Po przetarciu twarzy zimną wodą, oparł się o umywalkę i spojrzał na swoje odbicie w lustrze.
— Czy ty zawsze musisz być takim idiotą? — zapytał sam siebie. — Oczywiście, tylko ty potrafisz wpakować się w takie gówno.
— Wiesz, że to się leczy, koleś.
— Co? Kto tu jest? — Zdezorientowany spojrzał za siebie. Był pewien, że w łazience, po za nim, nie ma już nikogo innego.
Drzwi jednej z ostatnich kabiny otworzyły się i wyjrzał zza nich jasno włosy, blady chłopaczek. Miał na sobie przetarte na kolanach jeansy i luźną, wręcz wiszącą na nim koszulkę.
— Czasami muszę porozmawiać z kimś na tym samym poziomie. — Winchester potarł tył głowy, śmiejąc się.
Chłopak prychnął pod nosem i podszedł do wolnej umywalki. Odkręcił wodę i umył ręce, jednak wciąż patrzył się na Winchestera.
— To w jakie gówno się wpakowałeś? — zapytał, wycierając ręce w szarą koszulkę.
— Nie gadam o moich problemach z nieznajomymi. — Założył ręce na klatce piersiowej.
— Mądrze — podsumował chłopak, po czym dodał: — mam coś co może ci pomóc.
— Wątpię — Odparował Dean.
Chłopak wzruszył ramionami i sięgnął do kieszeni spodni, by wyciągnąć z nich woreczek z białym proszkiem. Następnie wysypał trochę na blat umywalki i puszczając oczko do Deana, zapytał:
— Masz kartę albo dowód? Nie będę kombinował.
— Pojebało cię człowieku, nie dam ci nic takiego — warknął i już miał się odwrócić by wyjść z łazienki, ale chłopak chwycił go za ramię.
— Okay, okay. Wyluzuj, chcę tylko kreskę.
Dean znał to uczucie, nawet bardziej niż by chciał, dlatego sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej swoją kartę kredytową. Gestem ręki pokazał nieznajomemu, aby ten się odsunął. Wtedy samemu podszedł do umywalki i zabrał się za odpowiednie ułożenie proszku. Chłopak wyszczerzył się i spojrzał ponad ramieniem Winchestera.
— Nie wyglądasz, jakbyś robił to pierwszy raz.
— Może nie robię? — Przesunął kartą po raz ostatni, żeby wszystko się wyrównało. — Nie dziękuj. — Odsunął się, ale nie wyszedł z łazienki.
— Na pewno nie chcesz? A może wolisz coś innego? — Zaczął szperać po kieszeniach, mrucząc pod nosem. W końcu znalazł pudełko papierosów, jednak w środku znajdowało się zupełnie coś innego. — Nie jest to najwyższej klasy zioło, ale pozwala się zrelaksować.
— Jesteś dilerem? —zapytał wprost Winchester.
— Nie, zwyczajnie uznajmy, że to drobna przysługa za pomoc. To co? — wyciągnął rękę z pudełkiem w stronę Deana.
Winchester pamiętał o swoim postanowieniu. To w biurze Crowley'a miało być po raz ostatni, ale prawda była taka, że nie potrafił radzić siebie bez narkotyków i takich ostatnich razów miał co najmniej z dwadzieścia. Jako to się mówi jeden raz w tą czy w tamtą nie robi różnicy, co nie? Dlatego bez słowa poczęstował się tym, co zaproponował mu nieznajomy.
CZYTASZ
Raper |DESTIEL|
FanfictionDwa różne światy. Dwa charaktery. Trochę sekretów. Jedna historia. Dean przez większość swojego życia musiał trzymać nerwy na wodzy. Tylko muzyka pomagała mu wyrazić siebie. Winchester po mimo młodego wieku przeszedł bardzo wiele, a pojawienie si...