Rozdział 6

2K 157 257
                                    


"Oikawa, żyj..."

Gdy Tooru został przewieziony do szpitala, został podłączony do kroplówki. W momencie, jak tylko pani Oikawa weszła do sali, w której leżał chłopak, zza drzwi pomieszczenia można było usłyszeć cichy szloch rodzicielki. 

Dwa dni później, do szpitalnego budynku, zawitał Matsukawa, by sprawdzić, czy kapitan się obudził. Ku jego zaskoczeniu, przy sali siedział Hanamaki. 

- Ile czekasz? - zaczął czarnowłosy siadając przy przyjacielu, który nie odrywał wzroku od podłogi.

- A która godzina? - brązowooki spojrzał na kolegę z drużyny

- Dwanaście po dziesiątej - odrzekł Issun chowając telefon

- To jakieś dwadzieścia minut. Lekarz wszedł na obchód i jak na razie nie wychodził stamtąd nikt - powiedział przyjmujący Seijoh

- Jak myślisz, obudził się?

- Mam taką nadzieję... Nadal myślę, co zrobić Iwaizumi'emu za to wszystko...

- Coś się ogarnie. Na ten moment musimy się w końcu dowiedzieć, co z Oikawą...

- Racja...

Minęło kilka minut w ciszy, aż nagle z sali, w której przebywał szatyn, wyszedł lekarz z pielęgniarką.

- Panowie z rodziny? - zapytał siwowłosy mężczyzna

- Bliscy przyjaciele - odpowiedział Matsukawa

- Możecie wejść, ale nie siedźcie tam za długo.

Chłopcy kiwnęli głowami i podeszli do drzwi sali.

Po ich otworzeniu, przez chwilę, nie mogli wydać z siebie żadnego dźwięku, czy nawet się ruszyć. 

Ich oczom, ukazał się wtedy uśmiechnięty Oikawa, machając w ich stronę.

- Coś mnie ominęło? - zapytał szatyn

- Jesteś głupi - powiedział Hanamaki, uśmiechając się i podchodząc do łóżka przyjaciela

- Wszystko dobrze? Kiedy się obudziłeś? - zapytał czarnowłosy

- Wczoraj popołudniu. Lekarze powiedzieli, że wziąłem zbyt mocne leki nasenne i mnie trochę przyćmiło, przez co zasłabłem. Jutro lub pojutrze mnie wypisują.

- Na pewno nic ci nie jest? - upewniał się Issun

- Tak, nie musicie się martwić. Swoją drogą, zapomniałem wam podziękować, bo rodzice mówili, że to wy zadzwoniliście po pomoc. Opłacało się słuchać na EDB, co nie?

- Tak, nic ci nie jest - skwitował Takahiro, robiąc pstryczka na czole szatyna

- Makki jesteś okrutny! - powiedział Oikawa chwytając się za czoło

- A propos okurcieństwa... Nie mogłeś spać, bo myślałeś o nim, prawda...? - zaczął niepewnie środkowy Aoba Johsai

- Gadaliście z nim? - zdziwił się Oikawa

- Przybiegł po treningu... Chciał ci wszystko wytłumaczyć, ale ty byś go pewnie nie słuchał po tym jak odbiegłeś. Gdy powiedzieliśmy mu, że jesteś w szpitalu, od razu chciał przyjść.  Ale my uznaliśmy, że dopóki się nie obudzisz i nie zdecydujesz, czy chcesz z nim pogadać, ma zakaz zbliżania się do ciebie. To było w tamtej chwili najlepsze rozwiązanie.

- Czytałem wiadomości od niego, gdy rodzice przywieźli mi telefon. Brzmi jakby to było coś ważnego, ale nie wiem czy tak jest. Mogę się z nim spotkać, ale nie wiem, czy to cokolwiek zmieni.

- Jesteś pewny, że mamy mu powiedzieć, że może przyjść? - zapytał Hanamaki

- I tak chciałem z nim to wszystko omówić. Nawet jeśli uda się wyjaśnić całą tą sprawę, na pewno nie będzie tak jak kiedyś, ale chcę mieć pewność, że jednak nie ma mnie głęboko gdzieś...

