Choi Young leżał na zielonkawej miękkiej trawie pod rozłożystym dębem. Oczy miał przymknięte. Przysłuchiwał się śpiewowi ptaków. Był przyjemny letni poranek. Dzisiaj i jeszcze przez kilka dni generał miał wolne od obowiązków.
Niedaleko niego przy stoliku siedziała Khuduth, która kroiła warzywa do obiadu. Co jakiś czas ukradkiem spoglądała na dwudziestopięciolatka.
Nie byli oficjalnie razem, ale dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że to tylko kwestia czasu. Uznała, że Young po prostu nie chce narażać się Wielkiemu Premierowi. To było normalne.
- Mogłabyś przestać na chwilę robić to co robisz i wrócić do poprzedniej czynności?- Young się zaśmiał, ale jego słowa i tak w pewnym stopniu ją uraziły.
Odkąd pamięta, Young jeszcze nigdy nie okazał jej czułości. Może przez te pięć lat odkąd się znają, powinna się przyzwyczaić, ale nie mogła. Bolało ją to, że swoją miłością obdarzyła kogoś, kto tego daru nie potrafi docenić i odwzajemnić.
Nagle w jej oczach pojawiły się łzy. Nieszczęście chciało, że akurat wtedy Young podniósł się z trawy i na nią spojrzał.
Czując na sobie jego przenikliwe spotkanie, nie ruszyła się. Po prostu zamarła w bezruchu.- Płaczesz?- wyglądał na przejętego, ale Khuduth postanowiła o tym nie myśleć. - Coś się stało?
- Nie- przetarła twarz rękawem, po czym wróciła do krojenia składników do bulionu. - To tylko... cebula. Kroiłam cebulę.
Odetchnęła z ulgą, gdy Young przyjął jej wytłumaczenie. Na szczęście nie pytał o nic więcej, dzięki czemu dwudziestotrzylatka mogła na chwilę się wyłączyć i skupić na czymś innym.
🧧🧧🧧
Kiedy Young poszedł ze swoim kompanem do lasu zapolować na zwierzynę i zebrać drewno na rozpałkę, Khuduth przemknęła do jego sypialni i zaczęła czegoś szukać. W końcu, gdy znalazła coś, co było warte uwagi, wróciła do siebie.
Ubrana w męskie szaty wyszła na rynek. Szybkim krokiem dotarła do małej chatki na końcu głównej drogi i zapukała w drzwi.
Nie czekała długo. Około pięć minut później siedziała przy stoliku na jedynym z dwóch krzeseł.Drugie siedzenie zajęła gospodyni domu, jeśli to można nazwać domem. Wyglądało to bardziej na jakąś pracownię lub coś w tym stylu.
Kobieta na oko po pięćdziesiątce chwyciła jej dłoń o odwróciła środkiem do siebie.
W międzyczasie wszystkie świece, które znajdowały się w pomieszczeniu, nagle same się zapaliły, a Khuduth coraz bardziej zaczęła żałować, że tutaj przyszła.- Masz coś, co należy do tego mężczyzny?- spytała wróżka, w trakcie oględzin.- Jeśli chcesz to zrobić, to potrzebuję jego własności.
Khuduth chwilę się zastanawiała, ale w końcu wyciągnęła rękę, a w niej trzymała ozdobną szpilkę do włosów z motywem kwiatowym. Niechętnie podała tę rzecz kobiecie.
- Chodziło mi o jego własność- odparła. - A ta szpilka wydaje się należeć do ciebie.
Oddała dwudziestotrzylatce ozdobę do włosów i się uśmiechnęła. Starsza córka Wielkiego Premiera na początku nie zrozumiała o co chodzi, ale po chwili do niej dotarło. Young kupił tę szpilkę specjalnie dla niej.
Z wdzięcznością podała wróżce wyliczoną kwotę i wyszła na zewnątrz.
Było ciemno i wietrznie. Khuduth miała nadzieję, że nie zacznie padać w najmniej odpowiednim momencie.Szła dalej przed siebie, aż w końcu dotarła do domu. Young stał w oknie. Wyglądał jakby na nią czekał. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, dlugowłosa przyspieszyła kroku i po chwili wpadła w jego ramiona.
- Skąd to masz?- spytał, a jego wzrok był skierowany na szpilkę w jej dłoni.
- Przepraszam. Nie powinnam była grzebać w twoich rzeczach. Nie wiem dlaczego to zrobiłam...
- Głuptasie- włożył niesforny kosmyk włosów jej za ucho i delikatnie się uśmiechnął.- Chciałem dać ci tę ozdobę w najbliższym czasie. Teraz muszę wymyślić coś nowego.
Wyglądał na lekko zagubionego. Drapał się po karku, jak zawsze, gdy jest zakłopotany. Khuduth połączyła fakty, a jej serce zabiło szybkiej i mocniej. Miała wrażenie, że to sen, a ona zaraz się obudzi i wszystko co się wydarzyło, po prostu zniknie, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu.
-Chciałem zrobić to trochę wcześniej, ale nie miałem pojęcia jak- oznajmił.- Później pomyślałem, że życie ze mną może być w przyszłości dla ciebie trudne... Widziałaś co się działo na granicy z Turkami pięć lat wcześniej. Mogę pewnego dnia nie wrócić.
- Cii- dotknęła dłonią jego policzka.- Ważne, że jesteś teraz. Jesteś Choi Young z Goryeo, który niewiadomym nikomu sposobem rozkochał w sobie niechcianą córkę Wielkiego Premiera.
Ponownie go przytuliła. Stali tak przez dłuższą chwilę. Young poczuł w końcu ulgę. Nareszcie mógł jej o wszystkim, co od dłuższego czasu męczyło, powiedzieć.
- Więc jeśli ci to nie przeszkadza i nadal coś do mnie czujesz, to żyjmy razem...
- Mówisz teraz poważnie?- odsunęła się od niego i spojrzała w oczy. Zobaczyła w nich blask. Domyśliła się, że jej oczy muszą wyglądać podobnie.
- Jestem śmiertelnie poważny- odparł.
Nie czekając na nic ani chwili dłużej, dźwignęła się na palcach i złączyła ich usta w pocałunku. Pomyślała, że po raz pierwszy zrobili tak wielki krok w tej znajomości. Ten pocałunek zapamięta na zawsze. Nawet po śmierci będzie o nim pamiętać.
Kiedy się od siebie odsunęli, na twarzy Younga widniał szeroki uśmiech. Khuduth poszła w jego ślady i także się uśmiechnęła.
- Kocham cię, Khuduth.
- A ja... kocham ciebie
Kto tęsknił za Khuduth i Youngiem, a kto wręcz przeciwnie? Jest ktoś w ogóle taki, że nie lubi shipu córki Wielkiego Premiera i generała? Piszcie śmiało. Przecież Was za to nie zabiję.
CZYTASZ
𝚃𝚑𝚎 𝙶𝚛𝚎𝚊𝚝 𝙴𝚖𝚙𝚛𝚎𝚜𝚜 [ZAKOŃCZONE]
Historical FictionXIV wiek. Goryeo jest pod władzą Yuanu. Choi Young jest generałem cesarskiej armii Yuanu chociaż pochodzi z Goryeo. Jako dowódca odnosi sukcesy. Po tym jak pokonał Turków na granicy Cesarz chce mu się jakoś odwdzięczyć. Wtedy Young wpada na pomysł i...