz wpatruje się we mnie z wyraźnym zaintrygowaniem. Rzucam mu bezsłowne wyzwanie, a on je podejmuje.
Dzięcioł ze złotym ogonem.
CZYTASZ
Dzięcioł ze złotym ogonem
General Fiction❝ Podnosi głowę, rozglądając się wokół i uważnie lustrując twarze otaczających go uczniów. Obserwuję jego estetyczny profil, zauważam lekkie drgnięcie ciemnej brwi gdy wsłuchuje się w gęsto wypełniającą powietrze muzykę. Marszczy czoło przymykając l...