Po zakończonym seansie, który okazał się w strzałem w dziesiątkę, umówiłam się z Mettem na kawę. Poczekałam przed wyjściem do kina, gdyż musiał skoczyć jeszcze do łazienki. Pisałam szybkiego sms do przyjaciółki, gdy ktoś wyrwał mi telefon. Zaskoczona spojrzałam na człowieka, który to zrobił.
-Co to sobie myślisz? Że możesz mnie od tak zostawiać i iść się pukać z byle kim? Jeszcze mi telefon zabrałeś. Nie wiem za kogo się uważasz, ale na pewno nim nie jesteś- powiedziałam wściekle. Wyrwałam mu telefon i odeszłam na małą odległość.
-Co ja sobie myślę? A ty co sobie myślałaś zostawiając mnie samego wśród tych mokrych emerytek. Bawiłaś się w najlepsze z tym fagasem- krzyknął za mną. Odwróciłam się w jego stronę i w tym samym momencie, Matthew uderzył go z pieści w twarz. Blake przewrócił się na ziemię i dotknął swojej głowy.
Spojrzałam zdziwiona na blondyna, który coś szeptał do Blakeowi. Podszedł do mnie i zapytał czy wszystko w porządku. Pokiwałam głową i odeszłam od wstającego szatyna.
Doszliśmy do małej kawiarenki, w której było wiele ciepłych światełek. W kątach i na stołach stały zielone roślinki. Wszystko to idealnie pasowało do ścian z cegieł. Usiedliśmy w rogu pomieszczenia i chwyciliśmy na menu. Po chwili zjawiła się kelnerka, która przyjęła nasze zamówienie.-Skąd znasz tego dupka?- spytał się blondyn. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Poznałam na plaży. A ty jego skąd znasz? - spytałam zszokowana. Jaki ten świąt jest mały.
-Można powiedzieć, że to mój brat- powiedział opierając się o bordowe, skórzane obicie.
-Jak to twój brat? Nie jesteście do siebie w ogóle podobni- powiedziałam zdziwiona. Kelnerka przyszła z naszymi daniami. Mi podała dużą herbatę z szarlotką, a chłopakowi kufelek lodów i gorąca czekoladę.
-On jest z pierwszego małżeństwa ojca. Jego matka zginęła przy porodzie. Kilka lat po tej tragedi spotkał moją mamę i tak oto jestem niestety jego bratem- powiedział robiąc zdjęcie swojej porcji.
-Przykre trochę- powiedziałam. Wbiłam wideleczyk w szarlotkę i od razu poczułam jej piękny zapach.
-Zasługuje na to. To kawał złamasa. Dowiesz się o tym za niedługo- powiedział zajadają się lodami. Spojrzałam na niego ze smutnym uśmiechem- albo i już się dowiedziałaś. Ale spokojnie, to tylko cząstka tego, co potrafi.
Zaśmiałam się cicho i delikatnie kręcąc w cieście. Podnioslam wzrok znad talerza i spojrzałam w jego oczy. Miały zielonkawe tęczówki z kawałkami... Złota? Jak to możliwe?
-Jakie to soczewki? - spytałam rozbawiona. Wzięłam kęs ciasta i spojrzałam z powrotem na jego zmieszaną twarz- nie możliwe, żebyś miał złote kawałki wokół źrenicy. Twój brat też je miał. Macie jakąś wadę wzorku?
-Tak, oboje nosimy plusy- powiedział trochę przestraszony. Zjadł do końca lody i wypił gorącą czekoladę. Poczekał na mnie aż skończę i podeszliśmy do lady, by zapłacić. Podzieliliśmy się rachunkiem i razem wyszliśmy z kawiarni.
-Może cię podrzucić do domu? - spytał idąc w kierunku parkingu.
-A co jeśli Blake czeka na mnie na dole przy samochodzie? - spytałam z nadzieją. Ten spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym "serio? Wierzysz w to?"- w sumie masz rację.
-Zaparkowałem koło niego, więc zobaczymy czy czeka- powiedział.
~Matthew~
Zanim doszliśmy na parking, to zdążyłem ją trzy razy zgubić. Nie obeszło się też bez gonitwy i przypałów.
Weszliśmy roześmiani na parking i zauważyłem wkurzonego do granic możliwości Blakea. Podszedł do nas i mnie popchnął. Podniosłem ręce w geście poddania się i odeszliśmy zostawiając samą dziewczynę.-Co ty sobie myślisz ha? To moja mate, nie twoja- powiedział brat. Spojrzałem na niego z podniesioną brwią.
-Czy tylko twoja? Przypominam ci, że wyrocznia pokazała ją twojemu alfie. To jego mate- powiedziałem, wkładając ręce do kieszeni- a poza tym moja też.
-Słucham? Jaja sobie robisz? - powiedział zaskoczony. Pokręciłem przecząco głową- Ja pierdolę. Ale skąd wiesz, że ona jest twoją mate?
-Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Ja jadłem swoje lody, a ona bawiła się widelcem. Spojrzała w moje oczy, a ja w jej i spytała się jakie to soczewki, że są złote kawałki wokół źrenic- wytłumaczyłem- chciałem ci dopiec z tą nową, ale nie wiedziałem, że to twoja mate, ani, że to moja mate.
-Wystarczyło, że przy nas usiądziesz. Ale nie! Mój brat musiał na mnie napuścić czarownice! Jak wszedłem do sali to widziałem w oczach jej rozczarowanie i złość. Możesz powiedzieć co ja robiłem z tamtą szmatą? Bo ja nic nie pamiętam- spytał się mnie wściekły.
-Zaprowadziła cie do łazienki, ale co z nią robiłeś to nie wiem- powiedziałem śmiejąc się. Brat uderzył mnie z pieści w twarz. Upadłem na ziemię, uderzając przy tym głową w samochód.
-Matthew! - usłyszałem przestraszony krzyk. Szybko się podniosłem i delikatnie potrząsnąłem głową. Dziewczyna powoli się zatrzymała i zmarszczyła czoło.
-Wiecie co? Oboje jesteście dziwni. Wasze krzyki słychać spod drzwi idealnie. I wiesz co Matt? Miałeś rację. Twój brat to kawał złamasa i dzieciaka. Nie dość, że się puszcza z byle kim, to zrzuca to na "czarownice"- zrobiła cudzysłowów palcami nad ostatnim słowem- To po prostu żałosne.
W jej głosie było słychać ból. Odwróciła się na pięcie i poszła w stronę wyjazdu z parkingu.
-Kawał złamasa, co? - zaśmiał się ze spuszczoną głową. Szybko jednak podniósł swój wzrok na mnie i zadał mi cios w twarz. Poleciałem na kilkanaście metrów w tył. Zatrzymała mnie betonowa ściana. Osunąłem się po ścianie i jęknąłem z bólu. Blake kucnął nade mną z małym uśmiechem na twarzy- może i masz rację, jestem złamasem. Ale na pewno ty nie będziesz mnie tak nazywał.
Z rozpędu uderzył mnie prosto w nos. Przed zemdleniem widziałem tylko jak wstaje. Później przed oczyma miałem tylko ciemność.
CZYTASZ
Kim ty jesteś?
WerewolfScarlett Thomson jest osiemnastoletnią licealistką. Ma kochającego chłopaka i paczkę przyjaciół. Jednak co się wydarzy gdy do miasta przyjadą... No właśnie. Kto? Jak zareaguje dziewczyna na taki zwrot wydarzeń?