- Nadal go kochasz, tak...? - powiedział cicho Matsukawa

Oikawa kiwnął głową, a z jego oczu popłynęło kilka łez, które od razu wytarł chusteczkami znajdującymi się przy łóżku.

- Będziemy już lecieć, nie chcemy ci przeszkadzać - rzucił szybko czarnowłosy

- Już? Jesteście tu jakieś piętnaście minut. Nie chcecie zostać dłużej?

- Mamy niedługo trening, po za tym musimy wymyślić karę dla Iwaizumi'ego. Obiecał, że zrobi wszystko. 

- Co wy chcecie zrobić?

- Jeszcze nie obmówiliśmy tego w całości, ale myślę, że zarys mamy - powiedział Hanamaki spoglądając na Matsukawę

- Dobra, daję wam wolną rękę, tylko nie przesadzajcie z tymi pomysłami.

- Tak jest, kapitanie - odpowiedzieli razem licealiści

- Pozdrówcie drużynę i powiedzcie, że w środę przychodzę na trening! - powiedział szybko Oikawa, widząc jak jego przyjaciele znikają za drzwiami wcześniej się żegnając.

~ Magic Time Skip ~

Poniedziałek, popołudnie. Oikawa odpoczywa jeszcze w domu ostatni wieczór, ponieważ od następnego dnia wraca do szkoły. Zapewne ciężko będzie mu wrócić do miejsca, które przypomina mu i Iwaizumi'm, ale musi się z tym zmierzyć. Dla dobra swojego i drużyny.

Nagle słyszy dzwonek do drzwi. 

Gdy je otworzył, w progu stał Hajime z bukietem czerwonych róż. 

- Iwaizumi...? Co ty tu robisz? Dlaczego tu jesteś? - zaczął wypytywać szatyn

- Chciałem cię przeprosić i wszystko wyjaśnić. Chłopaki powiedzieli mi, że zostałeś już wypisany, więc jak najszybciej mogłem, przyjechałem. Masz chwilę...? 

- Dobra wchodź... - powiedział Oikawa po dłuższym zastanowieniu

- Dzięki... - odpowiedział krótko Iwaizumi

Gdy brunet zdjął buty, poszedł za, jak miał jeszcze nadzieję, przyjacielem do salonu, gdzie usiedli na kanapie.

- To co chcesz wyjaśnić? - Oikawa zaczął ponownie

- Cóż... Jeśli chodzi o moje zniknięcie... Nie chciałem, byś pomyślał, że to dlatego, że mam cię dość, czy coś w tym stylu. Musiałem przemyśleć sobie, co mam zrobić. Nagle zawaliło się na mnie zbyt dużo rzeczy, rozwód rodziców, dowiedziałem się, że mój ojciec na prawdę nim nie jest, a przez to wszystko zacząłem się opuszczać w nauce. Potrzebowałem czasu, żeby to wszystko sobie poukładać... - Hajime nie był w stanie spojrzeć w oczy Oikawie

- Nie mogłeś mi tego od razu powiedzieć? - zapytał szatyn

- Nie chciałem cię martwić... 

- Wiedz, że zmartwiłeś mnie bardziej, nic mi nie mówiąc. 

- Nie wiem, czy będę w stanie to naprawić, ale nie chcę, by to, co jest między nami się urwało... Z nikim nie miałem tak mocnej więzi, jak z tobą i nie chcę, by to wszystko szlag trafił przez mój debilizm...

Tooru siedział chwilę w ciszy. Nie odpowiadał. Jednak postawił wszystko na jedną kartę. Zaryzykował.

- Iwaizumi - powiedział Oikawa

Brunet podniósł wzrok na twarz przyjaciela. To, co zrobił kapitam Seijoh przerosło jego wszelkie oczekiwania...

----------------------------------------------------------------

898 słów

Kolejny rozdzialik wita wszystkich

Nie mam pojęcia czy uda mi się przedłużyć tą całą historię do 10 rozdziałów, ale jakoś to wykminię xD

Nie przedłużam już i idę robić coś innego, bo moje oczy umierają od patrzenia w małe literki na kompie :'D 

Bayo <3

~Iwa-chan

Just Stay By My Side [IwaOi]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz