Rozdział 16

95 8 2
                                    

Po przetarciu twarzy zimną wodą, oparł się o umywalkę i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. 

— Czy ty zawsze musisz być takim idiotą? — zapytał sam siebie. — Oczywiście, tylko ty potrafisz wpakować się w takie gówno.

— Wiesz, że to się leczy, koleś.

— Co? Kto tu jest? — Zdezorientowany spojrzał za siebie. Był pewien, że w łazience, po za nim, nie ma już nikogo innego.

Drzwi jednej z ostatnich kabiny otworzyły się i wyjrzał zza nich jasno włosy, blady chłopaczek. Miał na sobie przetarte na kolanach jeansy i luźną, wręcz wiszącą na nim koszulkę.

— Czasami muszę porozmawiać z kimś na tym samym poziomie. — Winchester potarł tył głowy, śmiejąc się.

Chłopak prychnął pod nosem i podszedł do wolnej umywalki. Odkręcił wodę i umył ręce, jednak wciąż patrzył się na Winchestera.

— To w jakie gówno się wpakowałeś? — zapytał,  wycierając ręce w szarą koszulkę.

— Nie gadam o moich problemach z nieznajomymi. — Założył ręce na klatce piersiowej.

— Mądrze — podsumował chłopak, po czym dodał: — mam coś co może ci pomóc.

— Wątpię — Odparował Dean.

Chłopak wzruszył ramionami i sięgnął do kieszeni spodni, by wyciągnąć z nich woreczek z białym proszkiem. Następnie wysypał trochę na blat umywalki i puszczając oczko do Deana, zapytał:

— Masz kartę albo dowód? Nie będę kombinował.

— Pojebało cię człowieku, nie dam ci nic takiego — warknął i już miał się odwrócić by wyjść z łazienki, ale chłopak chwycił go za ramię.

— Okay, okay. Wyluzuj, chcę tylko kreskę.

Dean znał to uczucie, nawet bardziej niż by chciał, dlatego sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej swoją kartę kredytową. Gestem ręki pokazał nieznajomemu, aby ten się odsunął. Wtedy samemu podszedł do umywalki i zabrał się za odpowiednie ułożenie proszku. Chłopak wyszczerzył się i spojrzał ponad ramieniem Winchestera.

— Nie wyglądasz, jakbyś robił to pierwszy raz.

— Może nie robię? — Przesunął kartą po raz ostatni, żeby wszystko się wyrównało. — Nie dziękuj. — Odsunął się, ale nie wyszedł z łazienki. 

— Na pewno nie chcesz? A może wolisz coś innego? — Zaczął szperać po kieszeniach, mrucząc pod nosem. W końcu znalazł pudełko papierosów, jednak w środku znajdowało się zupełnie coś innego. — Nie jest to najwyższej klasy zioło, ale pozwala się zrelaksować.

— Jesteś dilerem? —zapytał wprost Winchester.

— Nie, zwyczajnie uznajmy, że to drobna przysługa za pomoc. To co? — wyciągnął rękę z pudełkiem w stronę Deana.

Winchester pamiętał o swoim postanowieniu. To w biurze Crowley'a miało być po raz ostatni, ale prawda była taka, że nie potrafił radzić siebie bez narkotyków i takich ostatnich razów miał co najmniej z dwadzieścia. Jako to się mówi jeden raz w tą czy w tamtą nie robi różnicy, co nie? Dlatego bez słowa poczęstował się tym, co zaproponował mu nieznajomy.

Raper |DESTIEL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz