==Daniel==
Po chwili już podawałem Louisowi kolację. Młody po zjedzeniu jej, ziewnął.
-Zmęczony? - spytałem, uśmiechając się delikatnie.
-Troszkę, ale to nic wielkiego - odwzajemnił uśmiech.
-Chcesz iść spać? - podszedłem do niego od tyłu, przytulając go.
-Uhm, może za chwilkę, możemy coś obejrzeć? - zapytał, odwracając twarz w moim kierunku.
-Tak, jasne - podniosłem chłopaka, niosąc go na kanapę.
-Chyba zapomniałeś, że sam też mam nogi - Zachichotał.
-Nie zapomniałem, ale moja księżniczka była zmęczona, więc jej pomogłem - Potargałem jego włosy, włączając telewizor.
Louis zarumienił się, wtuląc się we mnie.
-Co oglądamy? - Zapytałem. - Masz na coś ochotę? - spojrzałem na niego.
-Może.. Jakąś bajkę Disneya? Spytał, patrząc mi w oczy-
-Uhh..-Zobaczyłem w jego oczach iskierki,nie mogłem mu odmówić. - Oczywiście słońce, może Kopciuszek? - Zapytałem, śmiejąc się w głębi duszy.
-Taaakk - Niemalże pisnął.
Włączyłem bajkę, na samą myśl o niej ziewnąłem. Złapałem malucha za rękę, dłuższą część filmu patrzałem na niego, zamiast oglądać.==Louis ==
Widziałem, że ciągle na mnie patrzał.
-Hm? Mam coś na twarzy? - Zapytałem.
-Nie słońce, nie - Odwrócił wzrok, patrząc w telewizor.
Po chwili oglądania, znowu na mnie patrzał.
Pocałowałem go. Myślałem, że da sobie spokój.
-Nie dość ci? - Zapytał, śmiejąc się.
-Naprawdę? - Przewróciłem oczami. Po chwili zasnąłem.
Obudziłem się rano, przy Danielu. Przeciągnąłem się i wstałem. Ubrałem się na szybko i wyszedłem z domu. Było jeszcze ciemno, aczkolwiek na chodnik padało światło lamp, więc nie było źle. Nagle poczułem wibracje telefonu w kieszeni. To był Daniel. Postanowiłem to zignorować, więc włożyłem telefon spowrotem do kieszeni. Ruszyłem szybszym krokiem, niemalże truchtem. Telefon ciągle mi dzwonił. Postanowiłem tylko napisać mu SMS, o treści 'Nie mogę odebrać, niebawem wrócę'.
Myślę, że pomogło. Daniel dał sobie spokój. Skręciłem w leśną dróżkę, tym samym odpaliłem lampkę w telefonie. Zacząłem podążać tylko mi znaną ścieżką, gdy w końcu dotarłem na miejsce.
Usiadłem na klifie, obserwując dopiero co rozpoczęty wschód słońca. Kochałem ten widok. Wzdrygnąłem się , czując na sobie dotyk. Odwróciłem się. To był Daniel.
-Co ty tutaj robisz? - Zapytałem.
-Śledziłem cię, naprawdę sądzisz że pozwoliłbym Ci samemu iść po ciemku do lasu? - uśmiechnął się, usiadł obok mnie.==Daniel==
-Chodź, wracamy już - Powiedziałem, podnosząc się.
Mały podniósł się, łapiąc mnie za rękę.Gdy dotarliśmy do domu, zacząłem robić nam śniadanie - tosty.
-Gotowe słońce, chodź - zawołałem.
-Idę, idę - usłyszałem krzyk Louisa z góry. Po chwili razem jedliśmy śniadanie.